Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepis na Sopot, czyli jak ugotować mieszkańców. Felieton Wojciecha Wężyka

Wojciech Wężyk
Felieton Wojciecha Wężyka
Felieton Wojciecha Wężyka Archiwum Polska Press
Zanim, Drogi Czytelniku, doczytasz ten krótki felietonik, gdzieś w oddali będzie się już roznosił zapach grillowanej karkówki. Wszak majówka ma swoje prawa. Dlatego wiedziony instynktem (ale również pomny własnych emocji związanych z – co tu dużo gadać – wspaniałym obżarstwem na świeżym powietrzu, za którym przepadam), tym razem postanowiłem napisać tekst o charakterze kulinarnym. Oczywiście dotyczący Sopotu.

W najwspanialszym z kurortów gastronomia zajmuje bardzo ważne miejsce. Może dlatego do naszych skrzynek pocztowych regularnie trafia coś na kształt gazety pod wiele mówiącym tytułem: „Przepis na Sopot”. To arcyciekawe pismo wypełnione jest po brzegi historiami sukcesu głównego kucharza, czyli pana prezydenta, oraz ekipy jego zdolnych podkuchennych. Trudno powiedzieć z całą pewnością, jaką potrawę udało im się uwarzyć przez ostatnie dwie dekady rządzenia. Biorąc pod uwagę chaos decyzyjny i liczbę rożnych kontrowersji, które raz po raz wstrząsają Sopotem, do głowy przychodzi mi bigos. I to dosyć mocno przypalony. Patrząc jednak na to, jacy konsumenci przyjeżdżają do nas w sezonie, skuszeni wizerunkiem miasta-imprezowni, przed oczami stają mi co najwyżej hot-dogi jednej z sieci handlowych, która kompletnie skolonizowała Sopot. Potrawy to niezbyt wyszukane, ale przyznajmy – lubiane oraz oddające, niestety coraz bardziej, charakter miasta i gusta władzy. Lektura owego pisemka, której oddaję się z pasją, nie pozostawia wątpliwości, że gdyby samorządowcom przyznawać kulinarne gwiazdki, to twórcy rankingu Michelin musieliby zrobić jakąś dodatkową kategorię, uwzględniającą nadzwyczajne zdolności naszego lokalnego MasterChefa.

Przyznam, że nieco przypadkowo odkryłem ostatnio jak wygląda prawdziwy przepis na rządzenie naszym miastem. Wziąłem udział w posiedzeniu komisji Gospodarki Komunalnej. Dodam, komisji nadzwyczajnej. Może nie ze względu na jej przebieg, ale na fakt, że musiano ją zwołać, bo jakiś awanturujący się klient w krawacie zebrał odpowiednią liczbę podpisów, żeby zwołać radnych. Oto zatem krótka formuła – instrukcja, jak dobrać odpowiednie ingrediencje i co z nimi zrobić, żeby wyszło pysznie:

1. Weź dużo urzędników. Pamiętaj, żeby powtarzali ustalone wcześniej formułki.

2. Dodaj do tego szczyptę swoich radnych, którzy pamiętają o tym, że ich główną rolą jest zadowolić kucharza. Nie masz ich akurat pod ręką? Może być jakiś wiceprezydent.

3. Zamieszaj na samym początku. Przywołaj jakieś nieistotne fakty, byle było ich dużo.

4. Kiedy potrawa zaczyna tracić klarowność, a wygłodniali dialogu mieszkańcy apetyt, dodaj co najmniej dwie kopy niepowiązanych bezpośrednio z tematem danych statystycznych.

5. Pamiętaj o temperaturze. Bez niej nie uda się osiągnąć końcowego sukcesu. Dlatego od samego początku mocno podgrzewaj atmosferę. Możesz to zrobić za pomocą kąśliwych uwag lub niewinnych stwierdzeń, zaczynających się od „nie wiem, czy dobrze zrozumiałem, ale…”

6. Na tym etapie wszystko już powinno wrzeć. Ale gdyby było inaczej, posyp całość kilkoma łyżkami politycznych wtrętów, dzielących wspólnotę na dobrych i złych. To zawsze dodaje potrawie ostrości.

7. Pamiętaj, że przepis na rządzenie wymaga cierpliwości. Wydłużaj więc pichcenie. Wszak nie chodzi tutaj o rozwiązanie konkretnej sprawy, a o sam fakt gotowania.

8. Na koniec jeszcze szczypta optymizmu, że zajmiesz się tematem, tylko trzeba go głębiej przeanalizować, bo „wiecie, rozumiecie”, demokracja, konstytucja i tak dalej.

Taki przepis jest dosyć wymagający, ale dla doświadczonego kucharza nie stanowi to wyzwania. Jedyne, co może spowodować jego niezadowolenie, to fakt, że znowu przyszło mu gotować to samo. Ale to trochę jak z niedzielnym rosołem – niby każdy chciałby przygotować coś bardziej oryginalnego, ale koniec końców najczęściej ambicje muszą ustąpić realiom.

CZYTAJ TAKŻE: Parkowanie wbrew konstytucji? Felieton Wojciecha Wężyka

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki