Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

XVIII Biesiada pomorskich felietonistów - podsumowanie roku 2010

Dariusz Szreter
Matka jest tylko jedna, Kluzik wciąż chce, ale nie w PiS-ie, i śnieg na rękach Tuska - na kolejnej Biesiadzie pomorscy felietoniści podsumowali na wesoło niewesoły rok 2010.

Miniony rok upłynął w Polsce pod znakiem katastrofy smoleńskiej, stąd naturalna obawa, na ile uczestnikom XVIII Biesiady, mającej charakter satyryczny, uda się zgrabnie ominąć pułapki, jakie niesie ten delikatny przecież temat. Na ile im się to udało ocenić muszą Czytelnicy. Faktem pozostaje, że większość felietonistów i twórców gatunków pokrewnych, którzy wzięli udział w Biesiadzie, najwyraźniej była już zmęczona posmoleńską traumą, co odreagowała chwilami w dość ryzykowny sposób. Pozostając wierni faktom, przytoczmy zatem po kolei ich wybory w 20 biesiadnych kategoriach.

Na KOBIETĘ ROKU od razu zgłoszono dwie Joanny: Kluzik-Rostkowską i jej imienniczkę z Krakowskiego Przedmieścia, która wraz z innymi obrońcami krzyża trwała dzielnie na posterunku, choć - wg prezesa Kaczyńskiego - zdemoralizowana młodzież przypalała im szyje papierosami i gasiła znicze moczem. Typowano też Henrykę Krzywonos za to, że ją krew jaśnista zalała we właściwym momencie. Wygrała jednak bezapelacyjnie "Matka Polka Stereo", czyli niewymieniona z imienia i nazwiska mieszkanka Polski północnej, która poczęła i urodziła dwojaczki, każde z innym ojcem, i w dodatku dokonała tego metodą całkowicie naturalną, bez potrzeby uciekania się do kosztownego i niemoralnego in vitro.

Uwzględniając wątpliwości Jarosława Kaczyńskiego w sprawie identyfikacji ciała jego brata, CZŁOWIEKIEM ROKU, przez aklamację, wybrano nieznanego lokatora prezydenckiego sarkofagu na Wawelu.

Przy wyborze WYDARZENIA ROKU nieoczekiwanie zabrzmiało echo wypadków z odległego zakątka globu. Wybrano bowiem akcję ratowniczą w kopalni San Jose, która uświadomiła polskiej klasie robotniczej, że w Chile każdy górnik ma prawo do żony i dwóch kochanek.
BUBLEM ROKU został nowy całkowity rozkład jazdy polskich kolei, czyli PKP jako niereformowalna maszyna do dręczenia pasażerów.

W kategorii PARANOJA ROKU gwiazdy estrady, oskarżające Nergala o wykorzystywanie nowotworu do promocji własnej osoby, tylko o włos przegrały ze sztuczną mgłą z ruskiej trumny.
Do miana ZWIERZĘCIA ROKU konkurował krokodyl forfiter, karmiony kurczakiem przez polonusa z Luizjany, i duńskie kaszaloty (tak subtelnie Bronisław Komorowski skomentował urodę kobiet służących w tamtejszej armii), ale frakcja piłkarska przegłosowała ośmiornicę o imieniu Paul, która trafniej od specjalistów przewidywała wyniki meczów na mundialu w RPA.

Duże szanse na CWANIAKA ROKU miał w oczach dziennikarzy szef Wikileaks, który dobrze żyje z publikowania cudzych tekstów. Ostatecznie górę wzięły jednak wydarzenia z własnego podwórka i tytuł ten przyznano Robertowi Wilsonowi, reżyserowi widowiska z okazji jubileuszu Solidarności, który przepuścił osiem baniek na honoraria dla swoich kolegów i przy okazji puścił szefa ECS, ojca Ziębę, w skarpetkach.
IDIOTĄ ROKU udało się nie zostać Januszowi Palikotowi, choć zamienił blisko 40 procent poparcia dla PO, na jeden procent poparcia swojego ruchu. Bezkonkurencyjny okazał się bowiem tandem Anna Fotyga - Antoni Macierewicz, który do USA na spotkanie z kongresmenem Samem Rayburnem wybrał się samolotem rejsowym, a nie wehikułem czasu (Rayburn zmarł bowiem 50 lat temu).

Sporo kontrowersji wywołuje zazwyczaj wybór ZBOCZENIA ROKU. Tym razem konkurencja w tej kategorii nie była szczególnie mocna i poza Weroniką Rosati blokującą "Nocnik" (tytuł powieści, w której Andrzej Żuławski opisał pikantne szczegóły swojego z nią związku), nic nie mogło zagrozić Joannie Kluzik-Rostkowskiej, która ciągle chce, ale już nie w PiS-ie.

Wybory NUMERU ROKU znów zdominowała frakcja futbolowa, która przegłosowała 73 - jako ciągle rosnące miejsce Orłów Smudy w rankingu FIFA.

Do PAWIA ROKU zgłoszono metafory Wielkiego Gajowego, a także Stefana Niesiołowskiego nachalnie reklamującego się jako ruchomy cel Ryszarda C., zabójcy z Łodzi. Polityka ustąpiła jednak show-biznesowi i zwyciężył w tej kategorii realizm magiczny po polsku, czyli wysyp autobiograficznych wynurzeń naszych, pożal się Boże, celebrytów.

CIOS ROKU to kolejny atak zimy, który wywołał u zebranych gromkie okrzyki, że Donald Tusk ma także śnieg na rękach.

NARZĘDZIEM ROKU został prezydent Bronisław Komorowski - jako narzędzie do przyklepywania ustaw i zapalania żyrandoli.

HAPPENING ROKU odbył się oczywiście w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu, gdzie walka o krzyż okazała się w istocie kampanią promocyjną baru Przekąski-Zakąski.
OFIARĄ ROKU uznano Polskę, jako człon nazwy Polska Jest Najważniejsza.
Gigantyczny Jezus ze Świebodzina to KICZ ROKU.

Za MARTYROLOGIĘ ROKU uznano chwilowe nawrócenie Jarosława Kaczyńskiego, który pod wpływem proszków uznał Rosjan za przyjaciół.
UNIKIEM ROKU popisał się szef SLD Grzegorz Napieralski, wynalazca radykalnie lewicowego braku poglądów.

POWIEDZENIEM ROKU został dramatyczny apel kandydata PiS na prezydenta Łodzi, Witolda Waszczykowskiego: "Nie zabijajcie nas!". Ale uwadze zebranych nie uszła także nieco dłuższa wypowiedź senatora Platformy Obywatelskiej, Romana Ludwiczuka, niestety, nienadająca się do zacytowania w pełnym brzmieniu: "Ja też ***** nie wiem, czy dobrze zrobiliśmy. Ale ***** czekaliśmy do niedzieli na PiS **********, a ********** Zalewska się z Tobą układała, tak? Za tę jedną prezydenturę? Tak, jak to zmawiamy, no i ****! To dokładnie wiemy, Mirek w panice pyta ***** co teraz, *****?".

Aresztowanie "króla dopalaczy", to, zdaniem większości felietonistów, SKANDAL ROKU, odbierający szansę na aktywne życie generacji JP2.

W tym roku pojawiły się pewne trudności z wyłonieniem kategorii dodatkowych. W tej sytuacji część biesiadników zagroziła nawet, że nie rozejdzie się do domów, dopóki tradycja nie zostanie dopełniona. Zdopingowało to resztę zebranych do uhonorowania aktywności artystycznej gdańskiego metropolity i nagrodzenie, jako DZIEŁA ROKU, epitafium smoleńskiego w bazylice Mariackiej, w którym rozpoznano Głódź do trumny dobrego smaku.

Tegoroczna Biesiada odbyła się w gościnnym wnętrzu gdańskiej restauracji Kawalerka, a napitki ufundował jeden z członków Gdańskiego Klubu Biznesu, pragnący (rozsądnie) zachować anonimowość.

- Po raz pierwszy zdarza się, że ktoś nam stawia tylko po to, żeby później móc powiedzieć, że nie ma z nami nic wspólnego - komentował pomysłodawca Biesiady, Krzysztof Skiba.
Redakcję "Dziennika Bałtyckiego" reprezentowali: Ryszarda Wojciechowska, Tomasz Rozwadowski oraz wyżej podpisany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki