MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Listy gończe z Rosji za „profanację pamięci historycznej”. Ścigają burmistrza Malborka

Anna Szade
Anna Szade
Marek Charzewski dowiedział się, że trafił na listę ściganych przez Rosję, od pracowników ambasady RP
Marek Charzewski dowiedział się, że trafił na listę ściganych przez Rosję, od pracowników ambasady RP UM Malbork
Jest list gończy za burmistrzem Malborka. Wydały go rosyjskie organy ścigania w związku z rozbiórką pomnika z gwiazdą, upamiętniającego czerwonoarmistów.

Marek Charzewski, burmistrz Malborka, nie kryje zdziwienia, że trafił na listę poszukiwanych przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej. Dowiedział się o tym z telefonu pracownicy Ambasady RP w Moskwie. Później przyszła jeszcze wiadomość z linkiem do rosyjskiej bazy osób ściganych, na której figuruje nazwisko malborskiego włodarza.

- Nawet nasi informatycy próbowali, ale nie mogli wejść na podaną w mailu stronę internetową. Prawdopodobnie dlatego, że nasze systemy informatyczne mają jakieś filtry, uniemożliwiające korzystanie z rosyjskich serwisów - słyszymy od burmistrza Marka Charzewskiego.

O sprawie poinformował też rosyjski niezależny portal Mediazona, który na bieżąco analizuje bazę danych poszukiwanych prowadzoną przez rosyjskie organy ścigania. Listy gończe w połowie maja zostały wydane też za Jerzym Wrębiakiem, byłym burmistrzem Brzegu, Krzysztofem Cebulą, burmistrzem Prószkowa, Jackiem Kolesińskim, byłym wójtem gminy Siedlec, oraz Mirosławem Jaroszem, burmistrzem Sobótki.

Burmistrz Malborka poszukiwany przez Rosjan?

- Wszystkie te miasta i gminy pojawiały się w doniesieniach rosyjskich mediów o rozbiórce pomników sowieckich - przyznaje portal Mediazona.

W Malborku pomnik z gwiazdą, który od 1945 r. upamiętniał poległych czerwonoarmistów, runął w sierpniu 2022 r.

- Rosja prowadzi hurtowe działanie z tym umieszczaniem przedstawicieli różnych krajów na liście osób poszukiwanych - przyznaje Marek Charzewski.

Burmistrz nie zamierza tematu lekceważyć. Taka zresztą była sugestia ze strony służb dyplomatycznych, by ograniczył swoją aktywność w niektórych krajach.

- Na pewno nie będę tej sprawy bagatelizował, ale też nie mogę popadać w paranoję. Jeśli przekraczałbym granicę, gdzie trzeba pokazać paszport, to gdzieś tam w jakichś bazach moje nazwisko może się pewnie pojawić. Ale gdy jedziemy na Litwę do miasta partnerskiego, to właściwie nie wiemy, kiedy przejeżdżamy przez granicę, bo jest strefa Schengen. Tam nikt nawet nie zauważy, że Charzewski wjechał czy nie wjechał - tłumaczy w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” malborski włodarz.

Rosjanie wydali listy gończe

List gończy za włodarzem Malborka nie oznacza, że z dnia na dzień stanie przed rosyjskim wymiarem sprawiedliwości.

- Oczywiście, z mojego punktu widzenia muszę ograniczyć aktywność w niektórych państwach. Tak poinformowała mnie przedstawicielka polskiej ambasady w Moskwie. Powiedziała, żebym się nie denerwował, bo to jest hurtowe działanie ze strony Federacji Rosyjskiej. Tamtejsi śledczy raczej nie analizują, kto co robił, czy był „za” czy „przeciw”. Widzą, że w tym mieście zlikwidowano pomnik Armii Czerwonej, to wpisują nazwiska władz - uważa Marek Charzewski.

Na pewno włodarz z Malborka nie wybiera się do Rosji, choć w przeszłości odwiedzał Swietłyj w obwodzie królewieckim, z którym miasto nawiązało partnerskie relacje. Zostały jednostronnie zerwane po ataku Rosjan na Ukrainę.

- Na Ukrainie też może być różnie - przyznaje Charzewski, który kilkakrotnie spotykał się z włodarzami Włodzimierza, ukraińskiego partnera Malborka od 2023 r. - Ale na liście państw, których mam nie odwiedzać, są też Białoruś, Armenia, a nawet, jak mi powiedziano, niektóre kraje afrykańskie i Ameryki Południowej. Nie sądzę jednak, by burmistrza Malborka ktoś tak bardzo tam ścigał, może bardziej jakiegoś ministra czy kogoś z władz państwowych, gdyby gdzieś w tamtym kierunku pojechał. Moim zdaniem to bardziej działania medialne. Władze rosyjskie umieszczają jak najwięcej tych osób, które ścigają.

Europejczykom, zwłaszcza polskim samorządowcom, rosyjskie organy ścigania zarzucają niszczenie miejsc pamięci. Co ciekawe, burmistrz Marek Charzewski nie był entuzjastą wyburzenia pomnika z gwiazdą. Był w 1945 r. ufundowany przez mieszkańców powojennego miasta na cześć żołnierzy radzieckich. Został zburzony z inicjatywy Instytutu Pamięci Narodowej w sierpniu 2022 r., jako wypełnienie ustawy z 2016 r., która mówi, że nie ma w miejscach publicznych w Polsce przestrzeni na niemiecką swastykę czy komunistyczną gwiazdę.

Jak przyznaje malborski włodarz, bardziej zaangażował się w uzgadnianie, co ma stanąć w zamian za obelisk, który przez lata budził kontrowersje ze względu na sowieckie symbole.

- Chcieliśmy, by był to uniwersalny pomnik, upamiętniający ofiary dwóch nacjonalizmów. By w przyszłości nikt nie pomyślał, że należy go rozebrać - podkreśla Marek Charzewski.

W Malborku zniknął radziecki pomnik

Burmistrz Malborka najprawdopodobniej jako jedyny przedstawiciel władz samorządowych z regionu trafił do bazy osób ściganych przez MSW Rosji. Na początku roku Polskę obiegła wieść, że listy gończe Rosja wydała za dwoma innymi Pomorzanami: dr. Karolem Nawrockim, prezesem IPN, oraz Karolem Rabendą, byłym wiceministrem aktywów państwowych w rządzie Zjednoczonej Prawicy. Obydwaj zaangażowali się w usuwanie malborskiego upamiętnienia czerwonoarmistów.

Rabenda pochodzi z podmalborskiego Miłoradza, a w czasach licealnych uczył się w Malborku.

- Przyznam się, że mnie jeszcze w czasach liceum dziwiło, że ten pomnik tu jest, a to były lata 90. Pamiętam dyskusje i głosy przeciwników, że to jednak pomnik. Na szczęście dzisiaj już takich głosów praktycznie nie ma albo są w przygniatającej mniejszości. Ta świadomość się trochę zmieniła. Chociaż już wtedy, moim zdaniem, nie było argumentów, żeby bronić ten pomnik. To był pomnik poświęcony żołnierzom radzieckim, którzy na tych terenach doprowadzili do tego, że Malbork trafił do Polski, ale nie były to wojska wyzwolicielskie, bo one same prowadziły okupację. W Archiwum Państwowym w Malborku jest dużo archiwaliów, które opisują wprost, że tutaj były gwałty, kradzieże, morderstwa. Nawet władze polskie apelowały do strony rosyjskiej, żeby zaprzestać napadów na wioski. To były regularne najazdy, jak to określano, za wódką i kobietami na wsie z ludnością, która tu została, albo już z repatriowaną - tłumaczył „Dziennikowi Bałtyckiemu” Karol Rabenda.

Usunięcie pomnika poświęconego Armii Czerwonej w Malborku były wiceminister uważa za jedno ze swoich największych osiągnięć. Nie przypuszczał, że znajdzie się na liście ściganych przez Rosję.

3 miejsce - dworzec PKP, ul. Dworcowa

Co turyści polecają w Malborku? Oto TOP 10 atrakcji według o...

- Czuję się z tym specyficznie. Z jednej strony, nie odczuwam żadnego strachu. Z drugiej, nie ukrywam, że - delikatnie mówiąc - mam krytyczny stosunek do Rosji, więc jeśli ten zbrodniczy system umieścił mnie na tej liście, to jest jakaś nobilitacja. Z trzeciej, jest jakiś dyskomfort, bo nie wiadomo, jakie są zamiary tej władzy, która u siebie obywateli morduje, a w Ukrainie napada na miasta i wioski i prowadzi wojnę - mówi Karol Rabenda.

Za demontaż pomników sowieckich „poszukiwanych” jest wielu europejskich polityków. Najwyższa rangą na rosyjskiej liście na początku 2024 r. była Kaja Kallas, premier Estonii. Po trzech miesiącach dołączyli do niej były minister spraw zagranicznych Estonii Urmas Reinsalu, minister spraw wewnętrznych Lauri Läänemets i były szef estońskiej policji Elmar Vaher.

- Na Litwie, oprócz członków rad miejskich Wilna i Kłajpedy, na listach „poszukiwanych” znajdują się teraz ich koledzy z Połągi i Poniewieża. Podobnie jak poprzednio, motywy są oczywiste: w tych miastach w 2022 r. rozebrano pomniki żołnierzy radzieckich - informuje rosyjski portal Mediazona.

W sumie „poszukiwanych” jest obecnie 88 łotewskich i 66 litewskich polityków różnych szczebli, ale również ok. 90 osób z Polski.

- W Instytucie Pamięci Narodowej, którym mam zaszczyt kierować, jest dla nas oczywiste, że w wolnej, demokratycznej Polsce nie ma miejsca dla nazw i symboli upamiętniających ustrój totalitarny. Władze Federacji Rosyjskiej najwyraźniej jednak stoją na stanowisku, że suwerenne dziś państwa byłego bloku wschodniego nie mają prawa same wskazywać swoich bohaterów - komentował prezes Karol Nawrocki po tym, jak dotarła do niego informacja, że trafił na listę osób poszukiwanych przez Rosję. - Zarzuca się nam „profanację pamięci historycznej”. Bo tym dla Rosji i Putina jest mówienie prawdy o sowieckim zniewoleniu i terrorze w krajach Europy Środkowej i Wschodniej.

CZYTAJ TEŻ: Incydent z udziałem samolotu MiG-29 z Malborka. Urwany zbiornik paliwa spadł w okolicy zabudowań

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 7 lat
Wideo

Znaleziono ślady ptasiej grypy w Teksasie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki