Koronawirus na Pomorzu. Pielgrzymi z Pruszcza Gdańskiego dobrowolnie poddali się kwarantannie

Pielgrzymka, która na początku marca wyruszyła do Izraela i Jordani, w piątek, 13 marca wróciła do Pruszcza Gdańskiego. Mieszkańcy obawiają się, że grupa 53 pielgrzymów nie została objęta kwarantanną. Jak zapewnia proboszcz parafii pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, wszyscy uczestnicy zostali objęci 14-dniową kwarantanną.

- Wracając wiedzieliśmy co się dzieje. Już na lotnisku bezpośrednio po wylądowaniu zmierzono nam temperaturę. Bardzo zwracaliśmy uwagę, żeby nie dotykać poręczy i klamek. Nabyliśmy płyny do dezynfekcji. Nie pozwoliłem nawet nikomu pójść do toalety na lotnisku, żeby w razie zachorowania wirus nie został przeniesiony - mówi ks. proboszcz Piotr Majewski.

- Już w autokarze nasza pani pilot powiadomiła warszawski sanepid, że wróciliśmy, a ja przesłałem zaszyfrowaną listę uczestników pielgrzymki.

Grupa pielgrzymów wróciła do Pruszcza w piątek, 13 marca o godz. 15. Rozporządzenie o kwarantannie osób powracających z zagranicy jeszcze wtedy nie obowiązywało, jednak wszyscy pielgrzymi dobrowolnie się jej poddali.

- Wtedy jeszcze nie było przymusu kwarantanny, ale sanepid ową zalecił. Wszyscy się jej poddaliśmy. Obecnie jesteśmy wszyscy w stałym kontakcie. Mamy utworzoną grupę na Facebooku, gdzie informujemy się na bieżąco o naszym stanie zdrowia - dodaje ks. proboszcz. - Do tej pory nikt nie wykazuje objawów choroby. Wszyscy czują się świetnie z tego się cieszę. Nasza kwarantanna potrwa 2 tygodnie.

Ksiądz proboszcz odrazu po powrocie wydał oświadczenie na stronie parafii, w którym poinformował, że poddał się kwarantannie, przez co nie będzie mógł odprawiać mszy świętej w kościele. Zaznacza jednak, że za wszystkich wiernych modli się w swoim mieszkaniu.