Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za nami prawda i Piotr

Jarosław Zalesiński
Pierwszy nazwał Jana Pawła II Janem Pawłem Wielkim kardynał Paul Paupard, równo dziesięć lat temu, na koniec obchodów dwudziestolecia pontyfikatu. Po śmierci Jana Pawła II przydomek "Wielki" zaczęto dodawać papieżowi często.

W całej historii Kościoła nazwano tak tylko dwóch papieży, i to żyjących w początkach średniowiecza, Leona I (440-461) i Grzegorza I (590-604). Na kolejnego wielkiego papieża Kościół czekał więc blisko półtora tysiąca lat.

Wstrzymał "Bicz Boży"

Leon I wybrany został, no może nie z dalekiego kraju, ale w dalekim kraju. Jego wyboru dokonano - zaocznie, co chyba już nigdy nie powtórzyło się w historii papiestwa. Gdy Leon, ówczesny archidiakon rzymskiego Kościoła, wyprawił się do Galii, na stolicy Piotrowej nagle zmarł papież Celestyn I. Nikt nie miał wątpliwości, że jego najlepszym następcą będzie podróżujący po Galii archidiakon, bliski współpracownik zmarłego papieża.

Moment i dla samego Rzymu, i dla Kościoła był dramatycznie trudny. Fale najazdów Gotów, Hunów i Wandalów przelewały się przez tereny upadającego cesarstwa, podchodziły także pod Wieczne Miasto. To właśnie z jednym z takich epizodów związane jest najbardziej znane wydarzenie pontyfikatu Leona I.

W sierpniu 452 roku Attyla, wódz Hunów, nazywany "Biczem Bożym", wyparty z Szampanii wkroczył ze swoim wojskiem na Półwysep Apeniński. Dwór cesarza Walentyniana III w popłochu ucieka z Rawenny do Rzymu. Cesarz prosi papieża o wsparcie. Leon I wyrusza, z orszakiem duchowieństwa i rzymian, do obozu Hunów. I uzyskuje to, że Attyla cofa się ze swoimi wojskami.

Co sobie powiedzieli papież i Attyla? Nie wiadomo. Według legend, powtórzonych przez Jakuba de Voragine w jego "Złotej legendzie", Attyla przeraził się ubranej na biało postaci, grożącej mu mieczem, jaka pojawiła się za plecami papieża. Francuski pisarz katolicki Henri Daniel-Rops scenę spotkania Leona i Attyli odmalował niezwykle barwnie:

"Attyla przygotowywał się do przeprawienia się przez rzekę, kiedy w złocistej kurzawie ujrzał zbliżający się ku niemu jakiś dziwny orszak: kapłani chrześcijańscy w dalmatykach, mnisi w grubych habitach, dwaj patrycjusze na koniach, tłum diakonów i kantorów z krzyżami, chorągwiami i skrzącymi się w słońcu złotymi monstrancjami w dłoniach. Z całego tego orszaku wznosiły się ku niebu śpiewane potężnym chórem rytmiczne słowa hymnów i Psalmów. Pośrodku starzec o siwej brodzie jechał konno, modląc się. Hun popędził galopem ku rzece, przepłynął kawałek i zatrzymał się na piaszczystej wydmie na odległość głosu.
Dziwna delegacja czekała na niego na drugim brzegu rzeki. - Jak się nazywasz? - krzyknął Attyla do starca. - Papież Leon. Ustały śpiewy. Attyla zawahał się chwilę, potem znów skierował konia do wody i przepłynął na drugi brzeg rzeki. A papież wyszedł mu naprzeciw…".

"Podziękujmy Bogu, ponieważ uratował nas od wielkiego niebezpieczeństwa" - skromnie pisał potem o swoich zasługach Leon I do cesarza Walentyniana. Sytuacja powtórzyła się trzy lata później, kiedy pod Wieczne Miasto podeszli Wandalowie. Papież poza murami miasta spotkał się z wodzem Wandalów Genzerykiem. Uzyskał tyle, że Wandalowie wprawdzie splądrowali miasto, ale oszczędzili ludność. Wdzięczny rzymski lud od tego właśnie czasu zaczął nazywać papieża Leona wielkim.

Dla dziejopisów liczy się bardziej to, że w czasach upadku wszelkich instytucji Leon I wyniósł na ich miejsce papieski urząd. "Dopiero papież Leon I Wielki nadał swemu urzędowi prawdziwy kształt i kierunek rozwoju na przyszłe stulecia" - pisze o tym jeden z historyków Kościoła William J. La Due.
Dzięki czemu właściwie?

Piotrowe ślady w Rzymie

"Z nami jest prawda objawiona, jak również Piotr błogosławiony, który otrzymał ją i wytrwał niewzruszony niczym skała. Zatem wszystko, co czynimy i ustanawiamy, z jego dzieła i zasług się wywodzi, a jego moc i władza żyje w tej Stolicy". Tak samo jak Leon argumentował później Grzegorz Wielki. Papież Mikołaj I, przez niektórych historyków także obdarzany mianem "Wielki", zwykł nawet rozpoczynać swoje urzędowe listy stwierdzeniem "Ja Piotr, Apostoł Boży".

Tak Leon, jak i Grzegorz, przejęli oczywiście wzory rzymskiej administracji. Grzegorz przed wyborem na papieża pełnił nawet funkcję prefekta Rzymu. "Okazał się najbardziej kompetentnym, przedsiębiorczym i efektywnym papieżem od czasów Leona I Wielkiego" - komplementuje go William J. La Duce. Ale bez oparcia papiestwa na autorytecie św. Piotra sama sprawna administracja nie zapewniłaby papiestwu takiej pozycji.
Czy Piotr istotnie był w Rzymie? Mówi o tym cała chrześcijańska tradycja, chociaż na podstawie samego Nowego Testamentu nie dałoby się tego udowodnić. Ostatnia wzmianka o Piotrze w Dziejach Apostolskich to moment, kiedy Piotr, cudownie uwolniony z więzienia, opuszcza Jerozolimę. Potem, tak jak inni apostołowie, stał się wędrownym świadkiem ewangelii. Na pewno był w Antiochii (dzisiejsza Turcja), gdzie starł się Pawłem, o czym Paweł wspomina w liście do Galatów.

Czy Piotr bawił "w Poncie, Galicji, Kapadocji, Azji i Bitynii", wymienianych w adresie pierwszego z dwóch przypisywanych mu listów? Słynny teolog Orygenes, żyjąc na przełomie II i III wieku, był o tym święcie przekonany, ale współcześni historycy powątpiewają. Na pewno był w Jerozolimie na tak zwanym Pierwszym Soborze w roku 49/50. Notabene stawia to pod znakiem zapytania wersję Euzebiusza, historyka Kościoła, który twierdził, że Piotr przebywał w Rzymie w latach 42-67.

Ale o tym, że Piotr w ogóle był w Wiecznym Mieście i zasadniczo wpłynął na życie gminy chrześcijańskiej, mówi tak wiele świadectw, że nie ma powodu, by w to wątpić. Jasno mówi o tym na przykład list papieża Klemensa I, trzeciego po Piotrze, wybranego prawdopodobnie w okolicach 88 roku. Cała chrześcijańska tradycja trzyma się też wersji o męczeńskiej śmierci Piotra, tak jak ją opisał Euzebiusz w trzeciej księdze swojej "Historii kościelnej". Piotr miał zostać ukrzyżowany, na własne życzenie, głową w dół.

"Gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje" - przepowiadał mu Chrystus nad Jeziorem Tyberiadzkim. Piotr poniósł śmierć zapewne za czasów prześladowań, rozpętanych przez Nerona, między 64 a 67 rokiem, przypuszczalnie bliżej tej pierwszej daty.

Tradycja nic nie mówi o miejscu męczeńskiej śmierci Piotra. Za to z różnych wzmianek wynika, że pochowano go na wzgórzu watykańskim, tam gdzie dziś wznosi się Bazylika św. Piotra. Dzięki prowadzonym w latach 40. XX wieku badaniom archeologicznym odkryto na wzgórzu chrześcijańskie groby.
Odkryto także grobowiec z greckim napisem, zawierającym imię Piotr. Tyle że - grób był pusty... Obok znaleziono fragmenty szkieletu mężczyzny w wieku 60-70 lat, wysokiego na 165 cm. Czy był nim Piotr? Mimo wszystko musi to pozostać przedmiotem wiary.

Nie wchodzić na górę w podskokach

Wróćmy jednak na opuszczony przez nas tron świętego Piotra. Grzegorz I zostaje wybrany w roku 590 r. Pochodził ze znakomitego rzymskiego rodu, ale jeszcze przed 590 rokiem zrzekł się wszystkich świeckich zaszczytów i wstąpił do zakonu. Tak rozmiłował się w życiu klasztornym, że wybór na papieża przyjął z dużym oporem, według niektórych opowieści próbował się nawet ratować ucieczką.

Wziął jednak na siebie ciężar papieskiej władzy. "Zastanawiam się, czy w tych czasach być papieżem oznacza być wodzem duchowym czy królem doczesnym?" - narzekał w swoich pismach. "Biskupi mieli dbać o więźniów, sieroty, podrzutków, umysłowo chorych, jak również zajmować się miejskimi wydatkami, robotami publicznymi, utrzymywaniem akweduktów i dostawą prowiantu dla oddziałów wojskowych" - opisuje ówczesne zmartwienia duchownych historyk J. Richards. Grzegorz odegrał również podobną do Leona rolę mediatora, gdy w 592 roku Rzym oblegli Longobardowie.

Ale między Leonem i Grzegorzem była jedna ważna różnica. Leon bronił Rzymu przed barbarzyńcami. Grzegorz ich nawracał. Dzięki Grzegorzowi chrześcijaństwo wykroczyło poza dawne granice cesarstwa.

Według legendy, opowiadanej przez biografa Grzegorza, Jana Diakona, przyszły papież, jeszcze jako mnich, zaciekawił się raz sprzedawanymi na targu niewolnikami o nietypowych rysach. - Skąd oni pochodzą - zapytał mnich kupca. - Z Brytanii. Czy są chrześcijanami, czy poganami? - Poganami. - Z jakiego narodu? - Anglowie. - Anglowie? Można by powiedzieć, że raczej aniołowie. (…) A kto jest ich królem? - Aella. - Coraz lepiej: będą więc śpiewać "Alleluja".
Własne proroctwo zaczął Grzegorz wypełniać jako papież. Na tajemniczą wyspę, gdzie ponoć zjada się serca wrogów i męki cierpią dusze czyśćcowe, w 596 roku wysłał przeora swojego dawnego klasztoru św. Andrzeja w Rzymie, niejakiego Augustyna. Warto poznać, w jakie zaopatrywał go rady w swoich listach (zredagował ich wszystkich ponad 850).

"Nie burzyć świątyń pogańskich - zalecał - ale chrzcić je wodą święconą, wznosić w nich ołtarze, umieszczając w nich relikwie. Tam, gdzie istnieje zwyczaj składania ofiar bożkom diabelskim, obchodzić w tym samym dniu uroczystości chrześcijańskie w innej formie. (…) Nie można od razu usunąć z tych dzikich serc całej przeszłości. Nie wchodzi się na górę w podskokach, ale wolnymi krokami".

Dzięki tej mądrości Kościoła, której dziś zawdzięczamy na przykład Zaduszki, Anglia została schrystianizowana. A wychowanek Augustyna, św. Bonifacy, już za Grzegorza II zaniósł chrześcijaństwo do krajów germańskich.
Ciąg dalszy znamy.

Który bliższy?

Wielkość Leona I i Grzegorza Wielkiego nie polegała tylko na uczynieniu z Kościoła świeckiej potęgi. To Leon I, na zwołanym przez siebie synodzie w Chalcedonie, rozstrzygnął rozpalający wówczas teologów spór o podwójną, ludzką i boską, naturę Chrystusa. "Przemówił Piotr" - zakrzyknęli zgromadzeni na soborze uczeni, gdy odczytano im papieski list.

"Leon I był raczej znakomitym kodyfikatorem przyjętej ortodoksji niż oryginalnym i głębokim teologiem" - nieco bardziej sceptycznie mówi o tym współczesny znawca historii doktryny kościelnej J.N.D. Kelly. Niemniej papież Benedykt XIV ogłosił Leona I Doktorem Kościoła. Ten tytuł nosi także Grzegorz I. Leon nadał mszy kształt, który uzupełniony jeszcze przez Grzegorza, obowiązywał na wiele stuleci. Dzięki Leonowi ostatecznie przyjęto, że Święta Wielkiej Nocy przypadać będą zawsze na pierwszą niedzielę po pierwszej wiosennej pełni. A Grzegorzowi, zgodnie z pewną legendą, zawdzięczamy tradycję mszy gregoriańskich, czyli trzydziestu mszy odprawianych za duszę zmarłego.
Do którego z tych dwóch wielkich papieży bliżej Janowi Pawłowi II? Jak policzono, Leon I jest jednym z najchętniej cytowanych przez niego poprzedników. Ale sama statystyka to nie wszystko. Niektórzy podobieństwo między Janem Pawłem II i Leonem I widzą w tym, że obaj bronili chrześcijaństwa przed najazdami.

"W przypadku Jana Pawła II barbarzyństwem zagrażającym cywilizacji jest zbiór idei pociągających za sobą barbarzyńską politykę" - napisał znany komentator pontyfikatu Jana Pawła II George Weigel. Dla innych bardziej liczy się to, jak odważnie Jan Paweł II przekraczał granice i bariery. "Nie znajdziemy w historii papieża, który dokonałby tak znaczących rewizji i korekt w stosunkach ze światem oraz z innymi religiami" - komentuje Czesław Ryszka w swojej książce "Jan Paweł Wielki".

A może Jan Paweł II łączył w sobie cechy Leona Wielkiego i Grzegorza Wielkiego? Był i obrońcą, i apostołem?
Wielki papież.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki