MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Terminal w Gdańsku albo wcale

Redakcja
Stanisław Cora
Stanisław Cora Grzegorz Mehring
Rozmowa z dr. Stanisławem Corą, byłym prezesem Zarządu Morskiego Portu Gdańsk SA, obecnie wykładowcą Uniwersytetu Gdańskiego

Przykręcenie wielu państwom europejskim kurka z gazem przez Rosję spowodowało, że w Polsce przypomniano sobie o morskim terminalu LNG, służącym przeładunkom skroplonego gazu ziemnego. Przygotowania do jego zbudowania w Świnoujściu są opóźnione. Czy jest jeszcze szansa na zlokalizowanie terminalu LNG w Gdańsku?
Uważam, że zostanie on zbudowany w gdańskim Porcie Północnym albo go wcale nie będzie.

Aż tak? Dlaczego?
Koszty tej inwestycji w Świnoujściu będą tak wysokie, że rządowi przyjdzie z wielkim trudem podjąć decyzję. Alternatywą jest wciąż zbudowanie znacznie tańszego terminalu w Gdańsku, co planowano już w latach 90. Pierwsze koncepcje, przygotowane na zlecenie Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazowego, zakładały, że zostanie on zbudowany na lądzie albo na morzu, na sztucznej wyspie, usypanej z urobku wydobytego z dna morskiego w trakcie prac pogłębiarskich. Umiejscowienie go na morzu, za falochronem Portu Północnego, było najkorzystniejsze, bo nie hamowało jego rozwoju. Zwłaszcza że w porcie budowano wielki terminal kontenerowy DCT Gdańsk SA, a jeżeli zawija gazowiec, to inne statki muszą czekać.

Kiedy zaczęto urzeczywistniać plany budowy terminalu LNG?
Działania rządu, mające na celu zbudowanie terminalu LNG, przyspieszono w latach 2005-2006. PGNiG zapoznał się z propozycjami lokalizacji terminalu LNG. Wybrano wariant lądowy, jak się wtedy wydawało, najtańszy. Zaczęto też procedury związane z posadowieniem terminalu LNG w Gdańsku.

Podobno w porcie gdańskim nie było jednak możliwości zbudowania terminalu gazowego.
We wrześniu 2006 roku powierzono mi obowiązki pełnomocnika zarządu portu, abym zapoznał się z możliwościami budowy terminalu LNG w Gdańsku. Z dokumentów wynikało, iż terminal miałby być zlokalizowany w centrum Portu Północnego, pomiędzy małym terminalem gazowym LPG Gaspolu a terminalem DCT. Oznaczało to, że znalazłby się on na terenie należącym do spółki Rudoport, będącej w 75 proc. własnością firmy hutniczej Mittal Steel Poland. Rudoport, zgodnie z umową zawartą między Mittal Steel a polskim rządem i Komisją Europejską, jest wciąż terminalem w budowie. Spółka ta nie wiedziała nawet o planowanym zajęciu części jej gruntów. Również PGNiG nie wiedziało o tych problemach. Ponieważ ze wcześniejszych analiz zarządu portu wynikało, że lepszym rozwiązaniem byłoby umiejscowienie terminalu na akwenie, powinno to być przedstawione inwestorowi w lutym, aby mógł jak najszybciej podjąć decyzję lokalizacyjną. Trzeba było też wcześniej podpisać kontrakty z dostawcami gazu.
Kiedy byłem już prezesem zarządu, PGNiG zobowiązało nas do wskazania odpowiedniego terenu do marca 2007. Gdybyśmy tego nie zrobili, portowi groziła kara 50 milionów złotych. Niestety, zgodnie z prawem, umowę Rudoportowi mogliśmy wypowiedzieć dopiero w lipcu. Inwestor, naciskany przez rząd, nie mógł dłużej czekać. Zaś zaakceptowanie pomysłu zlokalizowania terminalu LNG na morzu wymagałoby znowu czasochłonnych analiz i studiów. Stąd decyzja o zbudowaniu go na lądzie - w Świnoujściu.

Czy nie można było uwolnić terenu pod terminal LNG w Porcie Północnym w sytuacji, gdy Rudoport zalegał z opłatami za jego dzierżawienie i przez 10 lat nie podjęto planowanej budowy terminalu rudowego?
Odzyskanie gruntów od Rudoportu wymagało zaspokojenia roszczeń finansowych tej spółki, mającej wartość księgową 15 milionów złotych. PGNiG było gotowe wykupić Rudoport. Jednakże Mittal Steel zażądał zapłacenia 45 milionów złotych albo udziałów w spółce, którą miał zbudować terminal LNG. PGNiG odrzuciło ofertę jako zbyt kosztowną. Zatem w staraniach o umiejscowienie terminalu LNG nie wygrało Świnoujście, a brak wolnego terenu w Gdańsku. Sądzę, że do wyboru Świnoujścia przyczynił się sprzyjający regionowi zachodniopomorskiemu klimat polityczny. Ówczesny minister gospodarki morskiej obiecał, że inwestycja będzie realizowana w porcie świnoujskim i zarezerwował na nią 80 milionów euro z funduszy Unii Europejskiej.

Z tego wynika, że nie ma już możliwości zbudowania terminalu LNG na obszarze lądowym Portu Północnego, bo obecny zarząd portu gdańskiego zawarł ugodę z Mittal Steel, który uregulował swoje zadłużenie.
Po decyzji o budowie terminalu LNG w Świnoujściu nie zaprzestaliśmy starań i jako zarząd portu zawarliśmy umowę z PGNiG. Zobowiązaliśmy się, że opracowując projekt rozbudowy portu gdańskiego uwzględnimy umiejscowienie w nim pływającego terminalu LNG. W Polsce nie ma lepszej lokalizacji na taką inwestycję niż obszar przylegający do Portu Północnego, z torem podejściowym i akwenami mającymi dużą głębokość, których nie trzeba pogłębiać, jak w Świnoujściu. Nie występują także problemy z zapewnieniem bezpieczeństwa żeglugi i z koniecznością uwzględnienia rygorystycznych wymogów dotyczących ochrony środowiska, tak jak na lądzie. Biorąc pod uwagę negatywne strony lokalizacji terminalu LNG wewnątrz Portu Północnego, co groziło zablokowaniem jego rozwoju, może i dobrze się stało, że nie będzie on budowany w Gdańsku na lądzie. Niezależnie od tego zarząd portu powinien aktywnie włączyć się do działań na rzecz jego zbudowania na morzu. Obawiam się, iż ważna dla gospodarki polskiej inwestycja ponownie może pójść w zapomnienie, bo Rosjanie już wznowili dostawy gazu. Rząd przypomni sobie o niej, gdy nastąpią kolejne zakłócenia w tłoczeniu go na zachód gazociągiem jamalskim.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki