Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uratują nas rekompensaty

Hubert Bierndgarski
Większość rybaków jest gotowa do natychmiastowego wyjścia na połowy dorszy
Większość rybaków jest gotowa do natychmiastowego wyjścia na połowy dorszy Hubert Bierndgarski
W czwartek Kazimierz Plocke, wiceminister do spraw rybołówstwa w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi zadecyduje, czy rybacy dostaną rekompensaty za postoje w portach podczas zakazu połowu dorszy. Natychmiastowa wypłata odszkodowań jest jednym z siedmiu postulatów przedstawionych ministrowi przez środowisko rybackie.

Rybacy domagali się również upublicznienia wyników projektu tzw. czterech kutrów, które przez pierwszą połowę tego roku mogły łowić dorsze bez limitów. Wczoraj na specjalnej konferencji naukowcy z Morskiego Instytutu Rybackiego ujawnili te dane.

Jednocześnie zapewnili, że wyniki nie mogą być brane pod uwagę przy liczeniu zasobów dorszy w Bałtyku. Na takie sformułowania nie godzą się rybacy, bo program jednoznacznie wykazał, że dorszy w morzu jest bardzo dużo.

Już drugi rok z rzędu polscy rybacy mają problemy z połowami dorszy. Wszystko dlatego że zdaniem polskich i unijnych urzędników, łowią więcej niż pozwalają przepisy. Odpowiedzią rybaków na zamknięcie łowisk było utworzenie Komitetu Strajkowego Rybaków i przygotowanie postulatów, których spełnienie pozwoli uzdrowić gospodarkę rybacką.

Te postulaty to m.in. wypłata rekompensat do 15 października (rybacy chcą, aby każdy z rybaków dostał po 12 tys. zł odszkodowania). Rybacy chcieli również zwolnienia z limitów dorszowych łodzi do ośmiu metrów długości . Rybacy domagali się też dodatkowych pieniędzy z funduszy unijnych oraz zwolnienia dyrektora Departamentu Rybołówstwa.

- Niestety, ze spotkania nie wynieśliśmy nic, poza kolejnymi zapewnieniami - mówi Grzegorz Szomborg z Jastarni, przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Rybaków. - Wiemy tylko, że dzisiaj minister odpowie nam, czy będą rekompensaty, czy nie. Zależne jest to jednak od tego, czy w budżecie znajdą się pieniądze na ten cel.

Na pozostałe postulaty nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi.
Szomborg zawiedziony jest również odpowiedzią naukowców, którzy brali udział w projekcie tzw. czterech kutrów. Podobnie zresztą jak pozostali rybacy, którzy uczestniczyli we wczorajszym spotkaniu w Morskim Instytucie Rybackim w Gdyni. Na spotkaniu prezentowano wstępne wyniki projektu, choć jego zakończenie planowane jest dopiero na koniec grudnia. Rybaków to jednak nie martwi.

- Te dane są bardzo obiecujące i korzystne dla rybaków - mówi Grzegorz Hałubek, prezes Związku Rybaków Polskich z Gdyni. - Nikt nam teraz nie powie, że w Bałtyku nie ma dorszy. Dla nas jest teraz najważniejsze, aby dane trafiły do unijnych urzędników przed decyzją o przyszłorocznych limitach. Naukowcy chcą, by stało się to dopiero pod koniec roku. To będzie o wiele za późno.
Całkiem inaczej do sprawy podchodzą naukowcy z Morskiego Instytutu Rybackiego.

- Na pewno nie jest to projekt, który będzie służyć do szacowania zasobów dorszy w Bałtyku - przekonuje Zbigniew Karnicki z MIR. - Do takich badań potrzebne są dane wieloletnie. Program pokazał nam, że rybacy bez limitów mogą złowić o wiele więcej niż mają przydziałów. Ponadto mogę śmiało powiedzieć, że dane z tego projektu, wysłane nawet w październiku, nie będą miały wpływu na przyszłoroczne limity połowowe. Warto jedynie przypomnieć, że cztery kutry, które brały udział w programie, mogły łowić dorsze bez limitów, ale określonymi narzędziami połowowymi. Przez niecałe 100 dni połowów pracujący tam rybacy złowili około 10 razy więcej niż gdyby łowili przez cały rok, wykorzystując swoje limity.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki