Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znowu czekają nas kłopoty w aptekach. Pomorscy lekarze protestują

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Andrzej Denis z gdyńskiej apteki św. Alberta liczy na to, że problem kar w umowach uda się wkrótce rozwiązać i po 1 lipca pacjenci nie będą mieli trudności z realizacją refundowanych recept
Andrzej Denis z gdyńskiej apteki św. Alberta liczy na to, że problem kar w umowach uda się wkrótce rozwiązać i po 1 lipca pacjenci nie będą mieli trudności z realizacją refundowanych recept Grzegorz Mehring
Jeżeli NFZ nie zrezygnuje z gigantycznych kar, którymi grozi lekarzom za drobne, "administracyjne" błędy na receptach, od 1 lipca pacjentów może czekać powtórka z protestu pieczątkowego. Śladem wszystkich lekarskich samorządów w kraju Okręgowa Izba Lekarska w Gdańsku wystosowała apel do 3,5 tysiąca pomorskich lekarzy, by nie podpisywali nowych umów z NFZ.

Lekarze poskarżyli się Bartoszowi Arłukowiczowi, ministrowi zdrowia. Ten wnioskował do premiera Donalda Tuska o odwołanie z funkcji Jacka Paszkiewicza, prezesa NFZ. Wczoraj rada NFZ niemal jednogłośnie się na to zgodziła.

- Protestujemy przeciw karom, które w przypadku jednego lekarza popełniającego pomyłkę na co dziesiątej recepcie rocznie mogą sięgnąć blisko 400 tys. zł - tłumaczy dr n. med. Roman Budziński, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Gdańsku. - Chcemy prostego, przyjaznego systemu refundacji, który pozwoli nam leczyć pacjentów zgodnie z wiedzą medyczną.

Czytaj też: Pomorze: Protest lekarzy przeciw ustawie refundacyjnej
Lekarze, którzy nie podpiszą nowych umów z NFZ, będą mogli od 1 lipca wystawiać chorym jedynie recepty pełnopłatne.
- Mam nadzieję, że ten protest lekarzy nie utrudni życia pacjentom - uważa mgr Andrzej Denis, właściciel gdyńskiej Apteki św. Alberta. - Większość lekarzy, do których pomorski NFZ przesłał nowe umowy, praktykuje prywatnie lub leczy "abonamentowych" pacjentów. Podpiszą umowy, bo nie będą ryzykować, że stracą pacjentów.

- W całej Europie budżety na zdrowie są coraz bardziej ograniczone, więc rządy starają się uszczelnić system - twierdzi tymczasem prezes Paszkiewicz. - A przecież recepta jest też czekiem na określone pieniądze, na dodatek coraz większe.

Przeczytaj komentarz: Grecy potrafią, a my?

Okręgowa Rada Lekarska w Gdańsku apeluje do swoich członków, by nie podpisywali nowych umów na recepty refundowane, które rozesłał do nich Pomorski Oddział NFZ.

Stare umowy wygasną z końcem czerwca, a to oznacza, że od 1 lipca lekarze stracą prawo do wypisywania pacjentom recept refundowanych.Bez nich pacjenci nie otrzymają w aptekach leków na ryczałt czy za częściową odpłatnością. A to oznaczałoby powtórkę sytuacji z protestu "pieczątkowego", który wszystkim chorym dał się mocno we znaki na początku tego roku.

Czytaj też: Pomorze: Bałagan z receptami. Większość z czerwonymi pieczątkami
- Na Pomorzu takie nowe umowy z NFZ otrzyma do podpisania 3,5 tysiąca lekarzy, którzy zawarli z funduszem umowy indywidualne - tłumaczy dr n. med. Roman Budziński, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Gdańsku.

To jedna trzecia wszystkich medyków z pomorskiego regionu. Umowy, które NFZ rozsyła, dotyczą tylko wypisywania recept refundowanych przez lekarzy prywatnie praktykujących (także tych, którzy są zatrudnieni w zakładach przyjmujących wyłącznie prywatnych lub abonamentowych pacjentów) oraz przez tych lekarzy, którzy w ogóle nie wykonują już swojego zawodu (emerytów), ale chcą wypisywać recepty refundowane dla siebie i rodziny.

Czytaj też: Pomorze: Kolejki w aptekach. Pacjenci kupują leki na zapas

Lekarze pracujący w przychodniach i szpitalach posiadających kontrakt z NFZ (czyli leczących na fundusz) prawa do wystawiania recept refundowanych nie stracą, choć i do nich NFZ wysyła nowe umowy. Ich pacjenci nie mają więc czego się obawiać.

- Lekarzom zatrudnionym na etacie w szpitalach czy przychodniach kontraktowych grozi za drobne, niemerytoryczne błędy na recepcie utrata trzech pensji. To drobiazg w porównaniu z karami, jakie NFZ będzie mógł nałożyć na lekarza, który podpisze nową umowę z NFZ. Według wyliczeń OIL w Gdańsku, za administracyjne pomyłki (np. brak numeru mieszkania pacjenta czy numeru oddziału NFZ), popełniane przez lekarza tylko na co 10 recepcie w ciągu 252 dni roboczych, lekarz musiałby oddać NFZ 378 tys. zł z tytułu "nienależnej refundacji".

- To nie teoria, a praktyka już dziś stosowana przez urzędników z NFZ - ubolewa dr Budziński.

Czytaj również: Tysiące chorych będzie musiało zmienić leki

Od początku stycznia, od kiedy lekarzowi nie wolno przepisać leku zgodnie z wiedzą medyczną, a jedynie według "charakterystyki produktu leczniczego", wielu pacjentów, w tym z mukowiscydozą czy z cukrzycą, straciło prawo do refundacji wielu leków.

W miniony piątek najważniejsze lekarskie organizacje w Polsce powołały sztab kryzysowy. Lekarze z satysfakcją przyjęli informacje o wniosku ministra Arłukowicza w sprawie odwołania Jacka Paszkiewicza, prezesa NFZ.

Z Jackiem Paszkiewiczem, prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Lekarze buntują się przeciw znaczącym karom finansowym, które grożą im za drobne błędy na receptach. Z ustawy je wykreślono, teraz pojawiły się w nowych umowach, które NFZ rozesłał do lekarzy. Złamał Pan prawo?
Nie złamałem. Umowy przygotowano na podstawie obowiązujących przepisów prawnych, między innymi rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia w sprawie recept. Gdyby doszło do naruszenia prawa, minister Arłukowicz natychmiast wszcząłby postępowanie w tej sprawie.

Ale premier i tak Pana odwoła?
Takiej decyzji pana premiera się spodziewam. Sprawa umów na recepty refundowane odgrywa tu jednak rolę marginalną, minister Arłukowicz chce zmienić zasady funkcjonowania NFZ. Moja wizja jest inna.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki