Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Adamowicz udzielał jej ślubu. Nosi to samo nazwisko, co prezydent Gdańska. - To był ślub od serca - wspomina Joanna Adamowicz

Danuta Strzelecka
Gdańszczanka od urodzenia. Nosi to samo nazwisko, co prezydent Adamowicz. Gdy poprosiła, by to on udzielił ślubu - zgodził się od razu. To była niezwykła uroczystość
Gdańszczanka od urodzenia. Nosi to samo nazwisko, co prezydent Adamowicz. Gdy poprosiła, by to on udzielił ślubu - zgodził się od razu. To była niezwykła uroczystość arch. prywatne
Gdańszczanka od urodzenia. Nosi to samo nazwisko, co prezydent Adamowicz. Gdy poprosiła, by to on udzielił ślubu - zgodził się od razu. To była niezwykła uroczystość. Ostatni raz widziała go na finale WOŚP, uśmiechniętego, kwestującego.

Przez ponad 40 lat Joanna Adamowicz, od roku i kilku miesięcy - Mrozińska. Często cię pytano o pokrewieństwo z prezydentem? Jak reagowałaś?
- Bardzo często mnie o to pytano. Reagowałam z uśmiechem. Nie jesteśmy spokrewnieni, choć nasi ojcowie oboje urodzili się w Wilnie...

Od kiedy świadomie zaczęłaś przyglądać się temu, co robi i zauważać, że robi fajne rzeczy? Czym cię oczarował? Charakterem?
- Jestem gdańszczanką od urodzenia i od początku objęcia prezydentury przez Pawła Adamowicza przyglądałam się jego pracy. Jeszcze na studiach, gdy bywał na rozpoczęciu roku akademickiego, pamiętam, że nie stronił od studentów, od rozmów z nimi. Później, już śledząc media, kibicowałam mu w tym, co robi. Wspierał dobre inicjatywy, budował nasze miasto tak, aby każdy mógł czuć się w Gdańsku, jak u siebie. Kochał je i widać było, że gospodaruje nim z wielką pasją. Bronił naszego Gdańska przed faszyzmem. Prowadził nas na Paradach Niepodległości, paradach radosnych, uśmiechniętych, kolorowych, gdzie każdy znalazł dla siebie miejsce. Był z nas dumny - jak pokazujemy czym jest patriotyzm, solidarność, że jesteśmy przyjaźni, otwarci i uśmiechnięci. Bez względu na różnice. Bo przecież na takie Parady z chęcią przychodzili nie tylko gdańszczanie, nie tylko Polacy, nie tylko katolicy. Przychodzili wszyscy, a on z każdego się cieszył... Imponował mi, z jakim opanowaniem znosi nagonkę na siebie, a wiadomo, że musiało go to kosztować dużo nerwów. Promował kulturę. Muzeum Solidarności, Muzeum II Wojny Światowej czy Teatr Szekspirowski... powstały u jego boku. Znajomi, którzy znali Prezydenta osobiście, zawsze opowiadali, że jest bardzo rodzinny, jak bardzo kocha swoje trzy dziewczyny (żonę i córki), co zresztą potwierdzały często media, pokazując go z rodziną na spacerach, różnych kwestach, obchodach czy po prostu w domu. Z każdego z tych zdjęć naprawdę bije radość. Był otwarty, zawsze wszędzie go było pełno, cały czas wśród ludzi, na ulicach. Stanął, porozmawiał, obdarował uśmiechem. Opanowany, ale stanowczy.

Skąd pomysł, by to właśnie on udzielał ci ślubu? Jak tego dokonałaś?
- Biorąc ślub, pomyślałam, że to tak ważna chwila, że miło by było, gdyby udzielił nam go Prezydent... Tylko czy się zgodzi? Napisałam mejla i zapytałam w nim pana Prezydenta, czy nie zechciałby nam udzielić ślubu, że byłoby nam bardzo miło, gdyby to on poprowadził uroczystość. Wysłałam zapytanie drogą mejlową i już następnego dnia zadzwoniła do mnie pani (przepraszam, ale z wrażenia nie zapamiętałam nazwiska) w imieniu Prezydenta i potwierdziła, że Prezydent z przyjemnością udzieli nam ślubu. Nasz ślub odbył się 3 listopada 2017 r. w Urzędzie Stanu Cywilnego w Gdańsku w przepięknej sali ślubów.

Gdańszczanka od urodzenia. Nosi to samo nazwisko, co prezydent Adamowicz. Gdy poprosiła, by to on udzielił ślubu - zgodził się od razu. To była niezwykła uroczystość

Paweł Adamowicz udzielał jej ślubu. Nosi to samo nazwisko, c...

Goście byli zaskoczeni?
- Fakt, że to Prezydent będzie nam udzielał ślubu, był zaskoczeniem dla wszystkich gości, a także dla mojego męża, bo była to dla niego niespodzianka. Nikt wcześniej nic nie wiedział. Do ślubu przyjechaliśmy motocyklami i w motocyklowych strojach do niego przystąpiliśmy. Pan Prezydent żartował, że on jest niestosownie ubrany i powinien przyodziać jakąś skórzaną kurtkę. Całą uroczystość był radosny, wszystko przebiegało w bardzo miłej atmosferze. Dzięki niemu i temu, w jaki sposób prowadził ślub, byliśmy i niesamowicie wzruszeni chwilą, i jednocześnie rozluźnieni. Zapomnieliśmy o nerwach i stresie. Ze względu na to, że nosimy to samo nazwisko, żartowaliśmy, że to prawie jak zjazd rodzinny.

O czym jeszcze mówił?
- Tak bardzo pięknie i wzruszająco mówił o rodzinie, o tym, jak jest ważna, o uczuciach, o miłości, o małżeństwie, o dzieciach, o szacunku, że czuliśmy się wyróżnieni. W tamtej chwili najważniejsi na świecie. To nie była taka ,,sztampowa”, regułkowa ceremonia. To było tak pięknie od serca. Oprócz śmiechu były łzy wzruszenia. Większość z naszych gości pierwszy raz miała tak osobistą styczność z Prezydentem Pawłem Adamowiczem i wszyscy po uroczystości oczywiście o tym rozmawiali. Nie było osoby, na której nie wywarłby wielkiego wrażenia. Wszystkim bardzo się podobało to, w jaki sposób się zachowywał. Serdecznie, na luzie, ale i z ważnymi, pięknymi słowami. Nasz ślub i obecność na nim prezydenta zostanie na zawsze w naszej pamięci.

Ostatnio spotkaliście się...
- 13 stycznia byliśmy z dziećmi w Gdańsku na WOŚP. Po raz 27. Wcześniej bywałam sama, teraz z rodziną. Młodsza córka jest wcześniakiem i wiem, że wszystkie badania w szpitalu zostały zrobione w ekspresowym tempie dzięki sprzętom zakupionym przez WOŚP. Dzięki Jurkowi, który to wymyślił. Dziękujemy Jurkowi Owsiakowi za tę piękną inicjatywę, za to, że to zaczął, że nam wszystkim pokazał, że warto się jednoczyć, pomagać. I w tym roku, jak zawsze, była fantastyczna, radosna atmosfera, córeczki wrzucały swoje ,,kieszonkowe’’ do skarbonek na ulicach i ... udało się! Spotkały Pana Prezydenta. Największego uśmiechniętego wolontariusza. Zachwycone dorzuciły do jego skarbonki swoje pieniążki i zrobiły sobie wspólne zdjęcie, do którego nie trzeba było go wcale namawiać. Wtedy nikt się jeszcze nie spodziewał, że za 3 godziny Prezydent już nigdy się nie uśmiechnie do nikogo.

Twoje pierwsze myśli, odczucia po tym, gdy się dowiedziałaś?
- O wszystkim dowiedzieliśmy się już będąc w domu. Dla nas był to szok, siedzieliśmy osłupiali, zamarliśmy. Nie chcieliśmy w to wierzyć. Moja starsza, 8-letnia córka cały czas pytała, jak to możliwe? Przecież dopiero co spotkałam Prezydenta, przecież z nim rozmawiałam, mamy zdjęcie razem, dlaczego ten zły pan zrobił mu krzywdę. No właśnie... Dlaczego? Jak to wytłumaczyć dziecku, żeby zrozumiało? Jak je później przekonywać, uczyć, że świat nie jest taki zły, że ludzie są dobrzy? Jak, po takich tragicznych wydarzeniach?

Pomyślałaś o osobie, która to zrobiła?
- Jest mi niesamowicie przykro, że ktoś mógł tak sobie zabrać życie drugiemu człowiekowi. Jest mi smutno, bo zabrał życie nie tylko Prezydentowi Gdańska, ale przede wszystkim zabrał życie Pawłowi Adamowiczowi - tacie i mężowi. Współczuję im bardzo. Córkom i Żonie. W nas to kiedyś ucichnie, ich będzie bolało to całe życie.

Orkiestrę wspierasz od pierwszego finału. Czy coś się zmieni w tobie, w innych ludziach?
- Ten człowiek odebrał nam nie tylko Prezydenta, ale zabrał nam radość tego jednego, wspaniałego dnia w roku, gdy wszyscy byliśmy razem. Solidarnie. Moim zdaniem WOŚP już nigdy nie będzie takie samo, już nigdy nie będzie tak radosne. Staram się nikogo nie obwiniać, choć to trudne, łatwiej byłoby kogoś oskarżyć za to, co się stało. Naprawdę. Ten, który zadał śmiertelny cios, będzie musiał z tym żyć, ale czy to go wzruszy, czy taki człowiek ma uczucia? Żal mi jego rodziny, co musi czuć jego matka, ojciec?

Uczestniczyłaś w marszu, byłaś przed Urzędem Miasta, budowałaś ogniste serce z tysiącami innych gdańszczan, ze współpracownikami prezydenta, jego rodziną. Tak jest łatwiej?
- Tak. Czuję taką potrzebę, żeby tam być, płaczę, słucham opowieści, przeżywam... Będę z nimi do soboty... Potem mam nadzieję, że nie zapomnimy, że będziemy podążać śladem wolności, demokracji, dobra, szczodrości, kultury, solidarności, równości. Tak jak powiedział w ostatnich słowach, pokazując nam, jak bardzo jest z nas dumny: ,,Gdańsk jest szczodry. Gdańsk dzieli się dobrem. Gdańsk chce być miastem solidarności”.

Jak go zapamiętasz?
- W moich oczach był niepoprawnym optymistą, wierzył w to, co robił, kochał to, co robił. Wierzył w Gdańsk, w gdańszczan, w ludzi. Kochał to miasto, a ono kochało jego. To Prezydent z pasją. Prezydent, który nie bał się. walczyć o nasz Gdańsk. To był mój Prezydent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki