Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdynia, Kosakowo: Wojskowa ziemia za bezcen dla WKS Flota Gdynia

Dorota Abramowicz, Tomasz Słomczyński
Ilustracja KABE
Wojskowa ziemia warta kilka milionów zł, położona na granicy Kosakowa i Gdyni, trafiła za bezcen do WKS Flota Gdynia. Klub podzielił ją na działki i sprzedał.

Aktualizacja

We Flocie przestępstwa nie było

Prokurator umorzył postępowanie przeciwko Władysławowi K., dyrektorowi Wojskowego Klubu Sportowego „Flota” z Gdyni. Decyzja śledczego uprawomocniła się 21 grudnia. Śledztwo trwało 9 miesięcy, a zostało wszczęte po publikacji w „Dzienniku Bałtyckim”.
W artykule „Miliony w kasie klubu zamiast strzelnicy” opisaliśmy historię ziemi, która była własnością Skarbu Państwa, zaś w 2003 roku została sprzedana za 189 tys. zł klubowi Flota. Miały tam powstać strzelnica i hotel - ku pożytkowi sportowców i mieszkańców.
W następnych latach klub podzielił grunt na trzy części i odsprzedał dwie działki. Do kasy klubu wpłynęło 2,5 mln zł.
Strzelnica miała powstać na trzeciej działce, jednak inwestycja nie doszła do skutku. Pieniądze wydano, m.in. na projekt obiektu.
Ile stracił Skarb Państwa na zawartej w 2003 roku transakcji z WKS Flota? Dzisiaj działka o powierzchni 3,8 ha, która w 2003 roku została sprzedana za 189 tys. zł, byłaby warta nie mniej niż kilka mln zł.
Jak wynika z uzasadnienia umorzenia śledztwa, w lutym 2012 roku, kiedy ukazał się artykuł, klub był zadłużony. Niespłacenie długu miało skutkować egzekucją komorniczą. Wobec tego faktu dyrektor Władysław K. podjął decyzję o zawarciu umowy przedwstępnej z firmą, której właścicielem był jego brat. Robert K., brat dyrektora Floty pożyczył klubowi pieniądze na spłatę wierzyciela. W myśl postanowień zawartej umowy, zabezpieczeniem pożyczki miała być trzecia działka, która jeszcze pozostała z gruntów przekazanych w 2003 roku przez Skarb Państwa.
Pożyczone pieniądze klub miał oddać do 30 marca 2012 roku. Jeśli by się tak nie stało, wówczas umowa przedwstępna sprzedaży działki zaczęłaby obowiązywać - ziemia mogłaby trafić do firmy brata Władysława K. Dodajmy, że cena za działkę wynosiła w tej umowie 688 tys. zł. Sprawą interesowała się już wtedy policja. Zleciła wycenę tego gruntu przez biegłego. Operat, którzy wykonał, wskazywał kwotę 2,2 mln zł.

26 marca, a więc na cztery dni przed upływem okresu, w którym klub miał oddać pieniądze, żeby zachować ziemię, Władysław K. został zatrzymany przez policję.

Wtedy też rozpoczęło się śledztwo, które prowadzono dwuwątkowo. Po pierwsze sprawdzano, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa przy transakcji z 2003 roku, kiedy decyzją Agencji Mienia Wojskowego ziemia za 189 tys. zł trafiła do klubu (czynności prowadzono „w sprawie”). Po drugie sprawdzano, czy Władysław K. nadużył swoich uprawnień, kiedy sprzedawał (podpisywał „przedwstępną umowę sprzedaży”) działkę. Zarzut, który został przedstawiony dyrektorowi Floty dotyczył m.in. usiłowania wyrządzenia szkody majątkowej w wielkich rozmiarach.

W obydwu wątkach prokurator umorzył postępowanie.

Jeśli chodzi o sprawę sprzedaży działki klubowi za 189 tys. zł w 2003 roku prokurator stwierdził, że w tym przypadku „nie ma podejrzenia działania z zamiarem uszczuplenia jakichkolwiek należności finansowych na rzecz Skarbu Państwa”. Stwierdził również, że nie może być w tym przypadku mowy o przekroczeniu uprawnień. Prokurator zaznaczyła jednak, że na całość okoliczności tej transakcji miała wpływ „luka prawna”. Przepisy wskazujące zasady gospodarowania mieniem przez AMW przestały obowiązywać na rok przed transakcją, nowe przepisy zaś stały się obowiązujące dwa lata później.
Druga sprawa dotyczyła podpisania aktu notarialnego przedwstępnej umowy sprzedaży działki w 2012 roku, gdzie sprzedającym ziemię klubu był Władysław K., a kupującym firma będąca współwłasnością jego brata. Prokurator stwierdził, że „uznać należało, iż swoim działaniem Władysław K. nie dokonał czynu, który zawierałby znamiona przestępstwa, w szczególności, nie można było ustalić, czy szkoda majątkowa w przypadku finalizacji umowy przyrzeczonej w rzeczywistości powstałaby i jaka byłaby jej wysokość.”

Do „finalizacji umowy przyrzeczonej” nie doszło ze względu na to, że policjanci 26 marca zatrzymali Władysława K., potem zaś zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci nakazu powstrzymania się od gospodarowania mieniem klubu. Finalizacja umowy miała się odbyć 30 marca.
Dodatkowo prokurator wyłączyła część akt z postępowania i przekazała do Prokuratury w Gdyni, „celem wszczęcia stosownego postępowania”. Powodem takiej decyzji były wyniki audytu, który został przeprowadzony w klubie. Zachodzi bowiem „konieczność ustalenia, czy nie doszło do naruszenia przepisów oraz przedkładania nierzetelnej dokumentacji księgowej”.
Jeśli zaś chodzi o wydatkowanie pieniędzy na strzelnicę, która nigdy nie powstała, działania Władysława K. śledcza określiła jako „ekonomicznie uzasadnione”.

Prokurator: wydawanie pieniędzy na strzelnicę było „ekonomicznie uzasadnione”

Tomasz Słomczyński Gdynia

*****
Od 200 do 400 złotych - tyle, według informacji Urzędu Gminy Kosakowo, wart jest metr kwadratowy ziemi na granicy Kosakowa i Gdyni. W 2003 r. prawie cztery hektary gruntu po nieczynnej strzelnicy wojskowej Agencja Mienia Wojskowego przekazała Wojskowemu Klubowi Sportowemu "Flota", po zastosowaniu upustu, za symboliczną kwotę 100 tys. złotych. Ówczesna wycena tej działki to 1,5 miliona złotych.

Skąd taka życzliwość AMW dla będącego już poza strukturami wojska cywilnego stowarzyszenia? Otóż klub sportowy zadeklarował, że do 2010 roku wybuduje na działce, leżącej w pobliżu przyszłego Portu Lotniczego Gdynia-Kosakowo, nowoczesne centrum sportowe z halą na 1500 miejsc i strzelnicą.

Czytaj także: Wojewoda pomorski: Sprawą działek w Gdyni Pogórzu powinien się zająć sąd

Już trzy lata później zarząd WKS Flota dzieli jednak teren wojskowy na trzy działki.

Jedną z nich kupuje w 2006 r. firma J. i Andrzej C., drugą w 2007 r. - ten sam C., właściciel firmy J. i jeszcze trzy inne osoby. Nabywcy deklarują, że postawią na swoich działkach hotel, a klub inkasuje 2,5 mln złotych.

W ubiegłym roku WKS Flota wystawił na sprzedaż trzecią działkę. Cena - 250 zł za m kw. Równocześnie klub zwrócił się do Wojskowej Agencji Mieszkaniowej o bezprzetargową sprzedaż innej działki, przy ul. Śmidowicza w Gdyni. Zamierza tam oczywiście wybudować nowoczesną strzelnicę.

***

W 2003 roku zdewastowana strzelnica wraz z ziemią (3,8 ha) wyceniana była na 1,5 mln zł. Nieruchomość, której właścicielem był Skarb Państwa, pozostawała w dyspozycji Rejonowego Zarządu Infrastruktury, instytucji podlegającej Ministerstwu Obrony Narodowej.

Strzelnica, kulochrony i wychodek

Od wielu już lat strzelnica leżała odłogiem. W kwietniu 2003 roku blisko czterohektarową działkę RZI przekazało Agencji Mienia Wojskowego. W protokole przekazania wyszczególniono strzelnicę, trzy kulochrony i... wychodek. Wszystkie obiekty były "w znacznym stanie zużycia", nie- podłączone do mediów.

Wprawdzie strzelnica nadawała się tylko do rozbiórki, nie zmienia to jednak faktu, że znajdowała się na ogromnej działce. Co prawda teren ten w obowiązującym wówczas miejscowym planie zagospodarowania oznaczony był jako "wojskowy" - i tym samym nie nadawał się do "cywilnego" wykorzystania. To jednak wkrótce miało się zmienić.
W październiku 2003 roku nieruchomość przechodzi w ręce Wojskowego Klubu Sportowego "Flota". Klub jest "wojskowy" tylko w nazwie. Od 2001 r. funkcjonuje jako stowarzyszenie, oficjalnie poza strukturami Wojska Polskiego. W jego zarządzie i radzie zasiadają jednak oficerowie w stanie spoczynku.
Sportowcy przejmują nieruchomość za 100 tys. złotych. Przypomnijmy, że ta sama działka została wyceniona kilka miesięcy wcześniej na 1,5 mln zł.

Skąd taka obniżka? Po pierwsze - Wojskowa Agencja Mieszkaniowa zleca rzeczoznawcy sporządzenie wyceny. Wynika z niej, że cztery hektary ziemi warte są jedynie 185 tys. zł. To jednak za dużo, jak na możliwości klubu - ubiega się on o dodatkową zniżkę zobowiązując się do wybudowania na tym terenie strzelnicy, która będzie służyła "celom sportowym i turystycznym". Specjalna bonifikata zmniejsza cenę o kolejne 85 tys. zł. Podpisując akt notarialny WKS Flota zobowiązuje się do tego, że ziemi nie sprzeda przez najbliższych 10 lat.

Komandor por. Władysław Kuźniak, obecny dyrektor klubu i zarządu, przekonuje, że ziemia w 2003 roku nie była warta więcej niż 185 tys. zł.

- Po zakupie działki ponieśliśmy znaczne koszty na rekultywację tego terenu. Trzeba było go rozminować i usunąć wały strzelnicze, co kosztowało nas 500 tys. zł. Konieczne było również usunięcie zadrzewień, na prace ogrodnicze wydaliśmy kolejne 200 tys. zł. Musieliśmy też zlikwidować nielegalne wysypisko, co kosztowało nas kolejnych kilka tysięcy złotych.

Czytaj również: Pawłowi Adamowiczowi grożą zarzuty w sprawie postępowania o zwrot działek w Gdyni Pogórzu

Centrum na miarę marzeń

W grudniu 2003 roku "Bandera", pismo Marynarki Wojennej, z dumą informuje, że na zakupionej za 100 tys. zł działce WKS Flota wybuduje nowoczesne centrum sportowe. Pismo donosi, że powstanie obiekt "o całkowitej powierzchni około 4 hektarów, o nowoczesnej i lekkiej konstrukcji, ma obejmować pawilon strzelecki o rozmiarach 75 na 150 metrów". Ma to być "jedna z najnowocześniejszych strzelnic w Europie". Ale nie tylko strzelnica ma stanąć na działce.

"Przede wszystkim skoncentrujemy się na budowie wielofunkcyjnej hali tak, aby móc pokusić się o powołanie sekcji gier zespołowych, czyli koszykówki czy siatkówki" - mówił dziennikarzowi "Bandery" ówczesny wiceprezes Floty Władysław Kuźniak.

Z artykułu wynika, że pieniądze na budowę już zgromadzono. "Stowarzyszenie pozyskało je od instytucji państwowych zajmujących się rozwojem sportu i od sponsorów".

Prace ziemne miały ruszyć w 2004 roku. Już w 2005 roku miały powstać hotel i restauracja, a całość planowano oddać do użytku w latach 2008-2010. Co ciekawe - obowiązujący w dniu publikacji artykułu miejscowy plan zagospodarowania nie zezwalał na jakąkolwiek zabudowę w tym miejscu. Był to bowiem "teren wojskowy", na którym żaden plan nie obowiązywał.
Jednak kilka miesięcy później wchodzi w życie nowy plan zagospodarowania przestrzennego, obejmujący już teren dawnej strzelnicy. Można tu stawiać wszystko oprócz mieszkań i wielkopowierzchniowego hipermarketu, czyli: od sklepiku po hotel.

Kontrwywiad donosi, a potem się żali

W 2006 roku NIK ujawnił szereg nieprawidłowości w działaniach Agencji Mienia Wojskowego w całej Polsce. Śledczy zaczynają sprawdzać transakcje zawierane w poszczególnych oddziałach terenowych AMW w całym kraju.

Dwa lata później sprawą działki przy ul. płk. Dąbka zajął się kontrwywiad wojskowy. W sierpniu 2008 roku szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego ppłk Janusz Nosek pisze do Prokuratury Rejonowej w Gdyni: "Nastąpiła sprzedaż tej nieruchomości za kilkakrotnie niższą cenę, niż wynosiła jej wartość". Straty mają wynikać z obniżenia ceny działki z 1,5 mln na 185 tys. zł. Płk Nosek stwierdza, że dyrektor AMW Władysław Z. "działał na szkodę interesu publicznego i naraził Skarb Państwa i MON na znaczne straty".

Prokuratura Rejonowa w Gdyni wszczyna śledztwo. Po siedmiu tygodniach, po przesłuchaniu trzech osób i zgromadzeniu 200 stron akt, prokurator Dariusz Ziomek postępowanie umarza. Uznaje, że na obniżenie ceny miała wpływ znaczna degradacja budynków, brak podłączenia do mediów i brak ogrodzenia.

Czytaj także: Gdańsk Zakoniczyn: Działki sprzedane tanio, ale legalnie

Szef Kontrwywiadu Wojskowego nie zamierza ustąpić i żali się na umorzenie postępowania. Pisze, że sporządzanie operatu było "bezprzedmiotowe", bo dyrektora AMW obowiązywała oficjalna cena działki - 1,5 mln zł; powtarza, że działka została sprzedana po kilkakrotnie zaniżonej cenie i domaga się podjęcia śledztwa na nowo.

Procedura jest taka, że zazwyczaj zażalenie składa się do sądu rejonowego za pośrednictwem prokuratury.
W tym przypadku prokurator nie przyjmuje zażalenia kontr- wywiadu ze względów formalnych. Dlaczego? Bo kontrwywiad nie jest poszkodowanym w tej sprawie - poszkodowany jest Skarb Państwa. Kontrwywiad jest tylko "organem zawiadamiającym".
W ten sposób zażalenie szefa kontrwywiadu nigdy nie trafia na biurko sędziego.

Dziś Departament Prasowo- Informacyjny MON, pytany o tamtą sprawę, odpowiada krótko: Służba kontrwywiadu wojskowego nie udziela informacji na temat swoich działań.

W tej sprawie jest jeszcze jeden ciekawy wątek, który może świadczyć o zaangażowaniu śledczego w wyjaśnienie wątpliwości przy sprzedaży działki.

Prokurator Dariusz Ziomek w decyzji o umorzeniu śledztwa napisał: "WKS Flota po uzyskaniu bonifikaty zobowiązana jest wykorzystać przedmiotową nieruchomość do celów sportowych oraz do niezbywania nieruchomości osobom trzecim przez okres 10 lat". Najwyraźniej prokurator nie zajrzał do ksiąg wieczystych nieruchomości objętych śledztwem.
Jesienią 2008 roku część terenów byłej strzelnicy miała już nowych właścicieli.

Cena dla zainteresowanych

Wróćmy do lat 2006 i 2007. Nic na działce się nie dzieje, za to w Urzędzie Gminy Kosakowo - owszem. Nieruchomość zostaje przez klub sportowy podzielona na trzy mniejsze prostokąty - typowe działki budowlane.

Dwie z nich WKS Flota sprzedaje w 2006 i 2007 roku, trzecią zostawia dla siebie. Na pierwszy rzut oka widać, że nabywcami są te same osoby, które w jednym przypadku występują jako firma, w drugim zaś - jako osoby prywatne.

Dlaczego WKS Flota pozbyła się części ziemi? Według dyrektora Kuźniaka chodziło przede wszystkim o zdobycie środków na budowę strzelnicy.

Czytaj także: Gdańsk: Miasto dopłaci do działki dla kurii
- Pieniędzmi uzyskanymi ze sprzedaży można było opłacić projekt budowlany i zabezpieczyć tzw. wkład własny, który przy dofinansowaniu inwestycji jest wymagany przez instytucje dofinansowujące, w tym przypadku Ministerstwo Sportu - tłumaczy Władysław Kuźniak.

Ponadto nowy właściciel działek, zdaniem dyrektora klubu, miał wybudować na nich obiekty towarzyszące - hotel, gastronomię.

- Nabywcom postawiliśmy warunek - mówi Kuźniak. - Na działkach sąsiadujących ze strzelnicą mają powstać obiekty hotelowe, które miałyby stanowić funkcjonalne uzupełnienie samej strzelnicy. Zostało to zabezpieczone w akcie notarialnym: wyraziliśmy zgodę na przejazd przez naszą działkę i dojazd do sprzedanych działek, pod warunkiem że powstanie tam hotel.
W przypadku, gdyby hotel nie powstał, inwestorzy musieliby wydzielić ze swojego terenu dojazd do nieruchomości - nie mogliby korzystać z drogi będącej własnością klubu.

Kto kupił działki od klubu sportowego? Sprawdziliśmy w księgach wieczystych, że właścicielami pierwszego "prostokąta" zostali: firma J. oraz Andrzej C., drugi zaś stał się własnością pięciu osób, między innymi Andrzeja C. oraz prezesa zarządu firmy J. Cena ziemi ustalona została na 160-180 zł za m kw. Do kasy klubu wpłynęło 2,5 mln zł.
Kmdr por. Krzysztof Saba, dowódca Zespołów Sportowych Marynarki Wojennej, był wówczas członkiem Rady Stowarzyszenia WKS Flota. Wspomina, że niektórzy członkowie rady byli zbulwersowani niską wyceną terenu po strzelnicy.
- W tym czasie rozglądałem się w tamtym rejonie za działką dla siebie, wiedziałem, że w tym miejscu cena sięga 300 zł za m kw. - mówi. - Powiedziano nam, że nikt prócz kupca, którego znalazł zarząd, nie był zainteresowany strzelnicą. Czy dalej zajmowałem się tą sprawą? Nie, niedługo potem zmniejszono skład rady i już nie było tam dla mnie miejsca.

Zerwać współpracę na wszystkich szczeblach

Pod koniec 2007 r. władze WKS Flota wciąż sprawiają wrażenie, jakby nie traciły nadziei na realizację inwestycji - teraz już tylko na swojej działce, jednej z trzech, które powstały po podziale czterech hektarów.

Tymczasem obecność Floty na terenie portu wojennego budzi wśród wojskowych wiele kontrowersji, o czym anonimowo wspominają oficerowie. W 2010 roku komendant portu wojennego napisze do instytucji zarządzającej nieruchomościami w imieniu MON: "Moim zdaniem, taka instytucja [WKS Flota - przyp. red.] jest wojsku niepotrzebna i powinno się z nią zerwać współpracę na wszystkich szczeblach".

Dlaczego wojskowi się bulwersują? Budynki wykorzystywane przez klub, to - formalnie rzecz biorąc - obiekty wojskowe kategorii 1, wymagające ochrony przez uzbrojonych strażników. Tymczasem klub, najpierw bez opłat, a następnie płacąc tylko za media, zajmuje pomieszczenia w Zespole Sportowym MW przy ul. Śmidowicza w Gdyni, w tym biura i hotel.
- Korzystali za darmo z basenu, nie płacili za media - mówi jeden z oficerów. - Tymczasem dzieciom korzystającym z naszej wojskowej pływalni podwyższyli ceny za bilety wstępu, tłumacząc, że to ceny mediów wzrosły!

Czytaj także: Hel. Działka agenta Tomka jest na sprzedaż

W jednym z pism do szefa Rejonowego Zarządu Infrastruktury kmdr Andrzej Loch, komendant portu wojennego, napisał, że klub wynajmuje znajdujący się na chronionym terenie hotel "różnym instytucjom i osobom prywatnym, pobierając opłaty wg cennika". Goście płacą klubowi także za korzystanie z parkingu, pilnowanego przez marynarzy pod bronią. Z basenu marynarze mogą korzystać tylko trzy godziny dziennie (wcześniej - pięć godzin), bo w tym czasie za pieniądze wpłacane klubowi kąpią się tam cywile.

Ta sytuacja miała się niedługo zmienić.

Pieniądze się rozchodzą

Wszyscy mają jednak nadzieję, że Flota wreszcie wybuduje na swojej działce strzelnicę i biura. W końcu ma pieniądze na inwestycję - ze sprzedaży działek - 2,5 mln zł. Czyżby? Pieniądze jednak się rozchodzą.

- Około 800 tys. zł wydaliśmy na projekt budowlany strzelnicy, która miała tam powstać, o czym byliśmy wówczas przekonani - wyjaśnia dyrektor WKS Flota. - Pozostałe 1,7 mln zł przeznaczono na zapłatę za rekultywację terenu, na spłatę długów oraz na kapitalny remont hotelu na terenie obiektów sportowych MW, nienależącego zresztą do Floty i oddanego MW w 2010 r.
Jeden z oficerów, proszący o zachowanie anonimowości, zastanawia się: - Zachodzimy w głowę, dlaczego mając już działkę, projekt i planując wyprowadzkę zdecydowali się wyrzucić 300 tys. złotych na remont nie swojego hoteliku?

Pozostałe wydatki klubu również mogą budzić wątpliwości - dlaczego przeznaczono 800 tys. zł na projekt strzelnicy, która nigdy nie powstała?
Władysław Kuźniak tłumaczy, że warta 35 mln zł inwestycja została wpisana do Planu Inwestycji Strategicznych dla Sportu Polskiego.
- Wtedy, w 2007 roku, mieliśmy przesłanki, by sądzić, że dojdzie do jej realizacji - podsumowuje Kuźniak.

Projekt idzie do kosza

Na przełomie 2007 i 2008 roku doszło do zmiany przepisów, która zdaniem władz klubu obróciła wniwecz wszelkie plany związane ze strzelnicą.

- Wcześniej liczyliśmy na dofinansowanie budowy strzelnicy w wysokości 80 proc - wyjaśnia Kuźniak. - Jednak Ministerstwo Sportu zmniejszyło poziom dofinansowania maksymalnie do 40 procent. To dla nas oznaczało, że nie podołamy realizacji tej inwestycji. Porzuciliśmy plany budowy strzelnicy.

Od tego momentu wart około 800 tys. zł projekt nadawał się już tylko do kosza.
Potem jeszcze, w 2009 roku, Starostwo Powiatowe w Pucku wydało pozwolenie na budowę strzelnicy. To była już musztarda po obiedzie. W 2008 roku WKS Flota nie ma już pieniędzy na inwestycję. Kwota uzyskana ze sprzedaży dwóch działek rozeszła się po drodze.

Czytaj także: Pomorze: Agencja Nieruchomości Rolnych zagospodarowała trwale 62 proc. gruntów

W 2010 roku Agencja Mienia Wojskowego w Gdyni zauważyła, że klub sprzedał jednak ziemię pod strzelnicę, więc powinien oddać 85 tys. zł bonifikaty. Pieniądze zostały przez Flotę zwrócone.

Została jeszcze trzecia działka

Pod koniec ubiegłego roku w internecie pojawiło się ogłoszenie o sprzedaży działki "z aktualnym planem zagospodarowania przestrzennego, przeznaczenie pod hotele, biurowce, usługi komercyjne, usługi sportu i rekreacji". Cena: 5 671 500 zł.
To właśnie ta ostatnia, będąca jeszcze w posiadaniu Floty działka (1,9 ha), która przed kilku laty została wydzielona z czterohektarowej nieruchomości.

- Mamy podpisane umowy z pośrednikami, którzy próbują znaleźć kupca - dyrektor Kuźniak przegląda papiery i pokazuje jedną z umów. Ustalona cena sprzedawanej działki - 250 zł za m kw. - Sprzedajemy, ale nie ma zainteresowania tą ziemią.
Marny interes Skarbu Państwa

Cztery hektary wojskowej ziemi, których pozbył się przed dziewięciu laty Skarb Państwa, wkrótce w całości trafią w ręce prywatnych inwestorów.

Ile stracił Skarb Państwa na zawartej w 2003 roku transakcji z WKS Flota? W Urzędzie Gminy Kosakowo dowiadujemy się, że ceny gruntu w gminie kształtują się w granicach od 200 do 400 zł za m kw. To oznaczałoby, że działka o powierzchni 3,8 ha byłaby dziś warta od 7 do 15 mln zł.

Przypomnijmy: w 2003 roku została sprzedana za 100 tys. zł. Później do sumy tej Flota dołożyła 85 tys. zł z niewielkimi odsetkami.

Dorota Abramowicz
tel. 58 30 03 328
[email protected]

Tomasz Słomczyński
tel. 58 30 03 336
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki