Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po drugie: Autostrada wodna na Wiśle. Kilka słów o naszych portach [LIST do redakcji]

Stefan Dzierżek
Narody, które mają pozytywny kontakt z wodą, budują miasta zwrócone "twarzą do wody", najpiękniejsze bulwary, najładniejsze budowle, pasaże etc. zwrócone są w kierunku wody, i są na styku ulice-woda. W Polsce przykładem takiego miasta jest Gdańsk, miasto oczywiście nie budowane przez Polaków, tylko przez Niemców, Holendrów, Szwedów i inne nacje - napisał w liście do redakcji Stefan Dzierżek.

Tu wszystko - całe główne miasto komunikuje się z Motławą kanałami. Tak po prostu jest. Miastem polskim, które niestety nie wygląda tak dobrze jest stolica - Warszawa. Zbudowane jest przedziwnie: zabudowa miasta się kończy, potem są jakieś zarośla, chaszcze, nieużytki, następnie zaczyna się Wisła, tzn. jej brzeg albo raczej brak brzegu, bo są to bagna, mielizny, gdzie ryzyko utonięcia jest stosunkowo duże. Od czasu do czasu słyszymy w mediach, że na tych terenach ktoś został pobity. Wieczorami tam lepiej nie chodzić. W ogóle Wisła w Warszawie to same kłopoty - do tego jeszcze trzeba budować mosty, na które potrzeba bardzo dużo pieniędzy (i jeszcze afery przetargowe)… W wielu takich miastach mosty to główna atrakcja miasta, np. Praga, Budapeszt, że nie wspomnę o Paryżu - najpiękniejszy most w Paryżu to "Most Cara Aleksandra" - i są po prostu wizytówką miasta… W układzie krajów tzw. zachodnich miasto dochodziłoby do samej rzeki, tam byłyby najpiękniejsze bulwary, najdroższe posesje, tam kwitłoby życie od wiosny do jesieni - przynajmniej 5 miesięcy w roku.

Po Wiśle pływałoby mnóstwo różnych statków turystycznych, a także łódek prywatnych etc. Drugi element miasta to porty w częściach tzw. przemysłowych i to myślę, że przy tak dużej aglomeracji, jaką jest Warszawa, nie jeden, a kilka miejsc, które służyłyby jako miejsca przeładunkowe, czyli porty warszawskie, o tranzycie barek już nie wspomnę. Wtedy można by było powiedzieć, że Wisła w Warszawie jest wykorzystana.

Pływając po świecie, byłem m.in. w porcie morskim Rouen. Leży on na rzece Sekwanie, po wejściu na rzekę płynęliśmy rzeką ok. 20 godzin statkiem morskim, co prawda niezbyt dużym sześciotysięcznikiem Ostrołęka, ale jednak statek morski. Sekwana od morza do Rouen stosunkowo wąska, ale na tyle uporządkowana, że statek płynął bez problemu.
Poprzez analogię - w Polsce takie miasta (położone dużo bliżej morza jak Rouen) jak np. Tczew powinny być "zwykłym" portem morskim.

Zakładamy, że są tam zakłady, przedsiębiorstwa, które eksportują drogą morską - wyobrażam sobie, jak to dzisiaj wygląda - w zależności od rodzaju transportu - koleją lub transportem drogowym - załadunki w Tczewie, potem przewóz koleją lub zatłoczonymi drogami (które niszczymy) do Gdańska, odprawa, wjazd na teren portu, czekanie na załadunek, kolejna odprawa i dopiero wysyłka. Co za skomplikowana i niezwykła, pochłaniająca mnóstwo energii operacja logistyczna, po prostu tragedia. Gdyby istniały nabrzeża portowe w Tczewie - po prostu statek wpływa, odbiera towar i koniec... O dodatkowych korzyściach płynących z tego tytułu dla Tczewa i okolic nie ma co pisać…

Myślę, że mniejsze jednostki mogłyby pływać nawet do Torunia, ale niestety u nas to niemożliwe.
W latach 70., kiedy studiowałem, często jeździłem krajówką A1 przez Świecie i Toruń. Pamiętam wtedy jeszcze barki, które woziły ładunki Wisłą. Niestety, obecnie (a raczej od wielu lat) po transporcie rzecznym ani śladu. Przy okazji ciekawostka - po dwóch stronach Wisły leżą obok siebie dwa miasta średniej wielkości - Świecie i Chełmno. Świecie to dawny gród i zamek krzyżacki, natomiast Chełmno to stary gród, który był miastem kupieckim - w średniowieczu należał do Hansy, czyli związku miast handlowych Morza Północnego i Bałtyku. Wtedy chyba bardziej rozumiano, jak należy wykorzystywać walory żeglugowe rzek. Nawet później Sobieski spławiał zboże ze swoich włości Wisłą do Gdańska…
Będąc na kontrakcie na norweskim tankowcu, dość dużo czasu spędzaliśmy na zat. Meksykańskiej u wejścia na Missisipi, pływaliśmy do N. Orleanu, Baton Rouge (oczywiście do rafinerii, których jest tam całe mnóstwo). Po rzece oprócz statków pływały także barki - najbardziej niezwykły widok, jaki zapamiętałem, do płynąca "tratwa" złożona z ponad 60 barek i jeden pchacz.

Wiele portów w Skandynawii, Hiszpanii etc. to tak naprawdę krótkie keje załadunkowe z magazynami, na zapleczu których znajdują się zakłady lub przedsiębiorstwa wytwórcze - one, krótko mówiąc, mają bezpośrednią komunikację z odbiorcą towaru, którym jest statek - po prostu na tym odcinku można powiedzieć "zero" kosztów. Wszędzie, gdzie tylko możliwe, dopływają statki morskie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki