Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słodkie życie prezesa Kaczyńskiego

Barbara Szczepuła
Barbara Szczepuła
Barbara Szczepuła
- Tusk gotuje zupę z buta, zupełnie jak Charlie Chaplin w filmie "Gorączka złota" - zauważył w prasie Jarosław Kaczyński, miażdżąc tą konstatacją politycznego przeciwnika. Cieszę się, że prezes odzyskuje humor, nie krzyczy, nie wyzywa, za to rzuca cytatami. Ale przypominamy sobie zupkę jarzynową, którą nam przyrządził jego rząd, te marchewki, pietruszki, pory, selery i inne ingrediencje, które zmiksowane ręką mistrza, dały pożywny créme de la créme.

To była prawdziwa "Uczta Babette" albo nawet "Wielkie żarcie". Żeby całkiem pogrążyć premiera, udał się prezes do pierwszego lepszego sklepu osiedlowego. Wybrał sam oddalony o osiem kilometrów od siedziby PiS i o kilkanaście od swego domu. "Wchodzi Kaczyński do sklepu, a na półkach - wina Tuska!" - jak zauważyli internauci. Prezes kupił cukier, jabłka, ziemniaki, chleb i kurczaka, czyli te produkty, których cen nie znał, gdy kiedyś złośliwie zapytał go o nie Tusk.

Przy kasie ogłosił, że za jego czasów żywność była znacznie tańsza, zaś wredny rząd PO podnosi ceny. Widać zapomniał, że mamy gospodarkę rynkową. Polaków najbardziej zbulwersował fakt, że prezes kupił dwa kilo cukru. - Pewnie będzie bimber pędził - zawyli z uciechy internauci, ale starsze pokolenie przezornie pobiegło do sklepów, by zrobić zapasy, bo jak wieszczy jasnowidz - to znak, że cukier zdrożeje, a może nawet wojna wybuchnie. Zwolennicy PO wybrali się do Biedronki, wiedząc, że tam prezesa nie spotkają. - W Biedronce kupują tylko najbiedniejsi - ogłosił z wyższością Kaczyński, co nie spodobało się nawet prof. Staniszkis, która przyznała się, że sama robi zakupy w tej sieci.

W sklepiku prezes przypadkowo natknął się na kilkanaście ekip telewizyjnych. Zapytany o komentarz do słów Adama Małysza, który stwierdził, że w rocznicę katastrofy smoleńskiej kwiaty należałoby składać na Wawelu, a nie na Krakowskim Przedmieściu, odrzekł, że Małysz może i jest jakimś autorytetem, ale tylko w skokach narciarskich. Słusznie! Jak nie skacze, niech lepiej siedzi cicho. Pisowscy egzegeci wyjaśnili, że chodziło o to, iż Małysz za mało wie o katastrofie smoleńskiej, a prezes jest gotów wielkodusznie udzielić mu korepetycji i podjąć herbatą z kilkoma łyżeczkami cukru. Tymczasem premier, jak zwykle podstępnie, ukradł prezesowi show: spotkał się z Małyszem, poczęstował go tabaką i ogłosił kaszubskim królem!

PS Dziennikarze z niedowierzaniem przyjęli słowa premiera, że jego rodzina kupuje w Biedronce. A ja spotkałam kiedyś panią premierową w Lidlu we Wrzeszczu. Kamer nie było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki