Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Publiczne pieniądze w sporcie

Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Od dawna zastanawiam się, jak to jest możliwe, że olbrzymie pieniądze, które zaangażowane są we współczesnym sporcie, pozostają praktycznie poza nie tylko kontrolą społeczną, ale poza wszelką kontrolą.

Profesjonalny sport to dziś potężna gałąź gospodarki. Kluby sportowe w najbardziej popularnych dyscyplinach są spółkami, działają formalnie jako podmioty gospodarcze. Związki sportowe są stowarzyszeniami. Wszystkie tego typu podmioty podlegają, teoretycznie, nadzorowi ze strony rozmaitych instytucji. I co? Tyle nieprawidłowości, niegospodarności czy wręcz ordynarnych kantów trudne byłoby znaleźć w innej branży. I wszystko to dzieje się na oczach szerokiej publiki.

Siatkarski zespół Atomu Trefla Sopot podał (na początku sezonu), że dysponuje budżetem w wysokości 10 mln zł. Potęga w polskiej lidze! Teraz okazuje się, że zawodniczki od początku sezonu nie dostały pieniędzy w ogóle albo jakoś tam po uważaniu niektórym coś tam odpalono. Toteż odchodzą jedna po drugiej. Zarząd chwalił się swoją finansową sytuacją, która teraz wygląda na totalną fikcję. Nikt teraz, łącznie z właścicielem, nie ma cywilnej odwagi wyjść i powiedzieć, co się dzieje. Stary zarząd wyrzucono, nowy twierdzi, że porządkuje sprawy po poprzednikach. A skandal wisi w powietrzu. Nie zajmowałbym się tym problemem, gdyby sponsorem klubu były osoby prywatne. Pal diabli, wyłożyli pieniądze, które ktoś inny sprzeniewierzył, albo tylko udawali, że je wykładają - ich sprawa. Tu sponsorem jest publiczna spółka PGE. Jej polityka finansowa, w tym sponsoringowa, powinna być przejrzysta. Czy zarząd z Bełchatowa przekazał 10 mln zł klubowi, czy nie? Czy ktoś te pieniądze wydał niezgodnie z prawem, sprzecznie ze zdrowym rozsądkiem, zdefraudował? Czy też państwowy koncern nie mówił pełnej prawdy o wysokości wsparcia drużyny. Ja, jako podatnik, chciałbym to wiedzieć. I chowanie się za parawanem tajemnicy handlowej nie jest tu na miejscu.

Sprawa druga to stadion PGE Arena. Tym razem rzecz nie dotyczy korporacji z Bełchatowa, ale kwestii związanych z zarządzaniem obiektem. Nie trzeba było wielkiej wyobraźni, by przewidzieć, że powierzenie zarządzania obiektem firmie, która miała doświadczenia na bardzo lokalnym rynku piłkarskim, musi być wysoce ryzykowne. Prezydent miasta się oburzył, że operator jest za mało aktywny. Miał do tego prawo, a nawet obowiązek. Czuł presję elektoratu i wcale mu się nie dziwię. Teraz czytam, że chyba wszystko będzie cacy, bo w lipcu będzie koncert "brytyjskiego wykonawcy". "Zagraniczny" przymiotnik ma tu uspokoić opinię publiczną, gwarantować powodzenie finansowe. Być może media uprościły sprawę i plan naprawczy jest bardziej ambitny. Ale znowu - podatnikom, mieszkańcom miasta należy się nieco więcej szacunku niż szczątkowa informacja i wyrażana nadzieja, że od dziś będzie lepiej. To jest obiekt publiczny! Zbudowany i (na razie) eksploatowany za publiczne pieniądze. Lechia-Operator i klub piłkarski nie mogą zatem traktować go jak własnego folwarku, od którego wara innym. Tu, jak w przypadku Atomu Trefla, brakuje szacunku dla rzeczywistych sponsorów, którymi są podatnicy.

Moja nadzieja, że to tylko brak umiejętności komunikacji z otoczeniem jest przyczyną zamieszania wokół tych dwóch spraw, jest coraz słabsza. Niejednokrotnie podkreślałem, że w polskim sporcie profesjonalistami są tylko zawodnicy (i to tylko niewielka grupa), zaś pracownicy kręcący się wokół niego i próbujący nim zarządzać to na ogół amatorzy. Mentalnie pozostali "działaczami" rodem z minionej epoki.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki