18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwłoki w Helu. Czy to zaginiona Iwona Kitowska z Gdyni?

D. Abramowicz, R. Kościelniak, P. Niemkiewicz
Tomasz Bołt/Archiwum
Na północnym krańcu Półwyspu Helskiego, 100 metrów po prawej stronie od wyjścia nr 66 na plażę w Helu, w ostatnią środę strażacy wyłowili z morza zwłoki kobiety. Prawdopodobnie to ciało Iwony Kitowskiej, zaginionej dyrektorki przedszkola w Gdyni.

- Zwłoki kobiety zostały wyłowione na wysokości Helu. Zaskakujące jest jedna to, że zostały ujawnione od strony otwartego morza. Być może zostały przeniesione tam siłą prądów morskich - mówi kom. Michał Rusak z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.

Zwłoki są w stanie rozkładu. Tożsamość oraz przyczyna śmierci kobiety będzie znana dopiero po sekcji.

- Ciało po długim przebywaniu w wodzie znajdowało się w stanie rozkładu, ale córka rozpoznała ubranie pani Kitowskiej - mówi komisarz Michał Rusak, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdyni. - Jednak do poniedziałku, czyli do czasu otrzymania ostatecznych wyników badań z Zakładu Medycyny Sądowej, nie możemy być pewni, że mamy do czynienia z ciałem zaginionej gdynianki.

Iwona Kitowska, ceniona dyrektorka przedszkola w Gdyni, zaginęła w bardzo tajemniczych okolicznościach, prawdopodobnie wieczorem w niedzielę, 12 lutego. W tamten wieczór rozmawiała z przyjaciółką, z którą chciały się razem wybrać na występ Marii Czubaszek.

- Zadzwoniłam do niej w tamtą niedzielę około godziny 20 - opowiadała po zaginięciu matki Katarzyna, 28-letnia córka pani Iwony. - Rozmawiałyśmy o ciężkiej anginie, którą mama niedawno przeszła, i o naszym przyjeździe z Bydgoszczy.

Następnego dnia Iwona Kitowska nie pojawiła się już na spotkaniu w Urzędzie Miasta w Gdyni. Córka, zaniepokojona brakiem kontaktu, zawiadomiła policję.

Kiedy wraz z funkcjonariuszami weszła dwa dni później do mieszkania matki, na stoliku leżał program telewizyjny otwarty na niedzieli, 12 lutego. Pościel była zdjęta, wrzucona do pralki. Nowa czekała na powleczenie. Na stałym miejscu pozostawiono torebkę, w której były dokumenty, portfel i komórka. Także papierosy, bez których nigdy - mimo ostrzeżeń bliskich o szkodliwości palenia - nie wychodziła z domu.

Kobieta musiała opuścić dom w pośpiechu. W kuchni czekał na podgrzanie garnek z mlekiem. Obok paczka kakao.
Rodzina, przyjaciele i współpracownicy (łącznie z wiceprezydent Gdyni, Ewą Łowkiel) powtarzali, że Iwona Kitowska była osobą bardzo zrównoważoną, twardo stąpającą po ziemi. Nie zauważono u niej skłonności samobójczych.

WYWIADY, OPINIE, KOMENTARZE:
* Barbara Szczepuła: O czerwonych dziennikarzach
* Michał Samet: Grass wyrządził Żydom krzywdę

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki