Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alkoholizm nie zawsze bierze się z picia

Tomasz Słomczyński
Beata C. uważa, że została upokorzona. Kilka razy. Jednak swoją opowieść rozpoczyna od najzwyklejszego w świecie zdziwienia.

To było miesiąc po tym, jak złożyła pozew o rozwód. Wspólny dom w Chwaszczynie, trójka dzieci. Mimo to decyzja o rozstaniu zapadła. Nieodwołalnie. Był początek września 2008 roku. Beata osłupiała, trzymając w ręku urzędowe pismo.

"... wzywa się Panią... w sprawie nadużywania alkoholu do złożenia wyjaśnień...". I dalej: "Strona wezwana może być za nieusprawiedliwione niezastosowanie się do wezwania ukarana grzywną...".

Minęły ponad dwa lata. Dziś Beata mówi, że zna sposób, jak pozbyć się członka rodziny, ubezwłasnowolnić go. Tłumaczy, że tak tego nie zostawi. Kiedy sprawę zgłaszała do CBA, oficer powiedział Beacie: "Niech teraz pani ratuje siebie, czas na ratowanie świata jeszcze nadejdzie".
- Ja się już uratowałam. Nadszedł czas na ratowanie świata - mówi Beata C.

Zdziwienie szybko minęło. Przyszła seria upokorzeń. Pierwsze z nich - spotkanie z Gminną Komisją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Żukowie 17 września 2008 roku. W aktach znajdują się dwie notatki. W jednej z nich starannie zapisano wypowiedzi Marcina C., męża Beaty: "Żona sięgnęła po alkohol przed osiemnastym rokiem życia. Zacząłem się martwić, bo żona codziennie zaczęła sięgać po alkohol i była to wódka".

Wypowiedzi Beaty: "Byłam pełnoletnia, miałam 25-26 lat, kiedy wypiłam pierwszy raz. To było wino. Po alkohol sięgam sporadycznie, raz lub dwa razy w tygodniu i są to dwa piwa".
Marcin C. Mówił: "Jak jej zwracam uwagę i proszę, aby nie piła, to staje się agresywna. Dzieci też prosiły mamę, ale bez rezultatu".

Pod notatką z rozmowy z Beatą C. w rubryce "Decyzja Komisji" znajduje się zapis: "Wniosek skierować do biegłego psychiatry i psychologa". Jaki wniosek? Jak się okazało, wcześniej, w sierpniu 2008 r., mąż Beaty złożył wniosek do Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, w którym prosił o udzielenie pomocy Beacie, bo pije od 12 lat i zaniedbuje rodzinę. To był początek problemów Beaty C. z alkoholizmem, którego nie było.

Beata mówi, że wkrótce przestała się dziwić. Nie była zdziwiona, kiedy przeczytała dokument "Wywiad środowiskowy dotyczący osoby nadużywającej napojów alkoholowych". Został sporządzony 11 września, a więc jeszcze przed spotkaniem z członkami Gminnej Komisji powołanej do rozwiązywania alkoholowych problemów.

Pracownik socjalny Barbara Formela zanotowała, że Beata w stanie nietrzeźwym jest spokojna, nie awanturuje się, pije w godzinach wieczornych i kładzie się spać. Co pije? Piwo, wino, wódkę. Pije w pokoju, w swoim mieszkaniu.
Skąd pracownik socjalny miał takie informacje? Miało się to wyjaśnić później.
Minął rok, we wrześniu 2009 sprawę alkoholizmu Beaty wyjaśniał sąd.

Zeznaniom świadka (pracownika socjalnego Barbary Formeli) sąd dał wiarę w całości "albowiem są one logiczne, spójne... aczkolwiek przede wszystkim ukazują one skandaliczny sposób przeprowadzenia wywiadu środowiskowego. Wywiad środowiskowy, jak sama nazwa wskazuje, powinien być przeprowadzony w środowisku, w którym zamieszkuje dana osoba... Tymczasem (pracownik socjalny Barbara Formela) wywiad przeprowadziła w swoim biurze w Urzędzie Gminy tylko i wyłącznie w oparciu o rozmowę z mężem Beaty C., który, co więcej, przyznał, że małżonkowie są w trakcie sprawy rozwodowej".

Beata nie była zdziwiona, kiedy ujrzała w aktach swojej sprawy notatkę policjanta:
"Na zadane pytanie, czy pani Beata nadużywa alkoholu, oświadczyła, że sporadycznie tak, ale zaprzeczyła temu jakoby była alkoholikiem". Policjant przyznaje również, że nigdy nie widział Beaty pijanej, a odwiedzał ją trzykrotnie.

Czy Beata powiedziała policjantowi, że "sporadycznie nadużywa"? Czy też powiedziała, że "sporadycznie używa"? Lektura notatki pozwala mieć wątpliwości co do umiejętności precyzyjnego wysławiania się policjanta.

Kolejne upokorzenie: 30 września 2008, Centrum Medyczne Kaszuby w Kartuzach. Sporządzono wówczas Opinię Sądową Psychologiczno-Psychiatryczną. W gabinecie, oprócz dr. Marka Kobusa, przebywała pani psycholog.

- Kazał mi się rozebrać - relacjonuje Beata. - Stanął za mną, wziął słuchawki, przystawił mi je do boku, dotknął ręką i mówi: "Wątroba powiększona. Ręce przed siebie!". Wyciągnęłam ręce przed siebie. Denerwowałam się, zauważyłam, że dłonie mi się trzęsą. On: "Taaak. A teraz zamknąć oczy i palcem dotknąć nosa raz jedną, raz drugą ręką". Zamknęłam, dotykam. On wyciąga słuchawkę i mnie osłuchuje. Koniec badania.

Zapisano w opinii: "Spożywa głównie piwo i wino. Opiniowana spożywa alkohol mimo wiedzy o jego szczególnej szkodliwości dla zdrowia. Jest bardzo pobudliwa, nerwowa i wie, że w takiej sytuacji nie powinno się pić w ogóle alkoholu".

Beata stara się mówić rzeczowo i spokojnie, ale przychodzi jej to z trudem.
- Pytania zadawał tak szybko i to te same, po dwa razy, i mówił, że mam szybciej odpowiadać, a jak mówiłam wolniej, zwracał się do pani psycholog: "No widzi pani - nie mogę nawiązać kontaktu słownego z pacjentką, no widzi pani...". Ja mówię, że to nieprawda, a on, że mam odpowiadać na pytania, nie rozmawiać. Pytał mnie, czy byłam kiedyś na izbie wytrzeźwień, czy miałam kiedyś kuratora. Mówię mu, że nie. A on na to, że jak będę mówić coś innego niż mówił mój mąż, to że mnie wyśle do szpitala na leczenie kliniczne.
W opinii kilkukrotnie biegli powołują się na akta: "Z akt wynika, że badana ma trudności z powstrzymywaniem się od rozpoczęcia spożywania alkoholu oraz zakończeniem już rozpoczętego picia, co wskazuje na utratę kontroli i przymus picia, czemu opiniowana stanowczo zaprzecza. Zaprzecza wszystkim danym z akt sprawy, jest poirytowana każdym pytaniem, dotyczącym spożywania przez nią alkoholu".

Biegli mieli ustalić, czy Beata pije ciągami. W notatce czytamy: "Nie potwierdza picia alkoholu ciągami opilczymi. »2 dni tylko wtedy, gdy np. święta trwają dwa dni, to po lampce wina«. Opiniowana jest silnie obronnie nastawiona wobec badania, udziela wielu wymijających odpowiedzi".
- Cała wizyta trwała 5 minut. Po tym czasie ci ludzie wydali opinię, która mogła zaważyć na całym moim późniejszym życiu - mówi Beata C.

Opinia kończy się wnioskami: "Na podstawie przeprowadzonego badania oraz akt sprawy stwierdzamy, że o ile dane z akt sprawy są zgodne ze stanem faktycznym, to Beata C. jest uzależniona od alkoholu".

O ile dane z akt sprawy zgodne są ze stanem faktycznym... Co było w aktach sprawy, jakie "dane"? Wywiad środowiskowy i notatka policyjna.

- Gdybym podjęła leczenie ambulatoryjne, mogłabym stracić dzieci. Kto by uwierzył podczas sprawy rozwodowej matce, która leczy się na alkoholizm? Gdybym poddała się i dała zamknąć w psychiatryku..., lepiej nie myśleć. Musiałam walczyć.

30 stycznia Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych skierowała wniosek do sądu o zastosowanie leczenia w zakładzie stacjonarnym. Gdyby sąd go podtrzymał, Beata mogłaby trafić na oddział zamknięty do Kocborowa.

Sąd przesłuchał członków Gminnej Komisji i męża Beaty. Włączył do akt opinię innych biegłych, z której wynika, że Beata nie ma nic wspólnego z alkoholizmem i - po dziewięciu miesiącach - oddalił wniosek. Sędzia Mirosława Śmiałek stwierdziła, że Beata nigdy nie powinna zostać skierowana na żadne badania, a tym bardziej - na leczenie. Po prostu - nigdy nie miała żadnego problemu z alkoholem.

Zarówno przewodnicząca Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, jak i pracownik socjalny sporządzający wywiad środowiskowy odmawiają komentowania sprawy. Odsyłają do burmistrza Żukowa. Do burmistrza kilkukrotnie próbujemy się dodzwonić. Za każdym razem sekretarka informuje, że "jest na spotkaniu". Dwukrotnie wysyłamy maila z prośbą o komentarz lub o rozmowę. Pozostają bez odpowiedzi. Po wyborach samorządowych w listopadzie ubiegłego roku na fotelu burmistrza Żukowa zasiada już inna osoba, niż ta, która sprawowała ten urząd w 2008 i 2009 roku.
Biegły psychiatra, dr Marek Kobus też nie chce rozmawiać na ten temat. Kiedy w krótkiej notatce ogólnie opisującej sprawę opublikowaliśmy jego nazwisko, zapowiedział pozew do sądu, twierdząc, że nie mieliśmy prawa publikować jego danych osobowych.

- To są sprawy moje i mojej małżonki, a nie jakiegoś "Dziennika Bałtyckiego". A jeżeli żona w ten sposób chce udowodnić, że jest człowiekiem zdrowym, to ma do tego prawo, żyjemy w wolnym kraju. Natomiast ja mam inne zdanie na ten temat. To, co się teraz dzieje w domu, potwierdza tę tezę, że ta kobieta ma problem z nadużywaniem alkoholu - to był cały komentarz męża Beaty.

W Sądzie Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się nowy proces. Tym razem Beata żąda 100 tys. zadośćuczynienia za straty moralne od gminy Żukowo za to, jak musiała przez rok udowadniać, że nie jest alkoholiczką. W grudniu odbyła się rozprawa. Stawiła się członkini Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Alicja Pyszka.

- A gdybym ja złożył doniesienie na swojego sąsiada na przykład. Napisał do was, że jest alkoholikiem. Też byście go wysłali na badania? - pytał sędzia Piotr Kowalski.
- My nikogo nie oceniamy... My zbieramy tylko dane informacyjne - odpowiada świadek.
- To co jest efektem pracy waszej komisji?
- Kierujemy na dalsze badania.
- Wszystkich?
- Każdy wniosek, który jest kierowany do nas, jest kierowany dalej. Dopiero biegły psychiatra z psychologiem stwierdzają, czy dana osoba wymaga leczenia.
- Nie ma żadnej selekcji, żeby oddzielić wnioski ewidentnie bezzasadne?
- Nie ma.

Beata złożyła skargę na dr. Marka Kobusa do prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku z żądaniem, żeby skreślono go z listy biegłych. Oburzona sposobem przeprowadzenia badania napisała na psychiatrę skargę do Izby Lekarskiej - w Gdańsku i Warszawie. W prokuraturze zgłosiła poświadczenie nieprawdy, CBA poinformowała o swoim podejrzeniu korupcji. Jak mówi - szukała sprawiedliwości.

- Spotkało to mnie. Ale może to spotkać każdego. I to jest smutne - kończy rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki