SZPILA: Finansowe utrudnienie dla mieszkańców

Przygotowanie „Raportu o stanie miasta” to obowiązek dla wszystkich gmin w Polsce, wprowadzony Ustawą z dnia 11 stycznia 2018 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych. Raport jest podsumowaniem działalności prezydenta w poprzednim roku kalendarzowym. Zawiera najważniejsze informacje dotyczące demografii, budżetu, zarządzania oraz inwestycji i wydarzeń zrealizowanych w ubiegłym roku w naszym mieście.

Generalnie raport, oprócz licznych danych statystycznych, zawiera opowieść o sukcesach władz miast. Nie ma w tym nic dziwnego, bo raport ma umożliwić uzyskanie votum zaufania. Sesja absolutoryjna Rady Miasta Gdańska planowana jest na 22 czerwca 2023 roku. W jej trakcie odbędzie się debata na temat raportu. Tak jak to miało miejsce w zeszłym roku, również teraz mieszkańcy będą mieli możliwość zabrania głosu w dyskusji i przedstawienia swoich spostrzeżeń i uwag dotyczących raportu. Postanowiłem zapoznać się z dokumentem. Trudno mieć do niego zastrzeżenia. To zbiór pasma sukcesów. Jednak jest coś, co oceniam zgoła odmiennie niż rządzący. Na 13 stronie opracowania dowiedziałem się, że w 2022 r. weszła w życie reforma systemu podatkowego pod nazwą Polski Ład, wprowadzająca ogromne zmiany w tym systemie, z których najważniejsze to:

• obniżenie stawki podatku dochodowego od osób fizycznych z 17% na 12%;
• podwyższenie progu podatkowego z kwoty 85 528 zł na 120 000 zł;
• zwiększenie wysokości kwoty wolnej od podatku do 30 000 zł;
• wprowadzenie, a następnie wycofanie ulgi dla klasy średniej;
• zmiana w wysokości składki zdrowotnej;
• wprowadzenie ulgi dla rodzin 4+.

Według raportu opracowanego przez władze miasta wspomniane zmiany są to spore... utrudnienia. To ocena zrobiona z fotela prezydent Gdańska. Miasto „otrzymało w 2022 r. mniej środków z tytułu PIT, niż powinno” - czytamy. Ile dokładnie? O tym z raportu się nie dowiemy. Należy jednak pamiętać, że udział w PIT jest znaczącym źródłem pokrywania wydatków w mieście.

To nie wszystko. Swój sprzeciw do zmian w podatkach Dulkiewicz formułowała też w mediach społecznościowych.

- Miasto Gdańsk straciło na tzw. reformach podatkowych Prawa i Sprawiedliwości 1 miliard 119 mln złotych! Za tę kwotę moglibyśmy zrealizować całą Nową Świętokrzyską, do tego nową linię tramwajową Gdańsk Południe - Wrzeszcz i wyremontować około 100 km ulic. Albo kupić 280 zeroemisyjnych autobusów wodorowych lub wybudować 250 żłobków. Rząd łupie samorządy i mieszkańców na potęgę. Dość! - napisała kilka miesięcy temu w mediach społecznościowych prezydent miasta.

Szkopuł w tym, że wspomniane „Dość!” to dość dla pieniędzy właśnie w portfelach mieszkańców. Prezydent Gdańska najwyraźniej chce, by rząd uchwalił takie prawo podatkowe, w którym powinno jeszcze bardziej łupić mieszkańców na daninach, a te zasilałyby kasę miasta.

Prezydent Gdańska zapomina, że im więcej pieniędzy zostanie w portfelach jego mieszkańców, tym lepiej zostaną wydatkowane. Zasilanie budżetu, z którego kupuje się rydwan, marnuje się pieniądze na owce „strzygące” trawę na Olszynce czy przyznaje nadmiarowe nagrody dla najbliższego otoczenia prezydent, jest sporym... utrudnieniem... dla mieszkańców.