To oznacza, że ulubiona ryba Polaków zamiast trafiać na patelnię będzie pływać swobodnie w morzu, a naszym rybakom pozostanie zezłomowanie kutrów i zmiana fachu. Komisja oficjalnie chce chronić malejący zasób ryb. Jednak według rybaków stanowisko Unii jest niezrozumiałe, bo stado dorszy można odbudować, ale bez zakazów i ograniczeń połowowych.- Zwłaszcza że to może doprowadzić do całkowitego upadku naszego rybołówstwa bałtyckiego - mówi Maciej Dlouhy, prezes Krajowej Izby Rybackiej w Ustce.
Według rybaków wystarczą dwumiesięczne okresy ochronne i stosowanie sieci z dużym prześwitem oczek, które pozwalają na wydostawanie się z nich małych ryb. Tym bardziej że zgodnie z ustaleniami Międzynarodowej Rady Morza nie ma oznak pogarszania się stanu stada dorszy na Bałtyku. Ograniczenia dotkną głównie polskich konsumentów i rybaków, którzy łowią dorsze na Bałtyku. Nasi unijni sąsiedzi, m.in. Norwegowie, Holendrzy i Niemcy, mają łowiska dorszy także na Atlantyku.
„Dziennik Bałtycki”, 2004 r.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?