MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Szturmowski, wójt Starego Pola: "Znaleźć wspólny mianownik, złoty środek, uwzględniając możliwości finansowe gminy"

Radosław Konczyński
Radosław Konczyński
Jarosław Szturmowski przez ponad 20 lat był radnym gminy Stare Pole. Po ostatnich wyborach samorządowych zasiadł w fotelu wójta. Z nowym włodarzem rozmawiamy w ramach cyklu pt. "Samorząd od nowa".

Wróćmy jeszcze do wyborów. Skąd pana decyzja o kandydowaniu?

Nigdy wcześniej nie kandydowałem na wójta. Decyzja została podjęta na bazie wielu rozmów, nalegania grup społecznych i osób, które chciały i czekały na zmiany w gminie. A ja znalazłem się już na takim etapie swojego życia, mam na tyle poukładane sprawy, że doszedłem do wniosku, że już w tej chwili można spróbować. Podjąłem taką decyzję i dzięki zaufaniu społecznemu udało się te wybory wygrać.

68 procent głosów to bardzo dużo. Spodziewał się pan takiego wyniku?

Moim skromnym zdaniem, pokazuje to bardzo duże zaufanie społeczeństwa, ale też oczekiwania, które są równie wysokie, jak to zaufanie. Wydaje mi się, że tutaj w grę wchodziło typowo gospodarskie spojrzenie na tereny gminy, sołectw. Tego brakowało przez ostatni czas i pewnie dlatego ludzie wyrazili swoją dezaprobatę.

Były wójt, Marek Szczypior, mówił po wyborach o czymś w rodzaju czarnego PR i plotkach, których padł ofiarą, ale zaznaczmy, że to nie pod Pana adresem.

Nie było żadnego PR, w szczególności czarnego. Każdy z nas koncentrował się tylko i wyłącznie na tym, co w przyszłości, a nie na tym, co było w przeszłości. Ja nie powiedziałem ani jednego słowa, które dotyczyłoby złych działań byłego wójta.

Były wójt zapewnia, że zostawił panu gminę w dobrej kondycji.

Szczerze mówiąc, przy każdym jednym projekcie, który został ówcześnie zrobiony, borykamy się z problemami technicznymi. Dla przykładu rozbudowa żłobka: trzeba zamurować okna osobom, które mieszkają w górnej części budynku, bo na etapie projektowania nikt nie zainteresował się problemem. Jest problem z miejscem do slipowania łodzi w Ząbrowie, gdzie trzeba poprawić projekt i zmienić miejsce slipu, bo w poprzedniej wersji nie było możliwości z powodu braku dostępu. Projekt planowanego placu zabaw przy torach w Starym Polu, gdzie na środku drogi dojazdowej stoi potężny transformator, też wymaga poprawy.

CZYTAJ TEŻ: Wójt Starego Pola o wyniku wyborów: "Łaska pańska na pstrym koniu jeździ"

Jakie są najważniejsze inwestycje zaplanowane na ten rok?

To przede wszystkim drogi. Pomożemy samorządowi powiatu w remoncie 310 metrów w Ząbrowie, gdzie koszt wynosi 1,2 mln złotych. Założenie jest takie, że dokładamy 35 proc. Tam część składową stanowi wycięcie topól, które mają bardzo dużą średnicę. Dochodzi do tego budowa chodnika, który nie jest potrzebny, ale wymóg wynika z przepisów, gdy droga przekracza pewną szerokość. Będziemy też remontować drogą gminną w Królewie za 930 tys. zł. Na tę chwilę tą są dwie, które będą realizowane.
W przyszłości z pewnością będziemy koncentrować na drogach powiatowych, ponieważ jesteśmy chyba jedną z ostatnich gmin, w której jest jeszcze XIX-wieczny bruk, na drodze Klecie-Szaleniec. To pokazuje, jakie mamy zaległości. W XXI wieku to jest wręcz niepojęte. Średnio raz w tygodniu dowiaduję się, że ktoś zerwał miskę olejową na tej drodze.

Drogi i ścieżki były w pana programie wyborczym.

Będziemy budować ścieżki na odcinkach Stare Pole-Kaczynos (1,7 km), Krzyżanowo-Kraszewo (1,9 km), Krzyżanowo-Parwark (920 m), Stary Nogat – droga krajowa nr 22 (640 m). To są ścieżki, które chcemy połączyć z istniejącymi już, zintegrować z całością, w szczególności DK 22. Na tę chwilę rozmawiamy z właścicielami prywatnych gruntów i mam nadzieję, że uda ich się przekonać.

Najważniejsze problemy do rozwiązania?

W momencie, kiedy rozpoczynałem pracę, miałem inne priorytety. Jak zostałem wójtem, okazało się, że są kwestie, z którymi trzeba sobie natychmiast radzić. Najważniejszą jest oczyszczalnia ścieków. To jest bomba z opóźnionym zapłonem. Prezes Centralnego Wodociągu Żuławskiego, który administruje siecią kanalizacyjną, powiedział, że to jest bardzo dobre porównanie, z tym że w tej bombie pali się już lont. To jest stara, ponad 30-letnia technologia i budowla. Żeby było jasne: nie mówię, że to skutek dwóch ostatnich kadencji. Przez wiele lat w wyniku braku konserwacji, nakładów dziś oczyszczalnia nadaje się do rozebrania. Alternatywa jest taka, że przyłączymy się do oczyszczalni w Malborku, prowadzę rozmowy z burmistrzem w tej sprawie, albo budujemy nową oczyszczalnię. Nie mam jeszcze szacunkowych kosztów, ale na pewno tańszym i szybszym rozwiązaniem byłby pierwszy wariant.

Kolejna sprawa, którą jak najszybciej chciałbym załatwić, jest przeniesienie się z odbiorem odpadów komunalnych do ZUOS w Elblągu. W tej kwestii rozmawiałem z prezydentem i czekam na odpowiedź. Ma to o tyle uzasadnienie, że firma, która nas obsługuje, posiada bazę w Elblągu. Obecnie śmieciarki jadą na pusto do nas, zbierają odpady, jadą do Tczewa i stamtąd na pusto wracają do Elbląga. Firma miałaby bliżej do ZUOS. Auta nie jeździłyby puste tyle kilometrów.
Przejście z odpadami do Elbląga nie sprawiłoby, żebyśmy w jakiś istotny sposób obniżyli koszty dla mieszkańców, ale może dzięki temu chociaż nie będziemy musieli mocno podwyższać opłat. Dzisiaj dokładamy do systemu śmieciowego 1,2 mln zł rocznie. To są potężne pieniądze w skali budżetu, biorąc pod uwagę, ile – jak każdy samorząd – dokładamy do szkoły, przedszkola, żłobka. Powoli te finanse nam się dość istotnie kurczą.

Ale mówi się, że jesteście bogatą gminą...

To są trochę plotki. Ogólnie każdy, jak spotykam się z samorządowcami, ma pewne problemy, w szczególności finansowe. Faktycznie, dzięki temu, że mamy jako podatnika lotnisko, nasza sytuacja finansowa nie jest tragiczna. Są samorządy w dużo gorszej sytuacji, ale staramy się pozyskiwać środki. To jest cel na przyszłość. Bez tego, z własnych pieniędzy za bardzo sobie nie poradzimy.

W kampanii miał pan też takie hasła, jak programy zdrowotne i dział rehabilitacji.

To właśnie chciałem zrobić na samym początku, gdyby nie oczyszczalnia, śmieci i inne problemy. Chcielibyśmy, żeby w naszym ośrodku zdrowia przyjmowali na NFZ dentysta, ginekolog i rehabilitanci. 10 proc. naszego społeczeństwa jest powyżej 60 lat, starsze osoby potrzebują pomocy, jeżeli chodzi o schorzenia, dlatego zapotrzebowanie na taki ośrodek rehabilitacyjny jest bardzo duże i będę dążył do jego realizacji.

Te plany są powiązane z budową nowego budynku wielofunkcyjnego dla straży pożarnej. Obecny jest stanowczo za mały, poza tym mamy kilka pań, po akcji nawet nie ma możliwości się wykąpać, ponieważ zaplecze socjalne jest kiepskiej jakości. Gdyby udało się postawić na placu obok budynek wielofunkcyjny – dla strażaków i częściowo dla policji, odzyskalibyśmy pomieszczenia na fizjoterapię. Mam nadzieję, że w tym roku zajmiemy się tą kwestią na etapie tworzenia budżetu. Wtedy zobaczymy, jakie będziemy mieli możliwości.

A pomysły dla seniorów, o których też była mowa w pana programie?

W świetlicy wiejskiej w Janówce zostanie utworzony Środowiskowy Dom Samopomocy. Prace remontowe rozpoczną się w sierpniu, a w grudniu ma być otwarcie. Na tę chwilę mamy 15 mieszkańców naszej gminy z orzeczeniami o niepełnosprawności i to będzie miejsce dla nich. Obecnie są wożeni do Jegłownika.

Natomiast drugą kwestią jest dom dziennego pobytu, który chciałbym utworzyć w Starym Polu ze względu na to, że tutaj mieszka najwięcej osób. Jeśli będą zainteresowani seniorzy z innych miejscowości, będziemy musieli pomyśleć o dowozie. Tu chodziłoby o nowy budynek, musimy znaleźć miejsce i przede wszystkim środki, ale to powoli. Ważniejszą rzeczą w tej chwili jest ta rehabilitacja.

Pana hasło wyborcze brzmiało „O przyszłości decydujemy wspólnie – rozwój, dialog, postęp”. Co to dla pana oznacza?

Żyje się wśród ludzi, ale i dla ludzi. Dzisiaj takie stanowisko jak wójt - cóż to jest? Poza tym, dziś się jest na tym stanowisku, a jutro możesz już tutaj nie być. A człowiekiem trzeba być zawsze. W tej lokalnej społeczności mieszkam, żyję i raczej nie zamierzam się stąd wyprowadzać i w związku z tym, czy jestem tym wójtem, czy nie – chcę mieć jak najlepsze relacje ludźmi, chcę się z nimi spotykać, rozmawiać. I to jest chyba zupełnie normalne. Wójt to jest zwykły, normalny człowiek, który zdecydował się poświęcić część swojego życia dla pracy dla innych ludzi. Nie widzę tu żadnych splendorów, tylko zupełnie normalne, codzienne życie w zależności od tego, czy mamy więcej problemów, czy mniej. Na tę chwilę mamy dużo problemów. Mam nadzieję, że w ciągu dwóch lat zdołamy się z nimi uporać i będzie to spokojna, normalna praca.

Bardzo doceniam tutaj rolę pracowników Urzędu Gminy, ich zaangażowanie. Na tę chwilę jesteśmy po wewnętrznej reorganizacji. Jest pani kierownik, która będzie też roboczo pracować w charakterze sekretarza; jest pan wicewójt od 1 czerwca, który również zdjął bardzo dużo obowiązków ze mnie – to Jarosław Muzyka, który przez 27 lat pracował w Pomorskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego. Myślę, że uda nam się stworzyć dobry zespół, bo to jest najważniejsze w każdej pracy, nie tylko w samorządzie.

Praca w samorządzie nie jest dla pana nowością, bo przecież ponad 20 lat był pan radnym. Tylko że do tej pory pan oceniał i kontrolował, a teraz będzie oceniany i kontrolowany przez radę, ale przede wszystkich przez mieszkańców...

Na każdym kroku widzę te oczekiwania. To zupełnie naturalna sytuacja, kiedy każdy z ludzi ma swoje problemy, te sprawy są mu najbliższe i chce, żeby zostały rozwiązane, ale my musimy znaleźć wspólny mianownik, taki złoty środek, uwzględniając możliwości finansowe gminy. Przykładowo przychodzi grupa rolników, chce remontu drogi śródpolnej, która będzie służyć tylko i wyłącznie im, ale trzeba wydać 1,5 mln zł. Musimy znaleźć kompromis, bo te 1,5 mln zł jest bardziej potrzebne np. na drogę do Klecia, chociaż ta śródpolna też jest ważna. Jestem po kilkunastu spotkaniach z mieszkańcami. Staramy się powoli jakoś dochodzić do konsensusu. Myślę, że przy odrobinie cierpliwości z jednej i drugiej strony da się to zrobić.

Widzę, że jeszcze jestem darzony kredytem zaufania, ale ocena jest nieunikniona. W kampanii wyborczej starałem się niczego nie obiecywać na wyrost, tylko patrzeć realnie na sprawy i to samo robię teraz podczas podczas rozmów z mieszkańcami, przedsiębiorcami. Obietnice bez pokrycia to jest droga donikąd.

Poza tym, to nie jest kwestia, że pojedynczo jakiś tam wójt coś tam zrobił. Jako władze musimy podejmować decyzji przy udziale często tych zainteresowanych mieszkańców. Wtedy jest szansa na sukces.

Ma pan 10 radnych ze swojego komitetu, więc pod tym kątem powinno się panu rządzić komfortowo.

Ale z pozostałymi radnymi też mamy bardzo dobry kontakt jako z kolegami jeszcze z poprzedniej kadencji. Poza tym, w takiej małej społeczności nie ma, a przynajmniej nie powinno być podziałów politycznych, sprzeczek, podziałów „my - wy”. To jest jedna rada, która reprezentuje całą społeczność i wszyscy radni starają się, żeby ich praca jako całość była jak najlepiej postrzegana. Mamy nową przewodniczącą rady, a kobiety łagodzą obyczaje. Nigdy tutaj nie było pani przewodniczącej.

Co do rady, niektórych mieszkańców razi, że zaczęła swoją działalność od podniesienia diet. Zresztą były wójt wytknął to na swoim profilu na Facebooku.

Takie rzeczy zawsze mają miejsce w każdej kadencji. Jest to niezależna decyzja rady, podjęta podczas głosowania. Ja zasugerowałem tylko, żeby spojrzeli na diety w ościennych gminach. Natomiast jest to trochę hipokryzja ze strony byłego wójta. Bo na to zwraca uwagę, ale na to, że samorząd musiał mu wypłacić 51 tys. zł za niewykorzystane 68 dni urlopu w latach 2021-2024 – już nie.

Skoro jesteśmy przy wynagrodzeniu za pracę, to przypomnijmy, że jest pan rolnikiem. Czyli można powiedzieć, że ciężkiej pracy pan się nie boi?

Miałem duże gospodarstwo. Przedsiębiorca rolny musi być osobą o wielu obliczach: lekarzem roślin, logistykiem, zaopatrzeniowcem, radcą prawnym, księgowym. Trzeba mieć naprawdę dość szeroką wiedzę i oczywiście jeszcze trzeba dogadać się z ludźmi, których się zatrudnia.

Nie widziałbym jakiegoś problemu, jeżeli chodzi o zarządzanie, natomiast w samorządzie jest inna specyfika. Tutaj muszę stać na straży tego, co jest wspólne, i dbać o to, co jest wspólne. Oczywiście nigdy nie będzie tak, że wszystkim się dogodzi. I to jest ten wspomniany kompromis, czy idziemy w lewo, czy w prawo. I to, co jest najważniejsze: niemal każdy swój problem uważa za najważniejszy, do natychmiastowego rozwiązania, a zazwyczaj opiera się wszystko na finansach.

Czyli jeszcze psychologia dochodzi?

No też, bo czasem w wyniku spokojnej rozmowy możemy się pożegnać z uśmiechem, czasem dochodzimy do pewnego rozwiązania. Gorzej, kiedy ktoś z agresją przychodzi, uważa, że jak głośniej krzyczy, to ma rację. Trzeba spokojnie podejmować decyzje i zawsze myśleć, że one są możliwie najlepsze, bo idealnych nie ma. Dlatego uważam, że trzeba słuchać ludzi, słuchać danych środowisk. Bo nie ma osób, które by się znały na wszystkim.

Jaką gminę chciałby pan widzieć za 5 lat?

Przede wszystkim, żeby to była gmina, która odzyska tą swoją świetność. Zorganizowaną pod względem gospodarczym, uporządkowaną, rozwijającą się. Za te niespełna 5 lat – nieważne, czy będę dalej, czy nie będę – chciałbym móc powiedzieć, że wykonałem jakąś istotną prace dla dobra tej gminy. To jest dla mnie najistotniejsze.

Dziękuję za rozmowę.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 7 lat
Wideo

Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki