MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po drugie: Autostrada wodna na Wiśle. A.Januszajtis: Wisła zawsze prowadzi do Gdańska ROZMOWA

Jacek Sieński
G.Mehring/archiwum DB
Z Andrzejem Januszajtisem, znawcą i miłośnikiem dziejów Gdańska, rozmawia Jacek Sieński


Dzisiaj żegluga na Wiśle ogranicza się do lokalnych przewozów pasażerów i ładunków. Jak to było w minionych wiekach?

Znalazłem opis Krakowa z 1845 roku, w którym jest informacja o tym, że na Wiśle stoi 465 różnych statków rzecznych. Tak było w połowie XIX wieku. Z kolei w następnym stuleciu, w 1933 roku w śluzie Przegalina odnotowano prześluzowanie na Martwą Wisłę, prowadzącą do portu gdańskiego lub na Przekop Wisły i Wisłę, 13 324 statki śródlądowe, nie uwzględniając tratew, liczonych osobno. Wszystkie statki płynęły z Polski albo do Polski. Wisłą transportowano wtedy rocznie do Gdańska do półtora miliona ton ładunków. W okresie międzywojennym, na Żuławach wodami śródlądowymi przewożono płody rolne. Pozwalały na to żeglowne kanały i rzeki, w tym dolny odcinek Wisły. Po wojnie żeglugę żuławską uśmierciły władze PRL, zaniedbując istniejące drogi wodne i rezygnując z budowania małych barek towarowych. Mam fotografię widoku Gdańska, wykonaną zaraz po wojnie, gdy leżał on w gruzach. Przy wszystkich nabrzeżach brakowało wolnego miejsca, bo cumowały przy nich statki, w większości oczywiście nieczynne. Świadczyło to o wielkości wcześniejszych przewozów towarów drogami śródlądowymi.

Twierdzi się, że działalność żeglugową na Wiśle udaremniają małe i zmienne głębokości jej szlaku.

Wisła była zawsze płytka i nie brakowało na niej przeszkód utrudniających żeglugę. Jednakże dziś mamy do czynienia wprost z obsesją przewożenia wszystkich ładunków samochodami. Zapomina się, że towary trwałe, głównie masowe, można transportować taniej drogami wodnymi. To, że na wypłyconej Wiśle zamarł ruch statków, nie oznacza, że tak już pozostanie. Trzeba myśleć o przyszłości, bo prędzej czy później udrożnimy rzeki i powrócą na nie statki towarowe oraz pasażerskie. Na razie budujemy drogi lądowe, zapominając o drogach wodnych, na których ustawiamy dodatkowe bariery, wyrzucając pieniądze w błoto. Dotyczy to także obszaru Gdańska.

O jakich barierach Pan myśli?

Przykładem jest projektowana kładka nad Motławą, mająca prowadzić na wyspę Ołowianka. Na Motławie i Wiśle Martwej kursuje tramwaj wodny, który mógłby mieć przystanek na wyspie i skomunikować ją z Głównym Miastem. Jesteśmy mistrzami w budowaniu przeszkód na drogach wodnych. Są nimi mosty nad Motławą i Martwą Wisłą, których mały prześwit stanowi przeszkodę dla statków rzecznych oraz jachtów, przypływających do Gdańska morzem lub rzekami. Most Siennicki nad Martwą Wisłą, zbudowany w 1911 roku, był największą zwodzoną przeprawą mostową nad południowym obszarem Bałtyku. Został on uszkodzony podczas działań wojennych, ale mógł być odbudowany jako zwodzony. Teraz jest mostem ze stałym niskim przęsłem.

Los mostu Siennickiego podzieliły inne obiekty zwodzone w starym porcie gdańskim nad Motławą i nad Martwą Wisłą - mosty Zielony, Krowi, Toruński czy Stągiewny oraz kolejowy, obrotowy na Przeróbce.

Drogi śródlądowe i wody portowe blokują również nowe mosty. Jest nim bardzo efektowny i potrzebny, gdy chodzi o dostępność portu gdańskiego od strony lądu, most wantowy imienia Jana Pawła II. Jednakże na jego pylonie o wysokości 99 metrów podwieszono przęsło znajdujące się zaledwie 8 metrów nad lustrem wody, którego stan jest zmienny. Stąd większe statki rzeczne, a nawet nieduże jachty pod nim się nie mieszczą. Ponieważ budowa mostu kosztowała 150 milionów złotych, chyba należy uznać go za najdroższą przeszkodę żeglugową na świecie. Przecież można było albo podwiesić wyżej przęsło, albo z boku dodać jeszcze przęsło zwodzone, jak to zrobili Holendrzy, budując w Rotterdamie stały most Erazma o prześwicie 18 metrów, o 10 m więcej niż u nas, ale z dodatkową, unoszoną klapą na końcu. Błędy związane z budową mostów nad drogami wodnymi są powtarzane. Również zaprojektowany nowy most kolejowy, w rejonie Przeróbki, mający zastąpić obrotowy, ma być stały, a jego prześwit nie przekroczy 8 metrów. Za skąpstwo w inwestycjach drogowych, którego nie da się usprawiedliwić poszukiwaniem oszczędności, będzie trzeba w przyszłości zapłacić, bowiem przeszkody te trzeba będzie ominąć, choćby budując kanał obwodowy z mostami zwodzonymi.

Czy w rejonie Gdańska można coś zrobić, aby cała Martwa Wisła i port gdański stały się równie dostępne dla statków morskich i rzecznych jak niegdyś?

Zablokowany jest jeszcze głęboki odcinek Martwej Wisły opływający wyspę Ostrów, na którą prowadzą dwa mosty. Pierwszy, podobno z możliwością zwodzenia środkowego przęsła, znajduje się na Młyniskach, przy elektrociepłowni Wybrzeże, a drugi, pontonowy - w Stoczni Gdańsk. Ponieważ planuje się zagospodarowanie terenów postoczniowych przez miasto i przeniesienie całej produkcji stoczniowej na Ostrów, most pontonowy nie będzie potrzebny. Nabrzeża będzie można więc wykorzystywać jako stanowiska postojowe między innymi wielkich statków pasażerskich. Turyści przypływający nimi głównie do Gdyni nie byliby zmuszeni, tak jak jest to dzisiaj, do uciążliwych i czasochłonnych przejazdów autobusami do Gdańska, bo wysiadaliby w centrum tego miasta. Uważam, że zamiast finansować budowanie kosztownych barier żeglugowych, można by opracować program udostępniania Wisły, realizowany etapowo przez 20 lat, co nie wymagałoby wydawania od razu ogromnych kwot na inwestycje. Gdańsk stałby się rzeczywiście morską i rzeczną stolicą Polski. Jak można właściwie wykorzystywać gospodarczo i turystycznie rzeki, ze zlokalizowanymi nad nimi przystaniami i portami, najlepiej widać na Renie.

Jakie są szanse na przywrócenie żeglugi na Wiśle i innych naszych rzekach?

Jak wspomniałem, nie da się tego zrobić od razu. O żegludze śródlądowej trzeba myśleć perspektywicznie. Nie uruchomi się jej na całej Wiśle bez udrożnienia najpierw gdańskich wód śródlądowych. Zatem konieczne jest przywrócenie zwodzonych przęseł przynajmniej pięciu historycznym mostom, o czym zadecydowała w uchwale z 1993 roku Rada Miasta Gdańska. Należycie trzeba też wykorzystać trzy kilometry nabrzeży miejskich nad Motławą i drugie tyle nad Martwą Wisłą. Trwa już odbudowa części z nich. Stanowi to krok we właściwym kierunku. Choć nie uniknięto poważnego błędu. Niezgodnie z historycznym przebiegiem odbudowano fragment nabrzeża na Wyspie Spichrzów, przylegający do Zielonego Mostu. Wykonano tam sześciometrowy występ, poszerzający nabrzeże i zagradzający wschodni prześwit pod stałym przęsłem. W rezultacie zwężono tor wodny, co jest niezgodne z prawem.

Czy można powiedzieć, że Gdańsk powstał i rozwijał się dzięki położeniu nad Wisłą?

Nasze miasto jest dzieckiem Wisły i uchodzącej do niej Motławy. Rzeki były przez wieki bardzo ważnymi szlakami komunikacyjnymi. Tym bardziej że dawniej Polskę pokrywały trudne do przebycia puszcze. Wisłą, stanowiącą najdogodniejszą drogę, chętnie pływali polscy monarchowie. Przypomnę tu znaną anegdotę brytyjską, która najlepiej obrazuje znaczenie rzek dla krajów i miast. Kiedy Karol Stuart, król Anglii i Szkocji, nie otrzymał pożyczki od władz Londynu, zagroził, że przeniesie swój dwór do innego miasta. Wówczas burmistrz stolicy powiedział mu: "Panie, zrobisz, jak zechcesz, ale prosimy: nie zabieraj ze sobą Tamizy". Zwracam się więc z apelem: "Nie odbierajcie nam Wisły i Motławy, będących sercem, źródłem bogactwa i piękna Gdańska".
Rozmawiał Jacek Sieński
[email protected]

KLIKNIJ I DOWIEDZ SIĘ WSZYSTKIEGO O NASZEJ AKCJI!

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki