MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tu nie będzie rewolucji. Co dalej z Rosją, co z Putinem?

Agnieszka Kamińska
Agnieszka Kamińska
123rf
Prezydent Zełenski stoi teraz przed dramatycznym wyborem. Musi zdecydować, czy iść na ustępstwa wobec Rosji i ratować ludzi, czy też walczyć i nic nie oddawać Putinowi, ale to oznacza pogrom wśród ludności ukraińskiej - twierdzi dr Michał Kuź, politolog, ekspert ds. stosunków międzynarodowych z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, wykładowca na Uczelni Łazarskiego.

W wielu rosyjskich miastach dochodzi teraz do antywojennych protestów, które są brutalnie tłumione przez policję. Do wystąpienia przeciwko władzy niemal codziennie za pośrednictwem pełnomocników namawia opozycjonista Aleksiej Nawalny, który jest więziony w łagrze. Czy możliwa jest rewolta Rosjan przeciwko Władimirowi Putinowi i jego aparatowi władzy?

Nie ma rzeczy niemożliwych, ale ogólnospołeczna rewolucja w Rosji byłaby jednak czymś bardzo nietypowym. Oficjalnie, od czasów Mikołaja II żaden przywódca Rosji nie zginął w sposób nienaturalny. A przypomnę tylko, że w USA prezydent John F. Kennedy został zastrzelony, a Ronalda Reagana próbowano zastrzelić. Chociaż rosyjska polityka jest bardzo brutalna, to jednak społeczeństwo rosyjskie ma poczucie, że przywódca jest twarzą państwa. Atak na niego godziłby w majestat Rosji. Bardziej prawdopodobny jest taki scenariusz, że Władimir Putin ogłosi odejście na emeryturę. Stałoby się to za namową służb, które kreują rosyjską politykę od lat, od czasów Stalina, a może i Lenina. Byłby to ruch bardzo podobny do odejścia Borysa Jelcyna. Putin nie był kimś, kogo Jelcyn przygotowywał do przejęcia władzy. On się wyłonił ze służb specjalnych przy poparciu tzw. siłowników, czyli właśnie służb i armii. Prawdopodobnie i teraz służby wyłonią następcę Putina, a ten dokona czystek w rosyjskim aparacie władzy. Możliwe jest też trochę inne rozwiązanie. Kilka lat temu, żeby nie łamać wprost konstytucji, Putin potrzebował kogoś do sprawowania urzędu prezydenta, gdy on był premierem. Do tego zadania wyłoniono Dimitrija Miedwiediewa. Taki krok może zostać powtórzony.

Kiedy możliwa byłaby ta „emerytura” Putina?

Myślę, że za rok albo za dwa lata. Usunięcie Putina musiałoby się odbyć w takim czasie, aby nie było bezpośrednio kojarzone z militarną klęską Rosji na Ukrainie. Putin, podobnie jak Augusto Pinochet, były dyktator Chile, nie będzie opuszczał kraju, bo w przeciwnym razie mógłby odpowiadać za ludobójstwo przed trybunałem w Hadze. Natomiast byłbym niezwykle zaskoczony, gdyby w Rosji wybuchła rewolucja, która zmiotłaby Putina i która doprowadziłaby do demokratyzacji państwa. Taka wizja, że Nawalny wychodzi z więzienia, przejmuje władzę i z Włodymyrem Załenskim buduje stosunki rosyjsko-ukraińskie, byłaby piękna. Niestety, mało prawdopodobna.

Czy nawet dotkliwe sankcje, które już uderzają w Rosjan, nie są w stanie skłonić ich do wystąpienia przeciwko władzy? Rosjanie nie będą mogli kupować m.in. hamburgerów z McDonald’s i coca-coli, czeka ich drożyzna w sklepach oraz gospodarcza izolacja - czy to ich nie wkurzy? A przecież te negatywne skutki sankcji jeszcze się nasilą.

Rosjanie mają świadomość, że władza kłamie i że jest brutalna. Ale oni nie wierzą, że może być inaczej. To wynika z bardzo wielu badań opinii społecznej w Rosji, dotyczących choćby mediów rosyjskich. Rosjanie im nie wierzą, ale jednocześnie uważają, że media pełnią ważną rolę w państwie, cementują tożsamość narodową. To samo myślą o władzy. Twierdzą, że Zachód może i jest bogatszy, ale władza na Zachodzie jest taka sama, jak w Rosji - jest skorumpowana i zakłamana. Nastroje wykształconych, miejskich elit - nawet jeśli są antyputinowskie - nie są tożsame z tym, co myślą przeciętni Rosjanie, mieszkający również poza dużymi ośrodkami. Dlatego w Rosji nie będzie ogólnospołecznego buntu. W społeczeństwie rosyjskim może raczej pojawiać się taki sposób myślenia, że Rosja stała się oblężoną twierdzą i jest atakowana.

To znaczy, że sankcje mogą wręcz skonsolidować społeczeństwo rosyjskie?

Do pewnego stopnia tak. Rosjanie przetrwali okres stalinowski, czyli czas prawdopodobnie najcięższego terroru w historii ludzkości, i się nie zbuntowali. Ludzie się nie buntują, kiedy jest bardzo źle, bo są wtedy nastawieni na przetrwanie. Oni się buntują, gdy spodziewają się, że może być lepiej. Putin długo przygotowywał swoje społeczeństwo do wojny. Wpajał ludziom, że Rosja musi walczyć o ruski mir, że jest otoczona przez wrogów. Zajęcie Krymu w 2014 r. spotkało się z entuzjastyczną reakcją przeciętnych Rosjan. Teraz możliwe są niepokoje społeczne, protesty pewnych grup, ale nie rewolucja. I właśnie te niepokoje będą sygnałem dla generałów i oficerów służb, że Putina trzeba wysłać na emeryturę i wyznaczyć nowego cara na jego miejsce. Ten zaś, aby uspokoić nastroje społeczne, zetnie kilka głów złych bojarów.

Wiele osób, w tym uznani eksperci, mówią o możliwym szaleństwie Putina. Gdyby rzeczywiście działał irracjonalnie, to wszelkie logiczne przewidywania nie miałyby racji bytu. Czy Putin to szaleniec?

Nie, nie zgadzam się z przypisywaniem mu szaleństwa. Putin jest 70-letnim mężczyzną, o którego zdrowiu nic nie wiemy. Pewne jest to, że jego stan emocjonalny zdradza duże napięcie. Poza tym, z całą pewnością, on chce zamknąć pewne sprawy na koniec swojej prezydentury. Można też powiedzieć, że ma rozbudowane ego, a tacy ludzie często nie umieją wykreować następcy. To, że prowadzi wojnę na Ukrainie, nie oznacza, że oszalał. On zaatakował Ukrainę, bo - według niego - Rosja nie może tolerować państwa, w którym połowa ludności mówi po rosyjsku, a druga połowa w podobnym języku. Państwa, którego mieszkańcy są kulturowo zbliżeni do Rosjan, a jednocześnie się demokratyzują, zmierzają do Europy. Putin uważa, że jeśli Majdan udało się zorganizować w Kijowie, to on może też pojawić się w Moskwie. Według nas, polityka powinna służyć ludziom. Natomiast politykę, która służy celom imperialnym, odbieramy jak szaleństwo. A ona szaleństwem nie jest. Oznacza jedynie, że ten, kto ją uprawia, ma inne cele. Putin dobrze wiedział, że operacja na Ukrainie odbije się negatywnie na życiu zwykłego Rosjanina, i miał to w głębokim poważaniu. Myślał, że przeprowadzi wojnę, która się szybko skończy, ale popełnił błąd w kalkulacjach. Błędna kalkulacja nie jest szaleństwem.

Dlaczego popełnił błąd?

Prawdopodobnie z powodów bardzo dobrze znanych w Rosji, takich jak korupcja, złodziejstwo, niekompetencja oraz funkcjonowanie przywódcy państwa w bańce informacyjnej. Putin był przekonany, że ta wojna po 3-4 dniach się skończy. Zakładał, że jego armia jest w lepszym stanie niż w rzeczywistości. Dostawał raporty o doskonałych reformach wojskowych, o świetnych czołgach. Tymczasem teraz słyszymy, że rosyjscy żołnierze są źle wyekwipowani, używają przestarzałego sprzętu. Pierwsze oddziały wjeżdżały na Ukrainę bez hełmów. Podobno po zniszczeniu pojazdów, armia rosyjska woziła swoich żołnierzy śmieciarkami zarekwirowanymi Ukraińcom. Kilka dni temu rosyjska „niewidzialna” korweta została ostrzelana przez Ukraińców. A jeden z najnowszych myśliwców wielozadaniowych został zlikwidowany przez emerytowanego wojskowego, który na starość pracował jako listonosz. Dostał stingera do ręki i zestrzelił samolot. Rosyjskie reformy armii okazały się być papierowe. Niektórzy eksperci już dawno o tym mówili. Wskazywali, że nowoczesne rosyjskie czołgi na defiladzie wręcz grzęzły. Teraz można się spodziewać, że dla zachowania twarzy, Putin przeprowadzi pokazowy proces ministra obrony Siergieja Szojgu. Jeśli Szojgu nie zostanie osądzony w Moskwie za niekompetencje, to odpowie w Hadze za ludobójstwo. Za jedno i drugie jest winny.

Gdy wojska rosyjskie uświadomiły sobie, że ich plan im nie wychodzi, zaczęły stosować bardzo brutalne metody wobec ludności. To znaczy, że jeśli nie zostanie przyjęte jakieś polityczne rozwiązanie, to Ukraina spłynie krwią? Nawet jeśli Ukraina ma szanse wygrać, będzie musiała iść na układ?

Zanosi się na to, że Zełenski będzie musiał zawrzeć w miarę korzystny pokój. W miarę korzystny, czyli taki, że zrzeknie się ambicji dotyczących wejścia do NATO. Prawdopodobnie też będzie musiał uczynić koncesje terytorialne na wschodzie. W zamian zachowa resztę kraju i uratuje życie tysięcy cywili. Rosja się wycofa i będzie żądała redukcji ukraińskiej armii do jakiegoś poziomu, co prezydent Ukrainy pewnie podpisze, ale czego nie dotrzyma. W przypadku tak brutalnej wojny, nie dotrzymuje się takich umów. Działania militarne ustaną, ale za jakiś czas mogą być znów kontynuowane. W przyszłości Ukraina będzie musiała się przygotowywać na odparcie kolejnego ataku. Prawdopodobieństwo realizacji tego scenariusza - wraz z tym, że Putin za rok odejdzie - oceniam na 70 proc. Inny scenariusz jest taki, że Ukraińcy będą dalej stawiać opór i że nie zostanie zawarty pokój.

Ale to oznacza rzeź.

Tak. Ukraina mogłaby długo stawiać opór, ale armia rosyjska jest liczna. Jeśli wojska rosyjskie będą przegrywać w starciu z uzbrojonymi jednostkami, to zaczną się okrutnie mścić na cywilach, jak nikt od II wojny światowej. Ten proces już obserwujemy. Można się spodziewać, że on się tylko nasili. To będzie regularne ludobójstwo, odwet za upokorzenie armii rosyjskiej. Być może szukanie porozumienia pokojowego, nawet za cenę ustępstw, jest więc najlepszym rozwiązaniem w takiej sytuacji. Prezydent Zełenski stoi teraz przed dramatycznym wyborem. Musi zdecydować, czy iść na ustępstwa wobec Rosji i ratować ludzi, czy walczyć i nic nie oddawać Rosji, co wiąże się z pogromem wśród ludności. Niektórzy eksperci mówią, że na prowadzenie wojny, Rosji wystarczy pieniędzy do czerwca. Jeśli rzeczywiście Putin zdecydowałby się wojnę prowadzić do lata czy nawet do jesieni, to - według mnie - i tak nie osiągnie swoich dalekosiężnych celów. Co więcej, w takiej sytuacji dużo bardziej prawdopodobny byłby przewrót pałacowy na Kremlu. Generałowie mogliby usunąć Putina, i to być może i z tego świata.

Czy Rosja może użyć broni jądrowej?

Putin przyparty do muru może się zdecydować na użycie tzw. taktycznego ładunku nuklearnego po to, aby pokazać, że może to zrobić. Taki ładunek może być zastosowany nawet nie w Kijowie, ale w jakimś innym punkcie oporu. W rosyjskich mediach już pojawiły się fake newsy, jakoby Ukraińcy przygotowywali broń nuklearną w Czarnobylu. Doktryna, którą przyjął Putin, mówi, że użycie broni nuklearnej jest możliwe jedynie, gdyby Rosja była zagrożona atakiem z zewnątrz. Można sobie więc wyobrazić, że Putin będzie opowiadał, że musi udaremnić możliwy atak ze strony Ukrainy, która - jak mógłby to argumentować - potajemnie weszła w posiadanie głowicy. W ten sposób Putin jeszcze intensywniej rozsiewałby strach i terror, i to już byłby jego sukces. Rosja ma największy arsenał broni nuklearnej, to ponad 6 tys. głowic nuklearnych. Przy założeniu, że 1,5 tys. z nich jest niesprawna, to reszta w zupełności wystarczy, żeby zakończyć istnienie wszystkich wyższych form życia na tej planecie. Dotychczas tylko Stany Zjednoczone w wojnie z Japonią użyły broni nuklearnej. Rosja takiej broni nigdy nie użyła. Ale Rosja odczuwa teraz wielką presję. W głowie Putina może się pojawić zbrodnicza myśl, żeby pokazać, że Rosja tę broń posiada - żeby przypomnieć Zachodowi, z kim ma do czynienia. Taki scenariusz też trzeba brać pod uwagę, choć jest on mało prawdopodobny. Gdyby Rosja użyła broni nuklearnej, to byłaby ostateczność, nie byłoby już pola do negocjacji. Wydaje się, że są lepsze wyjścia z tej sytuacji, również dla Putina. A powtarzam, Putin szaleńcem nie jest.

Sytuacji w Rosji i na Ukrainie z dużą uwagą muszą przyglądać się Chiny. Osłabienie Rosji oznacza wzmocnienie Chin.

Bez wątpienia. Chiny w tym momencie nie są przygotowane do tego, żeby z wojny na Ukrainie uczynić konflikt ogólnoświatowy. Gdyby teraz Chiny zaatakowały Tajwan, to mielibyśmy trzecią wojnę światową, a więc wojnę toczącą się na dwóch frontach o dominację w Eurazji. Chiny, które konkurują z USA i naciskają na Tajwan, na razie nie są gotowe, żeby taki wymiar tej wojnie nadać. Zrobią dwie rzeczy. Będą obserwować, jakie działania podejmie Zachód wobec Rosji - a więc to, jak działają sankcje i jakie kroki dyplomatyczne będą wykonywane. Chiny mogą się też przygotowywać do ewentualnego wkroczenia na Tajwan za jakiś czas. Po drugie, Rosja obciążona sankcjami nie ma już innej alternatywy niż zwrócenie się w kierunku Chin, jeśli chodzi o kwestie gospodarcze. Czasem słyszymy takie głosy, że teraz Chiny zajmą Syberię. Ale po co zajmować? Rosja jest w takiej sytuacji, że można ją po prostu kupić i to za drobne pieniądze. Dlaczego Chiny miałyby wchodzić w militarny konflikt i umieszczać swoje flagi na rosyjskich obiektach, skoro cała Rosja będzie całkowicie uzależniona od Chin? Rosja jedynie od Chin będzie mogła brać technologię, i być może jedynie tam sprzedawać gaz. Innych poważnych partnerów handlowych nie będzie miała. Z kolei Chiny będą mogły sobie kupić w Rosji np. kopalnie, fabryki, tereny, żeby zbudować osiedla dla swoich robotników.

Czyli konflikt chińsko-rosyjski nie wchodzi w grę. A co wchodzi w grę?

Oś Chiny-Rosja o charakterze rewizjonistycznym, a więc chcąca obalić obecny porządek na świecie. To nowy pakt wymierzony w Zachód. Taka oś powstaje. Politycy niemieccy, tacy jak premier Saksonii Michael Kretschmer, jeszcze wiosną zeszłego roku odwiedzali Rosję i przekonywali, że z Putinem trzeba rozmawiać. Oni powtarzali, że dialog jest konieczny, bo gdy Rosja przejdzie na stronę Chin, to Zachód będzie miał poważne problemy. I teraz to się stało. Chiny będą Putina do pewnego stopnia mitygować. Osłabiona Rosja jest im na rękę, ale nie zupełny upadek rosyjskiej gospodarki. Nie Rosja, która miałaby przypominać Koreę Północną. Chiny chcą kontrolować Rosję, ale nie chcą mieć na rękach politycznej i gospodarczej padliny.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki