Przypomnijmy, że od czasu, kiedy na początku tego roku wybuchła tzw. afera donosowa w Radzie Miasta Gdyni, komisja doraźna, zabierając się za wyjaśnianie kolejnych zawiadomień w sprawie rzekomych nieprawidłowości, przesłuchiwała kilku gdyńskich rajców. Największe kontrowersje dotyczyły dwojga radnych Samorządności. W przypadku Elżbiety Raczyńskiej i Sebastiana Jędrzejewskiego napłynęły zawiadomienia, iż ci rajcy nie mieszkają w Gdyni. Tymczasem jest to podstawą do wygaszenia mandatu.
Zawiadamiający o rzekomych nieprawidłowościach informowali, że Raczyńska ma dom w Rogulewie, a Jędrzejewski wraz z żoną pobudowali się w Rumi. Rajcy z niepodzielnie panującego Gdynią ugrupowania prezydenta Wojciecha Szczurka, zeznając przed komisją doraźną w tej sprawie, dość zawile się tłumaczyli.
Raczyńska twierdziła m.in., że nie mieszka w domu w Rogulewie, tylko w jednym z pokojów w mieszkaniu w Gdyni, którego pozostałą część wynajmuje innym osobom. Ciekawe były także tłumaczenia radnego Jędrzejewskiego. Oświadczył on, że w wybudowanym domu w Rumi mieszka jego żona z dzieckiem, a on w rodzinnym domu w Wielkim Kacku.
Uwierzyli w to partyjni koledzy Raczyńskiej i Jędrzejewskiego, zasiadający w komisji doraźnej. Zagłosowali oni przeciwko wygaszeniu ich mandatów. Poważne wątpliwości mieli z kolei przedstawiciele opozycji.
- W przypadku Sebastiana Jędrzejewskiego głosowałem, żeby wygasić mandat - mówił Tadeusz Szemiot z Platformy Obywatelskiej. - Historia o tym, że ponad 30-letni radny stale zamieszkuje w Gdyni, a jego małżonka wraz z dzieckiem w Rumi, po prostu mnie nie przekonuje.
Farsą rozstrzygnięcia komisji doraźnej nazwali gdyńscy społecznicy. Jak się okazało, jeden z nich dość długo śledził Sebastiana Jędrzejewskiego i wykonywał fotografie, kiedy radny po pracy wchodzi do domu w Rumi lub rano z niego wychodzi. Miało to niezbicie świadczyć, że faktycznie nie mieszka w Gdyni. Społecznicy wskazywali też, że zarówno Elżbieta Raczyńska, jak i Sebastian Jędrzejewski, zdjęciami nowych domów w Rogulewie i Rumi chwalili się na portalach społecznościowych. Dlatego przedstawiciele gdyńskiego Stowarzyszenia Bryza skierowali w czerwcu tego roku zawiadomienie do prokuratury. Ich zdaniem rajcy Samorządności kłamali, zeznając przed komisją.
Aby uniknąć podejrzeń o stronniczość, dochodzenie przekazane zostało do prowadzenia Komendzie Miejskiej Policji w Sopocie.
Nadzoruje je z kolei Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy. Zgodnie z kodeksem postępowania karnego śledztwo powinno zostać zakończone w ciągu trzech miesięcy. Tak się jednak nie stało.
- Śledztwo zostało przedłużone do połowy grudnia 2023 roku - informuje „Dziennik Bałtycki” prok. Agnieszka Adamska-Okońska z Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Co więcej, nie wiadomo, czy zakończy się także w tym terminie, gdyż nadal trudno uznać, że jest w zaawansowanej fazie. Dotychczas nikomu nie przedstawiono zarzutów. Dochodzenie prowadzone jest w sprawie zeznawania nieprawdy w postępowaniu prowadzonym na mocy ustawy o samorządzie gminnym. Za takie przestępstwo grozi kara więzienia od sześciu miesięcy do ośmiu lat.
Jednak same przepisy, za których rzekome złamanie ukarani wygaszeniem mandatu mogli zostać Elżbieta Raczyńska i Sebastian Jędrzejewski, budzą spore kontrowersje. Według ustawy o samorządzie gminnym radny ma utrzymywać stałą więź z mieszkańcami, a w szczególności przyjmować ich postulaty i przedstawiać je do rozpatrzenia odpowiednim organom. Tyle że według znacznej części politologów, prawników i innych ekspertów, w obecnych czasach, aby to robić, wcale nie musi mieszkać na terenie gminy, z której został wybrany.
- Może zająć się tym np. podczas dyżurów, telekonferencji, za pośrednictwem mediów społecznościowych, przyjmując interwencje mailowo i na wiele jeszcze innych, różnych sposobów - mówi Anna Malecka, politolog. - To, czy radny mieszka w gminie, czy poza nią, odgrywa moim zdaniem drugorzędną rolę. Powinien być przede wszystkim aktywny i skuteczny. Jeśli mieszka w Rumi, a został wybrany dla przykładu z okręgu w Chyloni, to ma do niego bliżej niż z 80 procent dzielnic Gdyni. Prawo na dodatek jest w tej kwestii niespójne. Dla przykładu prezydent miasta nie musi w nim mieszkać. Tak samo w wyborach parlamentarnych można startować z dowolnego miejsca w Polsce.
Jak na razie jednak obowiązujące prawo stawia przed radnymi i kandydatami na radnych określone wymogi, które powinni oni spełniać.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?