Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świńskiej grypie wypadły zęby

Redakcja
Z dr. Pawłem Grzesiowskim, kierownikiem Zakładu Profilaktyki Zakażeń i Zakażeń Szpitalnych Narodowego Instytutu Leków rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Mamy świńską grypę w Polsce. To niepokojąca wiadomość?

Pierwszy przypadek tej grypy w Polsce nie oznacza nic poza tym, że zaistniał. Potwierdza tylko, że wirus przenosi się ze strefy zagrożenia w inne rejony.

Czy ta grypa jest groźna?

Zjadliwość wirusa A-H1N1 wynika z tego, że jest to genetyczna mieszanka wirusa pochodzenia zwierzęcego oraz wirusa ludzkiego. Taki wirus jest zawsze niebezpieczny dla człowieka.

Dlaczego tak boimy się przekroczenia przez wirusy bariery zwierzę - człowiek?

Ponieważ powstaje w ten sposób nowa odmiana wirusa, którego ludzki układ odporności nie zna. Każdy nowy czynnik zakaźny, jak SARS czy świńska grypa, jest tak groźny nie tylko dlatego, że może zabijać, a dlatego, że nie ma na świecie ludzi, którzy mają nabytą odporność, ponieważ ją kiedyś przechorowali. Fakt, że w organizmie człowieka nie ma gotowych przeciwciał ani pamięci immunologicznej w zakresie tego wirusa, może stwarzać sytuację zagrożenia, bo wirus rozwija się wówczas bardzo szybko.

Jeżeli szybko nie zabija, to co nam może zrobić?

Może wywołać gwałtowną chorobę w postaci ciężkiego zapalenia dróg oddechowych, oskrzeli, płuc, ciężką niewydolność oddechową wymagającą respiratora. I kiedy nadeszły pierwsze wiadomości o zachorowaniach w Meksyku, wszystko wskazywało, że ten wirus taki właśnie jest. A teraz, im więcej raportów nadchodzi z USA oraz Europy, tym bardziej wygląda na to, że wirus A-H1N1 nie jest tak zjadliwy, jak się początkowo wydawało.

Dlaczego zapadają na nią ludzie dorośli i zupełnie zdrowi?

Te zachorowania nie odzwierciedlają podatności na samą grypę, a raczej mają związek z podróżowaniem. Chorują przede wszystkim osoby, które przemieszczają się między kontynentami turystycznie lub zawodowo.

Kilkadziesiąt osób jednak na tę grypę zmarło?

Tak, ale niemal wszystkie zgony zarejestrowano w Meksyku. Chorzy, którzy tam umierali na świńską grypę, najprawdopodobniej zarazili się wirusem o wysokiej zjadliwości bezpośrednio lub pośrednio od zwierząt. Przypadki zakażenia człowieka przez człowieka przebiegają już znacznie łagodniej. Wygląda na to, że wirus świńskiej grypy stracił zęby.
Podobno nie zidentyfikowano żadnej świni chorej na tę grypę?

To, że świnie mają swojego wirusa grypy, wiemy od osiemdziesięciu lat. Wirus A-H1N1 uznany za ludzki, zawiera fragmenty wirusa świń i musiał narodzić się w organizmie świni. Zwierzęta nie muszą ujawniać objawów tego zakażenia, ale człowiek, który się nimi opiekuje, który mieszka z nimi pod jednym dachem, może się zarazić. Podobnie było z ptasią grypą - chorowały na nią głównie osoby, które miały bezpośredni kontakt z zakażonymi ptakami.

Jeżeli nie jest tak źle, to po co strzelać z armaty do wróbla? Izolować pacjentów, obejmować przymusową obserwacją pasażerów samolotu, stawiać wszystkie służby na baczność?

Proszę pamiętać, że pierwsze doniesienia z Meksyku były bardzo niepokojące i nawet najbardziej doświadczonym ekspertom przynajmniej na chwilę ścierpła skóra. To spowodowało nakręcenie spirali napięcia również wśród naszych służb. To, co dzieje się teraz, jest konsekwencją tego, że po raz pierwszy w swej historii WHO ogłosiło piąty stopień zagrożenia pandemią. Zmusiło to rządy krajów na całym świecie, w tym nasz, do podejmowania bardzo konkretnych działań.

Wpierw ptasia grypa, teraz świńska. To woda na młyn firm farmaceutycznych produkujących leki przeciwwirusowe i szczepionki?

To teoria spiskowa. Od momentu pierwszych zachorowań w Meksyku jestem "podłączony" do systemu nadzoru europejskiego i światowej sieci i nigdzie nie natrafiłem nawet na najmniejszy ślad, by to, co się działo, miało jakikolwiek związek z przemysłem farmaceutycznym. Wczoraj Europejska Agencja Rejestracji Leków wydłużyła okres ważności jednego z preparatów o dwa lata, a to oznacza mniejszą sprzedaż.

Czy zatem tegoroczna epidemia, podobnie jak przedtem grypy ptasiej, nie stanie się lekcją, która zachęci Polaków, by szczepili się przeciw grypie?

Jeżeli nawet jest to lekcja, to zapamiętamy ją bardzo krótko. Do tego by szczepienie na stałe wpisano w postępowanie profilaktyczne, musi być realizowane przez państwo, musi być refundowane. To nie może być szczepionka do kupienia przez emeryta czy rencistę w aptece.

Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że nie ma na to pieniędzy…

Ależ pieniędzy mamy mnóstwo, tylko są one wydawane przez NFZ na leczenie, a nie na profilaktykę. Wciąż nie możemy decydentów przekonać, że profilaktyka daje wymierne korzyści ekonomiczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki