Wilki już drugi raz zaatakowały stado owiec w gminie Kołczygłowy? [zdjęcia]

Tym razem do zdarzenia doszło w niedzielę 8 grudnia. Stanisław Jabłoński tradycyjnie, jak co rano, ok. godz. 9.00 wypuścił na pastwisko stado około 70 owiec. - Około godz. 12.00 spojrzałem przez okno w domu w kierunku pastwiska.

Zauważyłem stado kruków i orła bielika krążące nad moją łąką.

Od razu wiedziałem, że gdzieś jest padlina – wspomina pan Stanisław.

Kiedy rolnik poszedł w kierunku wskazanym przez ptaki, znalazł jedną ze swoich owiec. Widok był makabryczny. Zwierzę miało rozerwany i częściowo zjedzony brzuch, wyciągnięte flaki… Wszędzie było pełno krwi.

- Od razu pomyślałem, że znowu wilki tu grasowały – mówi Jabłoński, który poinformował zgodnie z prawem Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Wizja lokalna już się odbyła. Nie ma jeszcze ekspertyzy czy owcę zabiły wilki.

Podobnie nie ma jeszcze żadnych informacji z gdańskiego RDOS-iu w sprawie sprzed dwóch miesięcy. Wówczas ten sam rolnik stracił jedną trzecią stada, bo pięć sztuk zostało zabitych, cztery tak ranne, że zostały uśpione, a o życie 16. walczył weterynarz. Skutecznie, bo wszystkie zostały wyleczone.

- Przesłałem do RDOS-iu faktury za leczenie opiewające na 4,5 tys. zł. Czekam na decyzję i zwrot pieniędzy – mówi Jabłoński i namawia jednocześnie wszystkich poszkodowanych przez wilki rolników, by robili tak samo. - Jeśli nie będą tego zgłaszać, nikt prócz nas nie będzie wiedzieć o problemie z wilkami. One czują się bezkarnie. Wcale się nas ludzi nie boją – zaznacza Jabłoński.

Z kolei władze Kołczygłów także czekają na decyzję RDOS-iu. W październiku wójt Artur Kalinowski wnioskował o zezwolenie na odstrzał prewencyjny. Do dzisiaj nie ma odpowiedzi.
Wysłaliśmy do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku pytania w tej sprawie. Czekamy na odpowiedzi.