MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Afera w Lęborku? Poszło o grunt dla dewelopera. Miasto sprzedało teren za 6,5 miliona złotych ale miało wziąć na siebie koszty rekultywacji

Robert Gębuś
Robert Gębuś
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Lęborski magistrat w marcu 2024 r. najpierw sprzedał trzy działki na wyrobisku gliny przy ul. Pułaskiego deweloperowi za 6,5 mln zł, a potem miał wziąć na siebie trudne do oszacowania koszty rekultywacji terenu. Decyzja o tym, że sfinansuje to miasto, a nie kupujący miała zapaść dopiero podczas podpisywania aktu notarialnego. Jarosław Litwin, nowy burmistrz Lęborka powiadomił prokuraturę. Z kolei burmistrz Witold Namyślak twierdzi, że to martwy zapis, bo teren zrekultywuje nabywca gruntu.

Audyt w Urzędzie Miasta w Lęborku

Zawiadomienie do lęborskiej prokuratury rejonowej to pokłosie audytu, który właśnie przeprowadzają w ratuszu nowe władze Lęborka. Chodzi o sprzedaż trzech działek na terenie wyrobiska gliny w Lęborku o powierzchni 82 tys. m.kw. przy ul. Pułaskiego. Miasto chciało sprzedać ten grunt za ok. 15 mln zł, ale po trzech przetargach nikt się nie zgłosił.

W tej sytuacji ogłoszono rokowania, które umożliwiły zaproponowanie ceny przez nabywcę. Ustalono ją na 6,5 mln zł a zdecydował się kupić działki Jan Krefta, przedsiębiorca budowlany z Lęborka. Podczas podpisywania aktu notarialnego z udziałem ówczesnego burmistrza Witolda Namyślaka oraz nabywcy, miasto wprowadziło zmianę w umowie i zawarło zapis, że poniesie koszty rekultywacji terenu.

- To trudny do zagospodarowania teren o znacznej różnicy poziomu - podkreśla Jarosław Litwin, burmistrz Lęborka. - Zmianę w umowie o tym, że koszty rekultywacji poniesie gmina Lębork, wprowadzono dopiero na etapie odczytywania u notariusza. Są one trudne do oszacowania. Mogą wynieść kilkaset tysięcy, a nawet miliony złotych.

Na spornym terenie mają stanąć budynki mieszkalne. Jarosław Litwin podkreśla, że właśnie trudny teren i koszty jego ewentualnej rekultywacji były powodem tego, że miasto nie mogło znaleźć nabywcy na ten grunt.

- Jeśli gmina chciała ponieść koszty rekultywacji, powinno być to jasne na etapie rokowań, przed zawarciem umowy notarianej - mówi Jarosław Litwin.

Niegospodarność w Lęborku? Burmistrz idzie do Prokuratury Rejonowej

Nowy burmistrz uznał, że transakcja mogła narazić na straty budżet miasta. Zdaniem Jarosława Litwina zachodzi podejrzenie, że mogło dojść do niegospodarności oraz niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez byłego burmistrza Witolda Namyślaka i powiadomił Prokuraturę Rejonową w Lęborku.

Witold Namyślak, były burmistrz Lęborka przyznaje, że oświadczenie o przerzuceniu na miasto kosztów rekultywacji, było niepotrzebne. Tłumaczy, że zapis jest martwą literą.

- Złożyliśmy oświadczenie, którego rzeczywiście nie należało składać, bo jest bezpodstawne. To martwy zapis, czasami się zdarza, że coś się takiego zapisze - tłumaczy Witold Namyślak, eks burmistrz Lęborka, obecnie radny miejski. - Problem rekultywacji ma wziąć na siebie nabywca. Nie będzie to wymagało żadnych przesunięć gruntów. Czy właściciel wystąpił do miasta o jakieś roboty? Raczej nie. Kupił i będzie robił to, co jest tam dla niego niezbędne.

ZOBACZ TEŻ NA dziennikbaltycki.pl: Lokatorzy na Pomorzu zadłużeni na miliony złotych

Witold Namyślak odsyła nas do nabywcy gruntu. Ten wyjaśnia, że zamierza budować mieszkania i rozpoczął już prace na swoim terenie. Co więcej, nie planuje obciążać miasta kosztami rekultywacji. Dodaje przy tym, że zamierza budować, wykorzystując różnice terenu i przed podpisaniem umowy przedstawił swoją koncepcję urzędnikom.

Podkreśla też, że pod terminem "rekultywacji" kryje się także zmiana klasyfikacji gruntu, bo obecnie to nadal teren kopalniany i jest obłożony wysokimi podatkami.

- Teren przedstawia znamiona nieużytku i ta "rekultywacja papierologiczna" zmierza do tego, by za taki został uznany - mówi Jan Krefta, przedsiębiorca.

Pytany, czy oświadczenie daje mu możliwość występowania do miasta z roszczeniami, odpowiada, że tak, chociaż nie zamierza z tych zapisów korzystać.

- Taką możliwość mam, ale po rozmowie ze wydziałem ochrony środowiska w starostwie, nie będzie takiej potrzeby. Nie zamierzam obciążać miasta kosztami - mówi Jan Krefta.

Jak poinformował "Dziennik Bałtycki" Patryk Wegner, szef Prokuratury Rejonowej w Lęborku, prowadzone jest postępowanie sprawdzające, a sprawa jest na etapie początkowym.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki