- O ile dwa lata temu (w ubiegłym roku akcji nie było z powodu pandemii) uczestniczyli w niej członkowie Kółka Pierwszej Pomocy oraz Kółka Harcerskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, to w tym roku wzięła w niej udział cała szkolna społeczność licząca blisko 600 uczniów – cieszy się Karolina Hapka-Kiedrowska, nauczycielka, która oba te kółka prowadzi. Do pierwszego z nich należą uczniowie klas I-III, do „harcerskiego” zaś klasy IV-VIII.
W roli "pacjentów" wystąpiło aż 22 edukacyjnych fantomów udostępnionych przez Gdański Uniwersytet Medyczny. Wypożyczyło je szkole Centrum Symulacji Medycznej kierowane przez prof. dr hab. med. Leszka Bieniaszewskiego oraz Pracownia Ratownictwa Medycznego, Katedra i Klinika Medycyny Ratunkowej. W rolę nauczycieli wcielili się studenci II i III roku Ratownictwa Medycznego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
- Nasi uczniowie bardzo lubią zajęcia z pierwszej pomocy i traktują je bardzo poważnie – cieszy się Karolina Hapka-Kiedrowska. - Tym bardziej że fantomy „pokazują”, czy pomoc udzielana im przez dzieci jest prowadzona prawidłowo. Porusza się im klatka piersiowa, podczas masowania serca słychać charakterystyczne kliknięcie. Myli się ten, kto myśli, że wystarczy raz poznać zasady pierwszej pomocy i można spać spokojnie, „kursy” z tego zakresu trzeba powtarzać by doprowadzić do tzw. pamięci mięśni. Szczęśliwie, wszystkie klasy VIII mają zajęcia z pierwszej pomocy na lekcjach „Edukacja dla bezpieczeństwa” w ramach Programu Edukacyjnego „Ratujemy i Uczymy Ratować”, której inicjatorem jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
- Zasad reanimacji powinien nauczyć się każdy, kto ze względu na wiek i stan zdrowia jest w stanie podjąć się takiej akcji - twierdzi znany gdański kardiolog prof. Grzegorz Raczak.
Aby przekonać się do tej idei wystarczy wybrać się na najbliższy SOR, czy oddział kardiologii i porozmawiać z personelem medycznym.
- Codziennie do pomorskich szpitali trafiają chorzy po incydentach zatrzymania krążenia, do których doszło gdzieś "na mieście": w miejscu pracy, na ulicy, w supermarkecie - opowiada kardiolog. - Wielu z nich jest w stanie wegetatywnym, nawet jeżeli uda się sprawić, by sami oddychali, to nie ma z nimi żadnego kontaktu. Tacy chorzy umierają zwykle w ciągu kilku miesięcy z powodu różnego typu powikłań, w tym zapalenia płuc. Często są to ludzie młodzi, którzy mogliby żyć, gdyby w porę podjęto akcję reanimacyjną. Tymczasem wystarczy wykonać kilka prostych czynności w oczekiwaniu na przyjazd karetki, by wyszli oni z tego zdarzenia bez szwanku.
W Polsce szacuje się, że z powodu nagłego zatrzymania krążenia umiera każdego dnia około 90 osób. Może do tego doprowadzić zawał serca lub groźna arytmia serca, np. migotanie komór lub częstoskurcz komorowy. W czasie kilku sekund od ustania krążenia następuje utrata przytomności, zatrzymanie oddychania i rozpoczyna się obumieranie komórek mózgu, który jest najbardziej wrażliwy na niedotlenienie. Pozostawienie poszkodowanego bez pomocy, po 7-10 minutach prowadzi do nieodwracalnych zmian i jego śmierci.
Dlatego tak ważne jest jak najszybsze rozpoczęcie czynności resuscytacyjnych przez świadków zdarzenia. W celu przywrócenia krążenia konieczny jest wtedy tzw. masaż serca oraz defibrylacja, czyli zastosowanie impulsu elektrycznego zdolnego przywrócić normalną pracę mięśnia sercowego.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?