Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samorządowcy chcą, by nauczycieli było mniej, ale by więcej zarabiali

rozm. Jarosław Zalesiński
Andrzej Porawski
Andrzej Porawski
Prawa czy przywileje postpeerelowskie? Samorządowcy chcą, by nauczycieli było mniej, ale by więcej zarabiali. Z Andrzejem Porawskim, dyrektorem Biura Zarządu Miast Polski, rozmawia Jarosław Zalesiński

Czemu samorządowcy tak się teraz uwzięli na nauczycieli?
Nauczyciele tak to obecnie przedstawiają, a samorządowcy uwzięli się wcale nie na nauczycieli, tylko na głupie przepisy, które powodują, że w oświacie są nieracjonalnie wydawane pieniądze.

Te głupie, to które?
Na środowym spotkaniu w Sejmie z nauczycielami i posłami zadeklarowaliśmy, my samorządowcy, że nie chcemy wydać nawet złotówki mniej na oświatę, tylko chcemy obciąć niepotrzebne wydatki, a więcej zapłacić nauczycielom.

Pięknie. Ale nie odpowiedział Pan na moje pytanie o głupie przepisy.
Przykładem nonsensownego prawa jest przepis 30a karty nauczyciela, który zmusza nas do robienia bolszewickiej urawniłowki pod koniec roku i wyrównywania płac w każdej gminie do średniej, przepisanej przez ustawę.

To się zgadza. Jak któryś nauczyciel zarobi poniżej tej średniej, dostaje wyrównanie.
Nawet jeśli nic nie robi, także musi dostać to wyrównanie. My przez cały rok staramy się prowadzić jakąś politykę kadrową w oświacie, a pod koniec roku słyszymy - tym, którym daliście mniej, musicie wyrównać.

Solą w oku samorządowców są też nauczycielskie urlopy dla poratowania zdrowia.
W samym Poznaniu, bo te dane akurat znam, dotyczy to 307 osób. Kosztuje nas to 12 mln zł. W skali kraju to kwoty rzędu 600-700 mln zł rocznie. To wyrzucane pieniądze, przynajmniej w tej skali.

Uczciwie pracujący nauczyciel mocno się eksploatuje, może potrzebować urlopu.
Dlatego jesteśmy za tym, żeby te urlopy pozostały, tylko żeby przyznawała je specjalna zusowska komisja, a nie znajoma pani stomatolog. Chcemy też, żeby urlopy były przyznawane na rok szkolny, bo przecież razem z wakacjami oznacza to rok kalendarzowy.

No to jaka to różnica?
Ano taka, że dzisiaj wielu nauczycieli, wykorzystując niejednoznaczność przepisów, na czas wakacji przerywa sobie urlop dla poratowania zdrowia, po czym kontynuuje go w następnym roku szkolnym. Co powoduje, że roczny urlop "zdrowotny" wydłuża się nawet o kwartał.

To nieźle. A urlop można wziąć trzykrotnie w czasie swej kariery zawodowej.
To woła o pomstę do nieba i pokazuje, na czym tak naprawdę polegają nauczycielskie przywileje.

Przywileje czy prawa? 18-godzinne pensum godzin to też przywilej?
To kolejny punkt sporny. Z raportu OECD wynika, że polski nauczyciel pracuje 480 godzin rocznie, a średnia w unii to 700 godzin. Krócej niż w Polsce nauczyciele pracują tylko w Grecji...

Ale zaraz, realny czas pracy nauczyciela w Polsce jest teraz dopiero badany przez Instytut Badań Edukacyjnych. OECD nie brała pod uwagę choćby obowiązków administracyjnych.
OECD stosuje jednakową metodologię badań w każdym porównywanym kraju. Być może nie uwzględnia się wszystkich elementów, ale ta proporcja, o której przed chwila powiedziałem, jest jednak rzeczywistością. My chcemy pensum uprościć, pozbawić go niektórych kategorii nauczycieli, choćby pracowników pedagogicznych. Nie zamierzamy przy tym narzucać im 40-godzinnego tygodnia pracy, proponujemy od 20 do 30 godzin.

Więcej godzin to mniej etatów.
Proponujemy, żeby nauczycieli było trochę mniej, ale żeby za to lepiej zarabiali. Nie chcemy przecież oszczędzać na oświacie. Dowodem jest choćby to, ile samorządy dokładają do subwencji szkolnej. Gminy nie traktują oświaty po macoszemu, tylko jako swoją najważniejszą inwestycję.

Ale może zamiast oszczędzać na nauczycielach, lepiej byłoby wymusić na rządzie większą subwencję?
My chcemy ograniczyć zbędne wydatki i w ten sposób wygospodarować większe pieniądze na pensje nauczycieli. Choćby zwiększając dodatki motywacyjne, które dzisiaj są za niskie. Chcemy, by karta nauczyciela, która dzisiaj funkcjonuje jako rozrośnięta ustawa socjalna, stała się ustawą mobilizującą i nagradzającą dobre wyniki pracy. Karta nauczyciela jest dokumentem postpeerelowskim, tak samo zresztą jak ustawa o systemie oświaty.

Na tym spotkaniu w Sejmie samorządowców, posłów i związków nauczycielskich argumenty samorządowców padały na podatny grunt?
Związki nauczycielskie powtarzały, że uderzamy w nauczycieli. A my odpowiadaliśmy, że to nieprawda. Było to pierwsze takie spotkanie po przedstawieniu posłom naszych propozycji. Zgłosiliśmy je w formie tez, jako zaproszenie do dyskusji.

Ale ZNP już przygotowuje nauczycieli do protestów od września.
Są wobec tego niepoważni. Jeśli protestuje się przeciwko samym zgłoszonym do dyskusji tezom, jest to niepoważne.

W punkcie wyjścia odrzuca się rozmowę?
Tezy opracowaliśmy właśnie po to, by rozpocząć dyskusję, a związki nauczycielskie mówią nam od progu - strajkujemy. Przyzna pan chyba, że to dyskusja mało konstruktywna. Związki przekonują swoich członków, że samorządy chcą nauczycielom coś zabrać. Ale to nieprawda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki