Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport z rynku. Kuszenie w PUP-ie

Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Nie ja wymyśliłem "rynek bezrobocia". Takim pojęciem operują klasycy stołecznej publicystyki politycznej. Co do jednego za to panuje pełna zgoda. Wszystko wciąż rośnie. Średnia wieku rośnie. Ceny rosną i to nie tylko ceny paliw. Nie wiem tylko, czy rośnie, czy może nie rośnie stopa bezrobocia?

Kilka lat temu opisywałem na tym miejscu sytuację na naszym gdańskim rynku pracy. Chcąc na własne oczy ocenić zjawisko, zajrzałem wtedy do PUP na ulicę 3 Maja. Szedłem tam z nie najlepszym przeczuciem. Spodziewałem się, że przy gablotkach, w których wystawiano oferty pracy, spotkam tłum bezrobotnych, sarkających na rząd i bezrząd, na administrację i biurokrację, na korupcję i kapitalizm. Tymczasem zawód mnie spotkał. Nic z tych rzeczy! Nieboraków w PUP spotkałem garstkę. W urzędzie panował wzorowy porządek, spokój, obsługa petentów przebiegała sprawnie.

ZOBACZ KONIECZNIE: Blog Henryka Tronowicza

I oto wczoraj - po upływie lat kilku - ciekawość skłoniła mnie, by do PUP zajrzeć ponownie. I znalazłem tam ten sam wzorowy porządek, spokój, cieplutko (na zewnątrz minus 8). I tylko szeregi petentów jeszcze bardziej skromne. Poza tym zmian niewiele. Z korytarzy w urzędzie niemal całkiem zniknęły gablotki, w których wykładano oferty drukowane na fiszkach. Pozostała jedynie gablotka z ofertami zagranicznymi (nie ogłasza się kwot wynagrodzeń). Tych ofert jak na lekarstwo. W niektórych krajach brakuje na przykład stomatologów. Ale i kucharzy, rzeźników i speców w jeszcze kilku profesjach. Gdzieś w Hiszpanii potrzebny jest animator wolnego czasu. Natrafiłem poza tym na bliską sercu gablotkę z wycinkami ogłoszeń i anonsów drukowanych na łamach "Dziennika Bałtyckiego".

W miejscu dawnych gablotek urząd zainstalował monitory. Na tych monitorach non stop emituje się sto - a może i więcej - konkretnych ofert pracy. Wedle tego, co pamiętam sprzed lat kilku, niektórych fachowców, jak brakowało, tak brakuje nadal. Panuje nadal deficyt wśród operatorów maszyn i urządzeń, elektryków i frezerów, hydraulików i szkutników, tokarzy i spawaczy. Ci ostatni mogą zarobić do 5 tys. zł. Czyżby nie chcieli?

Bezrobocie na Pomorzu. Najtrudniej o pracę na Żuławach i Powiślu [NASZ RAPORT]

Wynotowałem kilkanaście ofert z uposażeniami w miarę godziwymi - godziwymi przynajmniej w moim odczuciu, ale być może mam przytępiony apetyt, więc mogę spodziewać się maili z połajankami.

No ale co w PUP? Oto w Gdańsku przykładowo księgowa może osiągnąć miesięcznie do 3,5 tys. zł. Monter wież wiatrowych od 3 do 5 tys. zł. A przedstawiciel handlowy może wyciągnąć różnie - od 2 tys. do 8 tys. zł. Z kolei w Urzędzie Marszałkowskim brakuje ekonomisty z pensją - uwaga, widełki - od 3,5 do 4,5 tys. zł. W jednym z gdańskich sądów potrzebny jest asystent sędziego za 3,3 -3,8 tys. zł. Nie ma co ukrywać - z ofertą bodaj kuszącą najbardziej wystąpił bank w Sztumie, który poszukuje szefa działu, z wynagrodzeniem do 6 tys. zł.

Co z tym bezrobociem? Pięć lat temu pewien niegdysiejszy hipis Patrick Jake O'Rourke wydał książkę "Wykończyć bogatych". Swoje próby zgłębienia ekonomii skonkludował: "Rozumiemy ekonomię, ale myślimy, że jej nie rozumiemy. I czasami mamy rację".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki