Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co dalej z terenami „Gedanii”? Poseł i konserwator wojewódzki: - Opcja atomowa, wywłaszczenie. Potrzebna tylko współpraca gdańskiego ratusza

Stanisław Balicki
Stanisław Balicki
Poseł Kacper Płażyński i Igor Strzok, wojewódzki konserwator zabytków, chcą nakłonić prezydent Gdańska Aleksandrę Dulkiewicz do wywłaszczenia obecnych właścicieli terenów klubu sportowego Gedania w Gdańsku-Wrzeszczu. W najbliższych dniach konserwator skieruje odpowiedni wniosek do prezydent.

Poseł Kacper Płażyński ubiegający się o reelekcję z „jedynki” na liście Prawa i Sprawiedliwości w okręgu gdańskim w nadchodzących wyborach oraz Igor Strzok, Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków, ogłosili wczoraj na zrujnowanym terenie stadionu klubu Gedania przy ul. Kościuszki w Gdańsku o kolejnej próbie doprowadzenia do finału wieloletniej batalii o ochronę tego miejsca.

- Chcemy wszcząć procedurę, która spowoduje, że już na zawsze ten teren będzie zabezpieczony i odzyska swój dawny blask – poinformował poseł Kacper Płażyński.

Wojewódzki konserwator zabytków poinformował, że repertuar środków, które można zastosować, wyczerpuje się, jest jednak możliwość radykalna.

- Kilka lat temu moja poprzedniczka, Agnieszka Kowalska, należy jej oddać tę zasługę, wpisała ten teren do rejestru zabytków. W związku z tym cały ten obszar jest objęty ochroną konserwatorską. Obejmuje ona również zachowanie i kontynuację funkcji sportowych. Nie mamy w tym momencie innej perspektywy ochrony tego terenu, niż właśnie zastosowanie tej „opcji atomowej”, czyli zwrócenia się do starosty powiatowego, bo tylko on zgodnie z prawem może wystąpić na drogę sądową, o wywłaszczenie za odszkodowaniem tego terenu na rzecz skarbu państwa. Uważamy, że tylko taka własność pozwoli ocalić ten teren dla przyszłych pokoleń i z jednej strony uczynić go terenem sportowym i rekreacyjnym dla mieszkańców Gdańska a z drugiej – przywrócić mu we właściwym wymiarze funkcję miejsca pamięci o Polakach w przedwojennym Gdańsku – zadeklarował Igor Strzok, PWKZ.

W ub. roku przypadło stulecie założenia „Gedanii”, klubu sportowego gromadzącego Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku. Większość sportowców i działaczy klubu po wybuchu II wojny światowej została uwięziona przez Niemców w obozach koncentracyjnych. Historyk dr Janusz Trupinda, zajmujący się dziejami klubu, ocenia, że spośród nich ok. 130 osób zostało zamordowanych. Poseł Kacper Płażyński od lat zajmuje się problemem terenu klubu, który popada w coraz większą dewastację.

- Próbowaliśmy po dobroci, próbowaliśmy przymusem administracyjnym ale niestety, kolejni użytkownicy wieczyści unikali jak ognia zagospodarowania tego terenu w sposób, jaki jest określony w obowiązującej umowie użytkowania wieczystego, czyli – teren przeznaczony na działalność sportową w sposób nieodpłatny. Nic tego nie zmieni – zaznaczył Płażyński.

Teren „Gedanii” został w 2005 roku przekazany klubowi przez miasto w użytkowanie wieczyste za 42 tys. zł, na działalność sportową. W tym samym czasie nie po drodze zaczęło być najsilniejszym sekcjom klubu: siatkarskiej i piłkarskiej. „Gedania” podzieliła się, piłkarze odeszli, zakładając KS Gedania 1922 i przenosząc się w inne miejsce. W 2009 roku Zdzisław Stankiewicz, prezes sekcji siatkarskiej, która pozostała przy Kościuszki, przekształcił klub w spółkę akcyjną, zostając największym udziałowcem. Hala sportowa, gdzie trenowały siatkarki, została wyburzona, boisko stało się miejscem nielegalnego składowania odpadów budowlanych. W 2017 roku klub Stankiewicza sprzedał teren firmie deweloperskiej za 16,5 mln zł.

- Wydawało się, że jest to walka beznadziejna, szczególnie, kiedy kupił to miejsce deweloper, Robyg – mówił Płażyński. - Bo co mogą działacze społeczni wobec miliardowych biznesów? Pamiętam, jak sam przez nich byłem zastraszany za rzekome naruszanie ich dóbr osobistych, straszono mnie, że będę musiał płacić setki tys. zł odszkodowań. Nie złamaliśmy się, Państwo się nie złamaliście. Powstał ruch społeczny, który postanowił to miejsce obronić – zaznaczył.

- Pan poseł Płażyński od dawna występował do naszego urzędu w sprawach związanych z „Gedanią”. Niestety, powiem szczerze, nigdy nie mogłem przedstawić mu dobrych wiadomości. Od 4 lat ten teren ulega stałej degradacji. Wcześniej było źle, jest coraz gorzej. W związku z tym przystąpiliśmy do prac o charakterze administracyjno-nakazowym. Były kontrole, pierwsza miała miejsce jeszcze przed pożarem 3 lata temu w poniedziałek wielkanocny, który strawił dachy kilku budynków. Nie było żadnych efektów. Prace zabezpieczające wlokły się, natomiast stan tych ruin był coraz gorszy – opowiadał najnowszą historię przepychanki z właścicielami Igor Strzok.

Tymczasem w kwietniu 2022 roku Robyg za nieco ponad 20 mln sprzedał prawo do nieruchomości spółce Nowa Gedania, kontrolowanej przez rodzinę Zbigniewa Nowaka, przedsiębiorcy z branży mięsnej, znanego również z zaangażowania deweloperskiego w Gdańsku.

- Ten historyczny stadion jest w rękach gdańskich deweloperów, którzy to miejsce odkupili od Robyga, jak wygląda – Państwo widzicie – mówił Płażyński o porastającym chaszczami boisku. - Mimo że były kolejne kontrole wojewódzkiego konserwatora zabytków, mimo że zostały przekazane dokładne wytyczne, co na tym terenie obecny użytkownik wieczysty powinien zrobić, jak zadbać, żeby on nie ulegał dalszej degradacji, to niestety, ale ci, którzy mają to teraz w swoich rękach, nic sobie z tego nie robią. Wydaje się, że chcą przeczekać tę sytuację, liczą na to, że a nuż, może zmieni się w Polsce władza, przyjdzie jakiś dogadany z deweloperami wojewoda i wtedy – zrobimy interes życia, szybko zmienimy umowę użytkowania wieczystego, dogadamy się i powstaną tutaj bloki. Deweloperzy, obecny również, wcale nie ukrywali, że taki jest ich cel. Mówią to publicznie, mimo że nie ma to zupełnie nic wspólnego z obowiązującym dziś na tym terenie prawem, to nie starają się nawet ukryć swoich intencji – ocenił.

- W tym roku przeprowadziliśmy dwie kontrole: na początku stycznia i w połowie września – referował wojewódzki konserwator zabytków. - W międzyczasie wydaliśmy najpierw zalecenia konserwatorskie, potem nakaz przeprowadzenia prac zabezpieczających i konserwatorskich. Obecny użytkownik wieczysty tego terenu odwołał się do ministerstwa, twierdząc, ze czas przeznaczony na wykonanie zaleceń jest zbyt krótki. Ministerstwo przekazało nam decyzję do ponownego rozpatrzenia, de facto wydłużyliśmy więc czas do wykonania prac. Bez efektu - zaznaczył.

- Mam nadzieję, że w tym kontekście pani prezydent Dulkiewicz razem z nami stanie w jednej linii, żeby wyjątkowe polskie dziedzictwo w Gdańsku po prostu ochronić – podsumował poseł Kacper Płażyński.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki