Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce: Lekka praca polityka

Piotr Dominiak
Polityk to ma lekką robotę. Niewymagającą wysiłku, niemęczącą i niestresującą. Tak przynajmniej wydaje się sądzić Jarosław Kaczyński.

Walcząc o przywrócenie niższych progów wieku emerytalnego, podkreśla wciąż, jak bardzo niehumanitarna jest decyzja o tym, by kobiety i mężczyźni pracowali do 67 roku życia. Ludzi w tym wieku przedstawia jako zniszczonych przez ciężką pracę, schorowanych, niesprawnych. Wzywa, by dać im możliwość godnego przeżycia ostatnich lat w spokoju.

Mężczyźni po 65 roku życia i kobiety po sześćdziesiątce to, w jego opinii, niemal wraki. Zmuszanie ich do pracy jest po prostu nieludzkie. Z jednym wszakże wyjątkiem.

Wyjątkiem tym jest sam Jarosław Kaczyński, który nie tak dawno oznajmił, że gotów jest dla dobra Polski działać w polityce do osiemdziesiątki, a może nawet i dłużej. Dał do zrozumienia, że jest zdrowy na ciele i umyśle i że dla polityka podeszły wiek to nie przeszkoda.

Nie zauważa sprzeczności pomiędzy tym, co mówi i myśli o innych i o sobie. Nie rozumie, że stawiając tak sprawy, przedstawia pracę w polityce jako lekką, łatwą i niemęczącą. O czym zresztą wielu ludzi jest przekonanych. A to przecież nieprawda.

Zawód polityka należy do najbardziej stresujących, wyczerpujących i wymagających sprawności umysłowej (fizycznej też). Mimo to, faktycznie, znamy polityków, którzy byli i są bardzo aktywni w wieku zdecydowanie przekraczającym owe 67 lat. I nie jest to jedyna grupa zawodowa, w której wiekowe granice zdolności do pracy przesunęły się znacznie. Na skutek postępu w technice, warunkach pracy, medycynie.

Nie ma też wątpliwości, że w niektórych zawodach praca w tym wieku jest trudna do wyobrażenia. Jednak nie jest to żaden argument za powszechnie niższym pułapem wieku emerytalnego. Trzeba stwarzać możliwości zmiany zajęcia dla tych, którzy wraz z upływem czasu nie mogą wykonywać dotychczasowej pracy. To trudne, ale możliwe.

Chybiony jest także argument prezesa PiS, że późniejsze przechodzenie na emeryturę pogorszy sytuację na rynku pracy. Być może tak, ale jeśli, to na krótko. Prognozy demograficzne nie pozostawiają złudzeń. W najbliższych dekadach osób w wieku produkcyjnym będzie ubywać. Na rynek pracy wchodzić będą coraz mniej liczne roczniki. Demografia będzie znacząco ograniczać bezrobocie. Liczba odchodzących na (te późniejsze) emerytury już za pięć lat będzie wyższa od liczby wchodzących w wiek produkcyjny młodych.

Eksperci szacują, że aby zahamować ten proces, powinniśmy przyjmować 140 tys. imigrantów rocznie. A to niemożliwe. W 2000 roku na 1000 osób w wieku produkcyjnym przypadały 243 osoby w wieku poprodukcyjnym. W 2035 roku będzie ich już 492, a w 2050 - 748. Żyjemy (na szczęście) coraz dłużej. Stąd też coraz dłużej będziemy żyli na emeryturze.

Jednocześnie coraz dłużej jesteśmy sprawni i zdolni do pracy (choć nie do każdej). Polityk, który tego nie dostrzega, nie może się przedstawiać jako ktoś, kto rozumie dokonujące się przemiany i myśli odpowiedzialnie o przyszłości kraju.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki