Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła bliska absurdu

Wojciech Książek
G.Mehring/Archiwum DB
Uczestnicy I Pomorskiego Forum Edukacyjnego zaniepokojeni. Z Wojciechem Książkiem, przewodniczącym Sekcji Oświaty i Wychowania Regionu Gdańskiego Solidarności, rozmawia Irena Łaszyn

Czy nasze dzieci są gorsze? Władze samorządowe, zaniepokojone wynikami egzaminów zewnętrznych, zwołały wczoraj I Pomorskie Forum Edukacji. Nad problemem pochyliły się tęgie głowy…
Uważam, że robi się taki swoisty fetysz z egzaminów zewnętrznych. Zaczyna to być jedyne kryterium wartości szkoły, co wydaje się nieporozumieniem. Owszem, to ważny miernik, ale nie może być panaceum na wszystkie problemy. Przez to umyka problem innej działalności szkoły, która na Pomorzu jest bardzo wyraźna. Chodzi o działania na rzecz formowania osobowości, o wymiar wychowania obywatelskiego, wychowania patriotycznego, wychowania w miłości do małych ojczyzn, bo my tu mamy i Kociewie, i tradycję kaszubską. Przecież szkoła to nie tylko pogoń za wynikami, jak to obserwujemy w szkolnictwie azjatyckim, gdzie odbywa się swoista wojna umysłów.

Ale te wyniki mogą niepokoić. Gimnazjaliści z Pomorza podczas kwietniowych egzaminów otrzymali 56 proc. maksymalnej liczby punktów. To poniżej średniej krajowej, która wynosiła 57 proc.
Te egzaminy trwają trzy dni, często w wersji podstawowej i rozszerzonej, jeśli chodzi o języki obce. To już nie jest mała matura, ale duża. Niedługo, gdy pięciolatkowie ruszą do szkół, tę małą maturę będą zdawać szesnastolatkowie. Chyba doprowadzamy szkołę do absurdu. A jednocześnie wyprowadzamy edukację poza szkołę, bo to grozi masą korepetycji. Obyśmy nie doprowadzili do takiej sytuacji jak w Korei, gdzie rząd musiał zakazać udzielania korepetycji po godzinie 22!

Nadal nie wiem, dlaczego te wyniki na Pomorzu są gorsze niż w innych rejonach Polski…
Z każdym rokiem te wyniki są lepsze. Niemniej, na południu i wschodzie Polski są one jeszcze lepsze. Może dlatego, że są to społeczności bardziej zintegrowane, mniej napływowe? Poza tym, tam zawsze był problem z pracą, było też poczucie, że wykształcenie to wartość kulturowa, która może być kluczem do znalezienia pracy, jeśli nie na miejscu, to gdzieś za granicami.

Te egzaminy zewnętrzne, Pana zdaniem, są niepotrzebne?
Nie znaczy, że są niepotrzebne, ale ważne jest utrzymanie proporcji między wynikami a całym systemem oceniania wewnątrzszkolnego, w tym - z zachowania. Egzaminy zewnętrzne, czyli sprawdzian po szkole podstawowej, egzamin po gimnazjum i egzamin maturalny nie oddają całości problemu.

Jak więc badać wiedzę?
Należy, co samorządy zaczynają dostrzegać, większy akcent położyć na tzw. EWD, czyli Edukacyjną Wartość Dodaną. Tego rodzaju analiza, pozwalająca oszacować efektywność nauczania, oczywiście, kosztuje, ale chodzi o to, żeby analizować postępy ucznia w danym cyklu edukacyjnym, a więc pierwsze badanie zrobić na początku danego cyklu, drugie - pod koniec. System EWD w różnych szkołach, także tych nierenomowanych, gdzieś na obrzeżach miast, gdzie są większe problemy wychowawcze i mniejsze oddziaływanie rodzicielskie, jest sprawą niezwykle ważną. I jest jeszcze jedna rzecz, o której warto pamiętać: o jakimś kryterium, które pokaże, jak ci młodzi ludzie odnajdują się na rynku pracy, jak edukacja ich do tego przygotowuje. Słyszałem ostatnio wypowiedź Tadeusza Adamajtisa, dyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pracy, z której wynika, że ten wskaźnik wcale nie jest najgorszy, jeśli chodzi o Pomorze, pamiętając, że wszędzie jest problem z pracą. To ważne, bo czasami można mieć dwa fakultety, być znakomitym teoretykiem, ale przegrać z prawami rynku.

Dzieci mają problem z krytycznym myśleniem, rozumowaniem, argumentowaniem, a więc z umiejętnościami złożonymi, jak mówią przedstawiciele Okręgowej czy Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Ilustrują to za pomocą wykresów i słupków.
Takie osoby analizują wyniki i tworzą słupki, bo takie mają zadanie. Często zapominają, że szkoła to żywy organizm, a nie tylko 2+2. To masa różnych oddziaływań i zjawisk, takich jak sprawa przemocy czy korzystanie z używek.

Ale Pan też przykładał rękę do tego, co teraz mamy. W rządzie Jerzego Buzka był Pan wiceministrem edukacji…
No, tak. Trochę przykładałem rękę i do systemu oceniania, i do nowego systemu szkolnictwa. Niemniej uważam, że potrzebna jest zasada równowagi między wynikami egzaminów a prezentowaną postawą i wartościami etycznymi, żeby ten obraz nie był wypaczony.

Takie debaty, jak wczorajsza, mają sens? Pan też, w roku 1995, stworzył Regionalne Forum Edukacyjne, skupiające osoby o bardzo różnych poglądach, przejęte jakością pomorskiej oświaty…
Jeśli taka debata opiera się na szukaniu pewnych rozwiązań, bez niepotrzebnego gadulstwa, upolityczniania, wzajemnego kopania się i wskazywania winnych, to na pewno ma sens. Dialog zawsze powinien wyprzedzać sytuacje bitewne. Może więc to forum będzie zaczynem do powołania Wojewódzkiej Rady Oświatowej? Ważne, żeby podobny dialog odbywał się i w powiatach, i w gminach.

Rozmawiała Irena Łaszyn

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki