Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Popłyniemy pod żaglami Latającego Holendra [ROZMOWA]

Grażyna Antoniewicz
Grażyna Antoniewicz
Tomasz Konieczny: Od pierwszego momentu wejścia na deski Opery Leśnej w Sopocie byłem zafascynowany tym obiektem
Tomasz Konieczny: Od pierwszego momentu wejścia na deski Opery Leśnej w Sopocie byłem zafascynowany tym obiektem fot. Krzysztof Mystkowski/KFP
Rozmawiamy z dyrektorem artystycznym Baltic Opera Festival Tomaszem Koniecznym (bas-barytonem), występującym na najważniejszych scenach operowych świata, wybitnym interpretatorem postaci wagnerowskich - Wotana, Holendra, Amfortasa, czy Albericha.

Śpiewał pan w Operze Leśnej w Sopocie (z okazji jej stulecia w 2009 roku), podczas koncertowego wykonania „Złota Renu” Richarda Wagnera.

W Operze Leśnej wystąpiłem na zaproszenie Jana Lathama Koeniga, z którym już wcześniej pracowałem w Pradze. Zdecydowałem się zaśpiewać właśnie ze względu na niego, ale również znaczenie miał tytuł - „Złoto Renu”. Opera Leśna jako obiekt mnie całkowicie urzekła.

W tym czasie w Operze Wiedeńskiej święcił pan tryumfy w „Złocie Renu” jako Alberich.

Wtedy jeszcze śpiewałem Albericha, w tej chwili śpiewam już tylko Wotana. W Sopocie zgodziłem się wówczas wystąpić także dlatego, że polskie wybrzeże jest mi bliskie. Wiele wakacji spędziliśmy z rodziną w Juracie, w ośrodku wojskowym „Jantar”. Moja rodzina nadal tam bywa. Ja niestety, mam w tej chwili zbyt dużo zobowiązań, ale od czasu do czasu również się tam pojawiam.
Ale wróćmy do 2009 roku...

Od pierwszego momentu wejścia na deski Opery Leśnej w Sopocie byłem zafascynowany tym obiektem. Przede wszystkim jego naturalną akustyką. Wtedy jeszcze nie było jeszcze kompletnego zadaszenia, a nad częścią był niezbyt estetyczny pomarańczowobrązowy dach. W tej chwili zadaszenie obejmuje zarówno scenę, jak i widownię i to jest kapitalne. Ten biały dach jest niezwykle elegancki. Opera Leśna została pięknie wyremontowana.

Pana kalendarz od lat wypełniony jest po brzegi. Skąd szalony pomysł, aby stworzyć Baltic Opera Festival?

Pomysł narodził się podczas pandemii. Trzy pierwsze miesiące tego najcięższego lockdownu spędziłem w Wiedniu. Byłem zakontraktowany do różnych produkcji, miałem zaśpiewać kilka znaczących ról w kilkunastu spektaklach, jednak okazało się, że w tym czasie nie wolno nam pracować, występować. Szukałem innych rodzajów aktywności artystycznej. To był rok 2020, gdy austriacki tenor Peter Svensson, zwrócił się do mnie z pytaniem, czy nie zechciałbym wziąć udziału w festiwalu w Mikulovie, niedaleko granicy czesko-austriackiej. Zgodziłem się i zagraliśmy po dwa spektakle „Tristana i Izoldy” oraz „Latającego Holendra”, ze mną w roli tytułowej.

Publiczność dopisała...

Mimo że Mikulovo, znane jest z tego, że przelotne deszcze, padają tu przez cały rok. Występowaliśmy wówczas w betonowy amfiteatrze, miejscu kompletnie niedostosowanym do śpiewania oper. Wtedy pomyślałem sobie, że przecież my mamy taki wspaniały obiekt nad morzem, Operę Leśną, która jest jakby analogiczna na przykład do Sceny Leśnej w Berlinie, gdzie co roku odbywa się masa koncertów muzyki klasycznej, występów (opery nie są tam grywane). Mamy taki obiekt i my tego nie wykorzystujemy. Przecież w tym obiekcie jest przedwojenny kanał orkiestrowy zbudowany na potrzeby muzyki Wagnera, w środku wyściełany pięknie drewnem. Choć dziś, co prawda, ten kanał używany jest głównie jako miejsce do składowania lodów i i napojów schłodzonych. Ten festiwal to nawiązanie do pięknych tradycji, czasów, gdy w Operze Leśnej, w dwudziestoleciu międzywojennym w niemieckim wówczas Sopocie, odbywały się wielkie festiwale prezentujące dzieła Richarda Wagnera. To miejsce doskonale nadaje się do tego, żeby właśnie w lecie móc przeżywać operę na świeżym powietrzu, tak jak przed wojną było w całej Europie i właśnie, w Sopocie. Uważam, że ta tradycja może również bardzo pomóc w ożywieniu opery w Polsce. Dla porównania podam, że taki kraj jak Austria, który jest dużo mniejszy od nas, ma kilkanaście letnich festiwali operowych.

Nie usłyszymy pana w roli Holendra, choć śpiewał go pan w Metropolitan Opera, ale...

Znalazłem fantastyczne zastępstwo. Andrzej Dobber jest świetnym śpiewakiem, o międzynarodowej sławie, choć jest mało znany w Polsce. Reszta obsady jest również kapitalna.

Przewodzi temu wszystkiemu dyrygent legenda na niemieckim rynku Marek Janowski.

To człowiek, który nagrał dwa „Pierścienie Nibelunga” i całego Wagnera, wybitny specjalista od tego repertuaru. Mimo że unika opery od 30 lat, dla nas zrobił wyjątek. I cóż, mogę się tylko cieszyć. Dla mnie graniczy to z cudem, że maestro zgodził się tutaj wystąpić. Jest niemłody, ma 85 lat, ale jest niezwykle żwawy. Występowałem z nim w tym roku, w koncercie sylwestrowym w Dreźnie, był w świetnej formie. Podobno teraz jest w jeszcze lepszej. Nie wiem, jak on to robi. Naprawdę nie wiem.

Porozmawiajmy o inscenizacji...

Jak się widzi to fantastyczne zadaszenie Opery Leśnej, które przypomina żagle, do tego w tle las, to skojarzenia są jednoznaczne - statkiem Latającego Holendra jest właśnie Opera Leśna. Holender wychodzi do świata co siedem lat, żeby dopłynąć gdzieś do brzegu i starać się o wierną mu do końca życia kobietę, co mu się jeszcze nigdy nie udało. U nas jest odwrotnie, w ten statek Holendra wpływa cały świat, wpływa załoga Dalanda i zaczynają się tam dziać różne rzeczy.

Kto zaprojektował scenografię?

Autorem koncepcji scenograficznych jest Borys Kudlička, który też uczynił dla nas wyjątek, bo już nie robi scenografii. Jest to jego ostatni projekt. Borys jest Operą Leśną zafascynowany, oczarował go ten wiatr znad morza, las w tle, który u nas jest oceanem. To wszystko bardzo pasuje do „Latającego Holendra”. Scenografem wykonawczym jest Natalia Kitamikado.

Dlaczego właśnie wybór tej opery?

Nie ukrywam, że z racji tego, że jestem wagnerianinem i Wagnera uwielbiam, to chcę go przybliżyć polskiej publiczności za wszelką cenę, wszędzie, gdzie się tylko da, staram się go proponować. Niestety nie jest to łatwe. Wagner jest właściwie prawie w Polsce nieobecny. Są jakieś opory, jakieś zaprzeszłości, jakaś niechęć. Bardzo nad tym boleję. Moim zdaniem to ogromna strata dla publiczności. Wybrałem „Latającego Holendra” także dlatego, że jest to najkrótsza z tych kanonicznych oper Wagnera.
Studiował pan aktorstwo w łódzkiej szkole filmowej oraz śpiew solowy, jako 20-latek zadebiutował na ekranie i to u Andrzeja Wajdy w „Pierścionku z orłem w koronie”.

Nie został pan jednak aktorem.

Nie zostałem i cieszę się bardzo, że jestem śpiewakiem, dlatego że w tej chwili mogę robić to, co robię. Tu też na scenie mam zadania aktorskie, zwłaszcza u Wagnera. Ukochałem sobie tego kompozytora, ponieważ dramat muzyczny jest bardzo zbliżony do dramatu teatralnego. Powiedziałbym tak - Wagner jest w operowym świecie takim sportem wagi ciężkiej. Przeżycia, jakich ludzie doznają, są naprawdę ogromne, u Wagnera ta problematyka jest nie tylko melodramatyczna, jak na przykład u Pucciniego, jest w niej element mitologiczny, element bardzo głębokiego przeżycia, powiedziałbym społeczno-psychologicznego. I za to również Wagnera bardzo cenię.

Po studiach wyjechał pan na stypendium do Drezna do profesora Elsnera.

Wyjechałem po to, żeby wykluczyć możliwość bycia śpiewakiem operowym. Chciałem mieć czyste sumienie, że zrobiłem wszystko, co było możliwe i że będę aktorem. Ale okazało się, że już po trzech miesiącach dostałem rolę w jednym z największych niemieckich teatrów operowych. Po paru latach zorientowałem się, że wyrazistość opery jest dużo większa, że opera jest dużo bardziej emocjonalna od teatru dramatycznego, który jest bardzo osadzony w słowie, intelektualizmie. Nie mówię, że nie ma emocji w teatrze. Oczywiście też są, ale to jest bardziej intelektualna forma, a opera jest czymś, co bardzo dotyka ludzkich emocji, ale również duszy człowieka. Mówi się, że głos jest wyrazicielem duszy.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki