Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowy w Mińsku. Władimir Putin poprawił wizerunek, a Ukraina się wykrwawia

Tomasz Słomczyński
"Europa wstrzymała oddech". "Ważą się losy Ukrainy i całego kontynentu, a może i świata". Tymi słowami przekonywali nas komentatorzy wydarzeń z Mińska. W narracji tej Ukraina pretendowała do miana współczesnego Sarajewa czy Westerplatte. Nasuwa się więc pytanie, co tak naprawdę wydarzyło się w Mińsku w nocy z 11 na 12 lutego?

Władimir Putin kazał na siebie czekać. Przybył czterdzieści minut po czasie, wkroczył po czerwonym dywanie, żwawym krokiem podszedł do Aleksandra Łukaszenki. Uściski, uśmiechy. A potem widzieliśmy już tylko zamknięte drzwi. I tak było do rana.

Poranek był nerwowy: wzajemnie sprzeczne informacje. W końcu, ok. godz. 11.00 było już jasne, że porozumienie osiągnięto. Działania zbrojne zostaną przerwane 15 lutego. Powstanie linia demarkacyjna, od której wojsko z ciężkim sprzętem artyleryjskim odsunie się na 50 -70 km. Strony zwrócą zakładników. Ale niemal od razu można zauważyć różnice w tym, co o porozumieniu mówi Poroszenko, a co Putin. Poroszenko zaznacza, że do końca roku Ukraina odzyska kontrolę nad granicą z Rosją. Putin o tym nie wspomina. Prezydent Rosji mówi natomiast, że Ukraina ma przeprowadzić reformę konstytucyjną - tak, żeby "szanować prawa ludności na wschodzie kraju". Poroszenko informuje, że porozumienie nie zakłada żadnej autonomizacji wschodu Ukrainy ani jej federalizacji. Co więc znaczy takie porozumienie? Czy zrobiono jakikolwiek krok w stronę pokoju?

Porozumienie czy akt kapitulacji?

Zdaniem Piotra Kościńskiego, kierownika programu Europa Wschodnia i Południowo-Wschodnia z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, mamy do czynienia z pozytywnym rezultatem spotkania w Mińsku, w tym sensie, że zmniejszy się liczba ofiar - o ile zawieszenie broni zostanie utrzymane.

- Ale nie mamy żadnego rozwiązania ostatecznego, czyli zakończenia tej wojny - dodaje ekspert PISM.

Jasne jest, że dopóki nie zaistniały żadne rozwiązania polityczne, to furtka do wznowienia działań wojennych jest ciągle otwarta. Jednak - jak przekonuje Piotr Kościński, nie mogliśmy się spodziewać niczego więcej. - To byłby cud, gdyby się okazało, że w Mińsku udało się osiągnąć pokój. To było mało realne.

Były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, gen. Roman Polko, idzie daleko w krytyce wydarzeń z Mińska.
- Wygląda to jak na rysunku satyrycznym, na którym przywódcy zachodni - Hollande i Merkel idą z Poroszenką , a za nimi idzie Putin i się śmieje. Ktoś tam dorysował mu jeszcze pistolet do ręki... Putin zgodził się na negocjacje, żeby trochę zamydlić oczy i żeby Amerykanie nie spełnili swojej groźby dotyczącej dozbrajania Ukrainy - komentuje Polko. Generał idzie dalej w krytyce zabiegów dyplomatycznych: - Przy stole negocjacyjnym nie ma nikogo z Unii Europejskiej, są przedstawiciele tylko dwóch państw, przychylnych zresztą Rosji. W istocie jest to Jałta, układanie porządku świata przez mocarnych, zapominanie o podpisanych wcześniej traktatach. Dla samej Ukrainy to oznacza akt kapitulacji, pytanie tylko na jakich warunkach.

Telefon do Donbasu

Bo też nie wszystkie strony negocjacji zainteresowane są pokojem. Ukraina jest przede wszystkim zainteresowana utrzymaniem własnej integralności terytorialnej. Mówiąc inaczej - pragnie pokoju, ale na pewno nie za wszelką cenę. Zbytnie ustępstwa Poroszenki oznaczałyby koniec jego kariery. Ukraińcy uważnie patrzą swojemu prezydentowi na ręce. Pozostaje więc jeszcze Rosja i tak zwani separatyści.

Piotr Kościński:
- Myślę, że nawet Putin chciał osiągnąć jakieś porozumienie, bo w przeciwnym przypadku szybko wyjechałby z Mińska. Pozostaje jednak pytanie, czy on chciał osiągnąć takie porozumienie rzeczywiście, czy tylko ze względów wizerunkowych, żeby pokazać światu, jak bardzo pragnie pokoju na Ukrainie... To już jest inna sprawa.

Kościński zaznacza jednak, że nawet Rosja nie może ponosić kosztów wojny w nieskończoność. Sytuacja gospodarcza ma być tym czynnikiem, który miałby skłaniać Putina do politycznych rozwiązań.

O ile nad motywacją Putina można się zastanawiać, choć odgadnięcie rzeczywistych celów jego polityki jest zadaniem dla najskuteczniejszych współczesnych strategów, to co do samych separatystów nikt nie może mieć wątpliwości.
- Separatyści co prawda są sterowani przez Putina, ale w ich interesie nie jest przybliżenie się do pokoju. Koniec wojny byłby ich końcem. Zakończenie tego konfliktu oznaczałoby jakieś porozumienie polityczne, i w efekcie mielibyśmy wybory, prawdziwe wybory w Donbasie. A ja nie sądzę, że ci ludzie, którzy są ludźmi znikąd, mogliby odnieść sukces w takich wyborach - stwierdza Kościński.

Po "rosyjskiej" stronie stołu negocjacyjnego mamy więc Putina, który z jednej strony musi się liczyć z kosztami: dołującą gospodarką, z drugiej strony wie, że wierni mu żołnierze są gotowi do walki. W tej sytuacji może sobie pozwalać na czterdziestominutowe spóźnienie. Wie, że on będzie miał w nich ostatnie słowo. Nikt, tylko on zadzwoni do swoich podwładnych w Ługańsku i Doniecku, i wyda im polecenie, które będą musieli wykonać.

Proste rozwiązanie

Nad mińskim porozumieniem wisi amerykańska groźba. Chodzi o dozbrojenie Ukrainy. Czy był to argument, który skutecznie powstrzymał Putina przed zerwaniem rozmów? Nie wiadomo. Jednak, zdaniem generała Polko - choć moralne prawo do dozbrojenia zaatakowanego przez imperium kraju jest oczywiste, to przekazywanie broni może napotkać szereg problemów.
- Ukraina w swoich szeregach ma wielu nielojalnych dowódców. Niektórzy już się ujawnili, inni dalej są rosyjskimi kretami - stwierdza były szef BBN. - I kogo mielibyśmy tam dozbrajać? Jeden ochotniczy batalion Azow? Bo ja regularnej armii ukraińskiej nie widzę. Nie widzę żadnej strategii, logiki w działaniach armii ukraińskiej.

Przeciwnicy wysyłania zachodniej broni do Kijowa podnoszą, że to może zamienić wojnę na Ukrainie w straszny, długotrwały konflikt, w którym przeciwko amerykańskim czołgom staną rosyjskie Grady. A to do niczego dobrego nie doprowadzi. Tymczasem wcale nie musi tak być.

Bo też - zdaniem Romana Polko, w tym momencie kluczowe wcale nie jest dozbrojenie Ukraińców. Jest jedno, wydawałoby się, proste rozwiązanie. Sami Ukraińcy, bez amerykańskiej pomocy będą sobie w stanie poradzić, jeśli... - Warunkiem podstawowym dla rozwiązania tego konfliktu jest uszczelnienie granicy - tłumaczy generał, były komandos. - To, co się Ukrainie w tej chwili należy, to natychmiastowe wprowadzenie sił międzynarodowych na granicę ukraińsko-rosyjską. I to powinno być pierwsze i główne postanowienie porozumienia z Mińska. A nie jest. Dlaczego mówię o akcie ukraińskiej kapitulacji? Bo w tej chwili mówi się, gdzie ma przebiegać linia demarkacyjna, a Rosja nie zgadza się, żeby granica w jakikolwiek sposób była chroniona. To jest skandal - jeśli Putin nie przerzuca tam żołnierzy i sprzętu, to dlaczego na granicy nie chce od zaraz sił ONZ? Dlatego uważam, że to, co robią teraz Rosjanie, to jest tylko gra pozorów. Putin zyskał na czasie, poprawił wizerunek, a Ukraina dalej się wykrwawia - komentuje były dowódca Gromu, gen. Roman Polko.

Trudności z Putinem

Rozmawiam z Piotrem Kościńskim.
- Czy czasem nie jest tak, że racjonalna, ekonomiczna analiza w Rosji zawodzi, a naprawdę chodzi o odbudowę imperium za wszelką cenę, nawet z ewentualnością wywołania wojny światowej? - pytam eksperta PISM.
- Wydaje mi się, że to są rozważania troszkę za daleko idące. Choć wszystko jest możliwe oczywiście... Bardzo długo możemy dyskutować na temat tego, jaka naprawdę jest współczesna Rosja. Czy rządzi tam Putin? Czy jest tam jakieś "biuro polityczne"? A może jeszcze coś innego? Faktem jest, że to Putin odgrywa tam kluczową rolę i na pewno chce utrzymać się przy władzy. Trudno mi jest powiedzieć, jak dalece może się posunąć. Nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić tego, co myśli Putin.
- Bo sami myślimy innymi kategoriami?
- No właśnie - przyznaje Piotr Kościński.

***
W godzinach popołudniowych, kilka godzin po zakończeniu negocjacji, kijowska agencja informacyjna doniosła, że w nocy na Ukrainę wjechało pięćdziesiąt rosyjskich czołgów i czterdzieści Gradów.

============41 Ramka mag(46758561)============
Bardzo długo możemy dyskutować na temat tego, jaka naprawdę jest współczesna Rosja. Czy rządzi tam Putin? Czy jest tam jakieś "biuro polityczne"? A może jeszcze coś innego?
============08 Cytat mag(46758558)============
To, co się Ukrainie w tej chwili należy, to natychmiastowe wprowadzenie sił międzynarodo-wych na granicę ukraińsko-rosyjską
============06 Zdjęcie Podpis 8.5(46758224)============
Partnerem w rozmowach nie była dla Putina UE, ale dwa kraje, które tradycyjnie są przychylne Rosji. Poza tym szczyt dowartościował Łukaszenkę
============02 Podtytuł 16 mag(46758189)============
"Europa wstrzymała oddech". "Ważą się losy Ukrainy i całego kontynentu, a może i świata". Tymi słowami przekonywali nas komentatorzy wydarzeń z Mińska. W narracji tej Ukraina pretendowała do miana współczesnego Sarajewa czy Westerplatte. Nasuwa się więc pytanie, co tak naprawdę wydarzyło się w Mińsku w nocy z 11 na 12 lutego?
============40 Krótko - Winieta mała(46758186)============
Wojna na Wschodzie
============04 Autor tekstu mag(46758191)============
Tomasz Słomczyński
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki