Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opowieści nie tylko o śmierci. Cyrk [OPOWIADANIE]

Krzysztof Maria Załuski
Krzysztof Maria Załuski
pixabay
W namiocie panował zaduch. Adam wyszedł na zewnątrz i przez chwilę patrzył na ośnieżone góry. Potem usiadł na pryzmie siana i zapalił papierosa. Zamknął oczy i wsłuchiwał się w szum płynącego wśród traw potoku. Jego nurt był ciemny i niespokojny, błotny zapach mieszał się z wonią cyrkowych zwierząt.

Kiedyś ten fetor go drażnił, unaoczniał jak nisko się stoczył. Teraz Adam uświadomił sobie, że zagłusza w nim również wszelkie egzystencjalne wątpliwości… Kiedy trzydzieści lat temu przyjechał do Schwarzwaldu, miał nadzieję, że nie spędzi tu więcej niż kilka miesięcy. Wierzył, że najpóźniej latem wróci do normalnej pracy, że znowu usiądzie przy biurku i zajmie się swoimi badaniami… Ta wiara jednak z każdym miesiącem, z każdym rokiem coraz bardziej w nim topniała. Ostatnio zrozumiał, że do kraju nie wróci już nigdy.

Jeszcze parę miesięcy temu rozmawiał z przyjacielem o powrocie, o tym, że emigracja dobra jest dla prostaków, a nie dla takich jak oni. Pokłócili się nawet o tamten pucz sprzed trzech dekad i o rewolucję, która doprowadziła do obalenia wojskowej junty. Jan stwierdził, że po rewolucji wszystko pozostało po staremu, że ofiara z krwi, tych, którzy zginęli niczemu nie posłużyła.

– Na rewolucjach zawsze zyskują jedynie szumowiny, które podszywają się pod obrońców ludu. Tak było od początku historii – zżymał się Jan. – Ta rewolucja zniszczyła tylko nasz świat. Ten, w którym żyjemy nie należy już do nas, zrozum to wreszcie.
Adam nie potrafił pogodzić się z tym, co mówił Jan. Gorycz, którą tamten z siebie wylewał burzyła mu obraz kraju, za którym tak tęsknił, a który według Jana istniał jedynie w jego pamięci.

Adam otworzył oczy. Światło, mimo że słońce pochylało się już nad wzgórzami, było jasne i ostre. Robert i Gerard wyprowadzali z boksów po przeciwnej stronie cyrkowego placu dwa ostatnie słonie. Szare kolosy potykały się o łańcuchy, którymi powiązane miały nogi. Kiwały przy tym nerwowo głowami i czujnie obserwowały poczynania podpitych mężczyzn. Adam wiedział, jak bardzo zwierzęta boją się pchnięć bosakami, których ci dwaj im dzisiaj wyjątkowo nie szczędzili.

Znał te słonie od lat, znał je od czasu, kiedy właściciel cyrku kupił je w jednym z hiszpańskich ogrodów zoologicznych. Te dwie samice miały na imię Guapa i Linda. Parę tygodni temu to właśnie Linda zadeptała Jana.

Robert i Gerard skończyli swoją robotę i klnąc, zatrzaskiwali teraz skoble przy platformach. Adam zastanawiał się, ile ci faceci mogą mieć lat.
„Osiemnaście? Dwadzieścia?”, myślał.

On sam miał niewiele więcej, kiedy w ładowni niemieckiego trawlera dobijał do portu w Rotterdamie, a potem pociągiem jechał w głąb Niemiec, do Schwarzwaldu gdzie kolega z uczelni obiecał mu pracę w biurze projektów… Ale pracy wtedy nie było. Nie było też mieszkania, ani niczego. W obozie dla uchodźców poznał Jana. To on namówił go na ten cyrk.

– Praca ze zwierzętami jest przyjemniejsza niż z ludźmi. Słoń cię nie zdradzi, nie zrobi ci świństwa… – powiedział już w ciężarówce, którą jechali do Schwarzwaldu.

Adam leżał z półprzymkniętymi powiekami. Palił papierosa i próbował wyobrazić sobie Lindę, zrywającą łańcuch i rozdeptującą legowisko, w którym spał Jan.

„Przecież to nie możliwe”, myślał. „Linda, ciągnąc łańcuch przednią prawą nogą, podcięłaby sobie lewą tylną”.
Słońce zaszło za chmury i Adam poczuł na ramionach chłód. Podniósł się i wolnym krokiem obszedł namiot. Rozplątał rzemienie i poopuszczał na noc brezentowe zasłony zwinięte nad wejściem. Jeszcze raz sprawdził zamki w boksach, w których stały zebry, lamy i kuce. Potem przez chwilę patrzył na afrykańskie świnki, które pochrapywały przez sen jak dzieci… Wychodząc pomyślał: „Jak to dobrze, że transport mniejszych zwierząt odchodzi dopiero jutro. I że dziś w nocy wyjadą stąd te przeklęte słonie”.
Kiedy mijał baraki z toaletami, drogę zastąpił mu Gerard. Chłopak był wyższy do niego i z pewnością silniejszy. Adam spróbował go ominąć, ale tamten przytrzymał go za ramię.

– Ty naprawdę myślisz, że któryś z nas to zrobił? – zapytał.
Adam nie odezwał się.

– Ale po co mielibyśmy to robić? – ciągnął Gerard. – Żeby odebrać mu słonie? Przecież od roku było wiadomo, że Helmuth sprzeda wreszcie ten cały burdel, a nowy właściciel wywali z roboty przynajmniej połowę ludzi… Jan był za stary, a jeśli nawet upierałby się, żeby zostać, to wcześniej czy później i tak któryś z tych słoni zrobiłby z niego marmoladę. Sam wiesz, że w jakim był stanie. Przecież on już od trzech lat nie trzeźwiał.

– Wiem… – przerwał mu Adam. – I wiem też, że on was nakrył, jak okradaliście kasę. I że chciał to zgłosić…
– Co ty mówisz, człowieku? – chłopak cofnął się o krok.

Adam zapalił papierosa i wypuścił z płuc dym prosto tamtemu w twarz, a potem odwrócił się i zaczął zsuwać w kierunku rzeki. Słyszał jeszcze jak chłopak mu grozi, jak wyśmiewa go, i jak w chwilę później namawia, żeby napili się razem wina, bo przecież to już koniec pracy w tym cyrku, i być może nigdy więcej się nie zobaczą.

Adam nie miał jednak ochoty ani na rozmowę, ani na wino. Kiedy upewnił się, że chłopak zawrócił, usiadł na trawie. Czuł teraz zapach nocy, taki sam jak w dzieciństwie: zapach rzeki, żywicy i ziół… I w tedy w tych ciemnościach zobaczył Jana, jak dopija swoją ostatnią w życiu butelkę whisky.

„Daj im spokój”, powiedział nie odwracając się do Adama, „Jaka to dla ciebie i dla świata różnica, czy to był wypadek czy morderstwo? Czy to oni, czy to ja sam siebie zabiłem? Mówiłem ci już, że świat, w którym jest jeszcze miejsce na przyzwoitość, uczciwość, dobroć i prawdę, istnieje jedynie w twojej wyobraźni”.

Adam obserwował księżyc, który wyszedł zza wzgórz i teraz szybko piął się w górę. Patrzył na plamy, którymi był pokryty i pomyślał, że kiedy trzydzieści lat temu schodził pod pokład tamtego cuchnącego rybami kutra, księżyc wyglądał dokładnie tak samo.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki