Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skarb państwa stracił, Flota Gdynia na minusie. Gdzie te miliony?

Dorota Abramowicz, Tomasz Słomczyński
Infrastruktura sportowa klubu WKS Flota
Infrastruktura sportowa klubu WKS Flota Archiwum/Piotr Manasterski
Na transakcji z WKS Flota Gdynia, któremu za pośrednictwem Agencji Mienia Wojskowego wojsko przekazało za 185 tys. zł prawie 4 ha ziemi, skarb państwa mógł stracić nawet kilkanaście milionów złotych. Kto jednak na tym zyskał?

Aktualizacja

We Flocie przestępstwa nie było

Prokurator umorzył postępowanie przeciwko Władysławowi K., dyrektorowi Wojskowego Klubu Sportowego „Flota” z Gdyni. Decyzja śledczego uprawomocniła się 21 grudnia. Śledztwo trwało 9 miesięcy, a zostało wszczęte po publikacji w „Dzienniku Bałtyckim”.

W artykule „Miliony w kasie klubu zamiast strzelnicy” opisaliśmy historię ziemi, która była własnością Skarbu Państwa, zaś w 2003 roku została sprzedana za 189 tys. zł klubowi Flota. Miały tam powstać strzelnica i hotel - ku pożytkowi sportowców i mieszkańców.
W następnych latach klub podzielił grunt na trzy części i odsprzedał dwie działki. Do kasy klubu wpłynęło 2,5 mln zł.

Strzelnica miała powstać na trzeciej działce, jednak inwestycja nie doszła do skutku. Pieniądze wydano, m.in. na projekt obiektu.
Ile stracił Skarb Państwa na zawartej w 2003 roku transakcji z WKS Flota? Dzisiaj działka o powierzchni 3,8 ha, która w 2003 roku została sprzedana za 189 tys. zł, byłaby warta nie mniej niż kilka mln zł.

Jak wynika z uzasadnienia umorzenia śledztwa, w lutym 2012 roku, kiedy ukazał się artykuł, klub był zadłużony. Niespłacenie długu miało skutkować egzekucją komorniczą. Wobec tego faktu dyrektor Władysław K. podjął decyzję o zawarciu umowy przedwstępnej z firmą, której właścicielem był jego brat. Robert K., brat dyrektora Floty pożyczył klubowi pieniądze na spłatę wierzyciela. W myśl postanowień zawartej umowy, zabezpieczeniem pożyczki miała być trzecia działka, która jeszcze pozostała z gruntów przekazanych w 2003 roku przez Skarb Państwa.

Pożyczone pieniądze klub miał oddać do 30 marca 2012 roku. Jeśli by się tak nie stało, wówczas umowa przedwstępna sprzedaży działki zaczęłaby obowiązywać - ziemia mogłaby trafić do firmy brata Władysława K. Dodajmy, że cena za działkę wynosiła w tej umowie 688 tys. zł. Sprawą interesowała się już wtedy policja. Zleciła wycenę tego gruntu przez biegłego. Operat, którzy wykonał, wskazywał kwotę 2,2 mln zł.

26 marca, a więc na cztery dni przed upływem okresu, w którym klub miał oddać pieniądze, żeby zachować ziemię, Władysław K. został zatrzymany przez policję.

Wtedy też rozpoczęło się śledztwo, które prowadzono dwuwątkowo. Po pierwsze sprawdzano, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa przy transakcji z 2003 roku, kiedy decyzją Agencji Mienia Wojskowego ziemia za 189 tys. zł trafiła do klubu (czynności prowadzono „w sprawie”). Po drugie sprawdzano, czy Władysław K. nadużył swoich uprawnień, kiedy sprzedawał (podpisywał „przedwstępną umowę sprzedaży”) działkę. Zarzut, który został przedstawiony dyrektorowi Floty dotyczył m.in. usiłowania wyrządzenia szkody majątkowej w wielkich rozmiarach.

W obydwu wątkach prokurator umorzył postępowanie.

Jeśli chodzi o sprawę sprzedaży działki klubowi za 189 tys. zł w 2003 roku prokurator stwierdził, że w tym przypadku „nie ma podejrzenia działania z zamiarem uszczuplenia jakichkolwiek należności finansowych na rzecz Skarbu Państwa”. Stwierdził również, że nie może być w tym przypadku mowy o przekroczeniu uprawnień. Prokurator zaznaczyła jednak, że na całość okoliczności tej transakcji miała wpływ „luka prawna”. Przepisy wskazujące zasady gospodarowania mieniem przez AMW przestały obowiązywać na rok przed transakcją, nowe przepisy zaś stały się obowiązujące dwa lata później.

Druga sprawa dotyczyła podpisania aktu notarialnego przedwstępnej umowy sprzedaży działki w 2012 roku, gdzie sprzedającym ziemię klubu był Władysław K., a kupującym firma będąca współwłasnością jego brata. Prokurator stwierdził, że „uznać należało, iż swoim działaniem Władysław K. nie dokonał czynu, który zawierałby znamiona przestępstwa, w szczególności, nie można było ustalić, czy szkoda majątkowa w przypadku finalizacji umowy przyrzeczonej w rzeczywistości powstałaby i jaka byłaby jej wysokość.”

Do „finalizacji umowy przyrzeczonej” nie doszło ze względu na to, że policjanci 26 marca zatrzymali Władysława K., potem zaś zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci nakazu powstrzymania się od gospodarowania mieniem klubu. Finalizacja umowy miała się odbyć 30 marca.

Dodatkowo prokurator wyłączyła część akt z postępowania i przekazała do Prokuratury w Gdyni, „celem wszczęcia stosownego postępowania”. Powodem takiej decyzji były wyniki audytu, który został przeprowadzony w klubie. Zachodzi bowiem „konieczność ustalenia, czy nie doszło do naruszenia przepisów oraz przedkładania nierzetelnej dokumentacji księgowej”.
Jeśli zaś chodzi o wydatkowanie pieniędzy na strzelnicę, która nigdy nie powstała, działania Władysława K. śledcza określiła jako „ekonomicznie uzasadnione”.

Prokurator: wydawanie pieniędzy na strzelnicę było „ekonomicznie uzasadnione”

Tomasz Słomczyński Gdynia

**********

W 2003 r. teren po byłej strzelnicy na granicy Kosakowa i Gdyni został wyceniony na 1,5 mln zł. Jednak tuż przed sprzedażą Agencja Mienia Wojskowego zleciła kolejną wycenę. Według nowego operatu szacunkowego ziemia kosztuje już tylko 185 tys. zł. Po zastosowaniu bonifikaty przechodzi w ręce klubu sportowego za 100 tys. zł. Obniżkę zastosowano w szczytnym celu - na działce miało powstać nowoczesne centrum sportowe.

Czytaj więcej na ten temat: Gdynia, Kosakowo: Wojskowa ziemia za bezcen dla WKS Flota Gdynia

Aleksander Gosk, ówczesny reporter Telewizji Gdańsk wspomina, jak przygotowywał reportaż o planach WKS Flota.
- Pamiętam, jak wojskowi - bo miałem przed kamerą osoby w mundurach, zapewniali mnie, że wkrótce powstanie strzelnica, hala, hotel, restauracja... Plany te wtedy wydawały się realne, inaczej nie robiłbym tego materiału. Dzisiaj czuję się przez nich wystrychnięty na dudka.

- Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, żeby strzelnicę wybudować - twierdzi dziś dyrektor Floty Władysław Kuźniak. - Ale się nie udało. Liczyliśmy na dofinansowanie budowy strzelnicy na poziomie 80 proc. To dofinansowanie obniżyło się do poziomu 30 proc. To dla nas oznaczało, że nie podołamy realizacji tej inwestycji.

Flota za dwie sprzedane działki dostała 2,5 mln zł. Klub czeka na sprzedaż trzeciej, oferowanej za 5 mln zł. Trudno jednak znaleźć miliony w kasie klubu. Wart 800 tys. zł projekt strzelnicy, która nigdy nie powstała, ostatecznie trafił do kosza. Resztę przeznaczono na rekultywację gruntu pod strzelnicę oraz na... remont hoteliku, który nigdy nie był własnością klubu.

Flota zajmuje biura na zamkniętym terenie Komendy Portu Wojennego Gdynia. Klub jest wojskowy tylko w nazwie. W rzeczywistości jest zwykłym stowarzyszeniem. Tymczasem klub nie płaci wojsku za wynajem, korzysta z infrastruktury, m.in. basenu. Wszystko na terenie pilnie strzeżonym przez uzbrojonych żołnierzy.

Czytaj także: Wojewoda pomorski: Sprawą działek w Gdyni Pogórzu powinien się zająć sąd

Po pierwszej publikacji naszego artykułu władze wojskowe zainteresowały się zaległościami ze strony Floty. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że sięgają one kilkunastu tysięcy złotych.
W Rejonowym Zarządzie Infrastruktury w Gdyni słyszymy, że dopiero w poniedziałek będzie można ustalić dług Floty nie wobec wojska, ale wobec skarbu państwa.

- Od kilku lat wojsko nie ma prawa prowadzić działalności gospodarczej - mówi Jacek Dorosz z Rejonowego Zarządu Infrastruktury w Gdyni. - RZI gospodaruje nieruchomościami będącymi w trwałym zarządzie Ministra Obrony Narodowej, ale wszelkie płatności związane z użytkowaniem nieruchomości przez podmioty spoza resortu zasilają Skarb Państwa. Zgodę na użytkowanie przez cywilne stowarzyszenie obiektów zarządzanych przez RZI musiał wydać dyrektor departamentu infrastruktury MON. Opłatami za media (wodę, prąd, wywożenie odpadów itp.) na terenie zarządzanych nieruchomości zajmuje się RZI, który zawarł umowę z dostawcami mediów. Co dzieje się, gdy użytkownik zalega z płatnościami? Wszelkie zaległości obciążają państwowy budżet, a naszym zadaniem jest przystąpienie do egzekucji zaległych opłat.

Czytaj także: Gdańsk: Miasto dopłaci do działki dla kurii

Szkolenie sportowe dzieci i młodzieży w WKS Flota jest dofinansowane ze środków gdyńskiego samorządu. - Informacje podane w artykule były dla mnie zupełnym zaskoczeniem - mówi Joanna Zielińska, pełnomocnik prezydenta miasta Gdyni ds. sportu - Nie wiedziałam o tym, że WKS Flota kupował i sprzedawał działki. Jak widać, ktoś tam rozwija swoje zdolności biznesowe...

Gdynia wspiera WKS Flota - na zasadach, na jakich wspiera inne organizacje sportowe prowadzące szkolenia dla dzieci i młodzieży. Klub w 2011 r. dostał od miasta 182 900 zł, rok wcześniej 156 000 zł.

Czytaj także: Gdańsk Zakoniczyn: Działki sprzedane tanio, ale legalnie

Miejskie wsparcie nie jest jedyne. Dotacje do klubu trafiają m.in. z MON. W 2004 roku np. było to 580 000 zł. Z dostępnych w Krajowym Rejestrze Sądowym danych wynika, że klub boryka się z kłopotami - wynik finansowy klubu w latach 2008-10 był ujemny.
I tak klub nie ma nic z milionów za działki, Skarb Państwa też nie. Ot, zagadka biznesowa.

Co na ten temat sądzą prokurator Jacek Skała, wiceprzewodniczący Prezydium Związku Zawodowego Prokuratorów i dr Janusz Kaczmarek, były prokurator krajowy i szef MSWiA - przeczytasz w sobotnim, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego"

Czytaj także:
Hel. Działka agenta Tomka jest na sprzedaż

CBA donosi na Jana Kozłowskiego i Jacka Karnowskiego

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki