Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalowa Wola

Piotr Dwojacki
Piotr Dwojacki
Piotr Dwojacki
Pierwsza połowa lutego przyniosła gospodarce Drugiej Rzeczypospolitej dwa dobre wydarzenia. Pierwsze z nich, najbardziej oczywiste z pomorskiego punktu widzenia, to decyzja z 1926 roku o nadaniu praw miejskich Gdyni i idący za tym rozwój miasta i portu. Drugie wydarzenie, mające miejsce 11 lat później, to przyjęcie w Sejmie planu budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego - wielkiego skupiska zakładów przemysłowych w Polsce środkowej, czyli między Lwowem, Krakowem i Warszawą.

Przedsięwzięcie było potężne. Autor planu COP, wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski, mówił wówczas: "Pierwsze zręby rozbudowania przemysłu w tym okręgu - przemysłu związanego z celami obrony państwa, rozbudowaniem dróg komunikacyjnych, uregulowaniem rzek, z doprowadzeniem i rozprowadzeniem gazu ziemnego i energii elektrycznej, muszą pochłonąć sumę ok. 3 miliardów zł". Na ówczesne czasy to potężne pieniądze, wielki wysiłek finansowy dla państwa, ale i dla inwestorów prywatnych, którzy w tym przedsięwzięciu odegrali wówczas znaczącą rolę.

Przy projektowaniu i budowie przestrzegano kilku zasad. Po pierwsze - rozbudowa produkcji rodzimej w taki sposób, by nie trzeba było liczyć na zawodny import. Po drugie - rozwój własnej myśli technicznej, tak by nie być uzależnionym od patentów zagranicznych. Polskie projekty faktycznie były kapitalne i dopiero tam, gdzie nie byliśmy w stanie dopracować się własnych rozwiązań, dokonywano zakupów technologii i licencji. Współcześnie taką filozofię nazywa się gospodarką opartą na wiedzy.

Czytaj także: Więcej felietonów Piotra Dwojackiego

Trzecim ważnym zadaniem COP było tworzenie miejsc pracy. Okolice, w których skoncentrowano inwestycje, były biednymi i przeludnionymi terenami wiejskimi, a możliwość uzyskania pracy przy budowie czy w przemyśle dawała szansę znaczącego awansu cywilizacyjnego.

Czwarta z zasad przyjętych przy budowie COP została żywcem wzięta z budowy Gdyni - tzw. gdyńskie tempo (zwane niekiedy amerykańską wydajnością pracy) oznaczało, że inwestycje realizowane były błyskawicznie. Hasło "przed terminem" zaczęło stanowić normę: trzyletni plan został zrealizowany w dwa lata - położono w tym czasie kilka tysięcy kilometrów infrastruktury transportowej i energetycznej oraz zbudowano kilkadziesiąt fabryk, w większości dobrze prosperujących i dziś. Wiele z nich okazało się współcześnie wielką atrakcją dla inwestorów zagranicznych, np. Fabryka Gum Jezdnych nazywa się współcześnie Goodyear Dębica, a cywilna część Huty Stalowa Wola jest własnością firmy Guangxi LiuGong Machinery.

Jednym z rezultatów budowy COP był rozwój miast. Jedno z nich powstało "z niczego", bez morza, lecz z marzeń. Nazwę wzięło ze słów generała Tadeusza Kasprzyckiego: "Budowa COPu jest to stalowa wola narodu polskiego wybicia się na nowoczesność". Współczesna Stalowa Wola jest "młodszą córką" Eugeniusza Kwiatkowskiego i "młodszą siostrą" Gdyni - o czym nie tylko pamięta, ale i jest z tego dumna.

Godzi się zauważyć, że budżet państwa w tamtym czasie nie miał deficytu, lecz nadwyżkę, a projekt budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego obył się bez finansowania ze środków pomocowych Unii Europejskiej…

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki