Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Załogi polskich kutrów chcą gwarancji ministra rolnictwa

Piotr Niemkiewicz
Rybacy wolą, by to minister zagwarantował im minimalną wysokość pensji
Rybacy wolą, by to minister zagwarantował im minimalną wysokość pensji Piotr Niemkiewicz
Rybacy z polskich kutrów, które w tym roku nie będą mogły wypływać na połowy dorszy, chcą, by Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zagwarantowało im minimalne stawki płac.

- Przez pół roku za miesiąc przymusowego stania w porcie będę dostawał 800 czy 1000 złotych - wyliczał podczas spotkania z wiceministrem Kazimierzem Plockem jeden z rybaków, pracujących na kutrze WŁA-31. - Ja mam na utrzymaniu dwójkę dzieci, żonę i dom. A pan zarabia ponad 11 tysięcy złotych brutto.

Rybakom chodzi o rekompensaty, które armatorzy wypłacają za przymusowe postoje w porcie. W tym roku dotyczą one aż dwóch trzecich całej floty rybackiej.

Rybacy, którzy pojawili się we Władysławowie na spotkaniu z wiceministrem Kazimierzem Plockem i przedstawicielami Departamentu Rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa, usłyszeli gorzką prawdę. W Warszawie nikt raczej nie da przyzwolenia na proponowane przez nich rozwiązanie.

- Długo rozmawialiśmy z przedstawicielami środowiska rybackiego na temat sposobu wypłat tych kwot - przypomniał wiceminister.

Wątpliwości dotyczyły m.in. tego, jak mają być rozdysponowane pieniądze - czy mają trafić do armatora, czy też przydzielać je poszczególnym załogantom.

Ostatecznie ustalono, że to właściciele kutrów dostaną całą kwotę , a swoim pracownikom wypłacać będą comiesięczne apanaże. Takiego rozwiązania chcieli armatorzy.

- Armatorzy mają obowiązek w czasie postoju utrzymania w gotowości całej swojej załogi i kutra - zaznaczył kilka razy Kazimierz Plocke.
To rozwiązanie jednak nie spodobało się rybakom, którzy woleliby, żeby kwota minimalnej wypłaty była zagwarantowana przez ministerstwo. To dawałoby im wyższe zarobki.

- Jak pracujemy w morzu, zarabiamy też na procencie od złowionej ryby - przekonywali załoganci. - Postój w porcie odcina nas od tego źródła zarobków.

Wiceminister był jednak nieubłagany.
- Gdzie jesteście zatrudnieni - pytał przedstawiciel rządu. - W Ministerstwie Rolnictwa czy na kutrze? Kto zatem ma wam wypłacać pensje? Minister czy armator? Na armatorze, tak jak na ministrze, ciążą przecież określone obowiązki, z których obaj muszą się wywiązać. Każdy z nich musi szanować swoich ludzi.

Rybacy boją się, że nie tylko ich pensje gwałtownie spadną, ale też stracą pracę, gdy zaczną się u właścicieli kutrów upominać o swoje należności.

- Już usłyszałem, że jak coś mi się nie podoba, to mogę sobie znaleźć pracę gdzie indziej - zżymał się jeden z członków załogi dużego kutra.

Rybakom też nie spodobało się określenie ich jako "najemników".- Ćwierć wieku pracuję na morzu i zawsze byłem rybakiem, a teraz według przepisów jestem "najemnikiem" - pokpiwał Grzegorz Reske z władysławowskiego kutra. - Skąd ja się wziąłem, z Kambodży? Gratuluję pomysłu.

Będą kolejne spotkania wiceministra z rybakami

To dopiero początek spotkań przedstawicieli ministerstwa z lokalnymi władzami i rybakami. Mityng z rybakami i samorządowcami ziemi puckiej był pierwszym z cyklu, które planują odbyć przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa. Wiceminister Plocke ze swoimi pracownikami chce przekonać środowisko o celowości podjętych decyzji - między innymi tych związanych z postojami w portach i tzw. osią czwartą, czyli programem rozwoju obszarów zależnych od rybactwa.
W lutym wiceminister przyjedzie m.in. do Gdańska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki