Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Namieśnik z Politechniki Gdańskiej twierdzi, że nie należy bać się amerykańskiej fabryki uszlachetniania celulozy

Redakcja
Z prof. zw. dr. hab. inż. Jackiem Namieśnikiem, dziekanem Wydziału Chemicznego Politechniki Gdańskiej, rozmawia Jacek Klein.

Zapoznał się Pan z amerykańską technologią, jaka zastosowana będzie w fabryce Weyerhaeusera w Kokoszkach. Będzie to nowoczesny zakład?
- Zostałem zaproszony jako ekspert na rozprawę administracyjną. Z wydziału środowiska urzędu miasta otrzymałem raport środowiskowy dla tej inwestycji. Zapoznałem się z technologią, jaką chcą sprowadzić Amerykanie, i uważam, że jest ona bardzo nowoczesna, to jest najbardziej zaawansowany high-tech. Charakteryzuje się bardzo małym oddziaływaniem na środowisko. To nie jest zresztą pierwszy tego typu zakład koncernu, podobny działa w Columbus w USA.

No właśnie, jednym z argumentów mieszkańców Kokoszek przeciwnych fabryce jest fakt, że w USA ta technologia jest stosowana od kilkudziesięciu lat, zatem nie może być nowoczesna.
- Jeżeli technologia jest dobrze opracowana to i po trzydziestu latach można ją uznawać za bardzo nowoczesną. To jest technologia o znikomym oddziaływaniu na środowisko, zakład tzw. lekkiej chemii, nie ciężkiej, jak przedstawiali mieszkańcy Kokoszek. Chodzi jedynie o uszlachetnianie celulozy. Nic więcej. Tam nie będzie się produkować i przetwarzać surowca pierwotnego na jakieś produkty chemiczne. Poza tym fabryka ma zostać zlokalizowana na obszarze, który zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego jest strefą przemysłową. Każdy musi się spodziewać, że będą tam powstawać jakieś zakłady przemysłowe. Zakład Weyerhaeusera będzie miał nowoczesną bryłę zewnętrzną. Oczywiście inwestycja spowoduje zwiększenie ruchu pojazdów ciężarowych w okolicy. Ruch pojazdów wiąże się z emisją tlenków azotu czy tlenków siarki, jej wzrost będzie niewielki. Już teraz ruch jest tam bardzo intensywny, a mówienie o tym, że dodatkowa liczba pojazdów istotnie zwiększy zagrożenie dla zdrowia, jest nieprawdą. Kolejną nieprawdą jest argument, że będą tam stosowane węglowodory. Nie węglowodory a węglowodany. Celuloza należy do węglowodanów, czyli cukrów, a to zasadnicza różnica. Wszelkie odpady, jakie powstaną w trakcie procesu produkcji, są produktami biodegradalnymi i będą wychwytywane przez specjalne instalacje. Nawet jeśli wydostałyby się na zewnątrz, a prawdopodobieństwo jest bardzo niewielkie, to pod wpływem czynników środowiskowych będą ulegały rozkładowi do materii nieorganicznych, czyli do wody czy dwutlenku węgla.

Ludzie są jednak przeciwni, boją się awarii podobnej do tej w zakładach Union Carbide w Indiach w latach 80.
- Porównywanie zakładu w Indiach z tym z Kokoszek jest zupełnie nieuprawnione. To całkowicie inny proces produkcji, inne surowce, związki chemiczne i inne produkty. Zakład Union Carbide był ogromną fabryką ciężkiej chemii. To jak porównywanie Goliata z Dawidem. W Kokoszkach będą wytwarzane komponenty do pampersów, produkt, który siłą rzeczy musi być bezpieczny dla ludzi. Oczywiście zawsze jest pewne ryzyko awarii, jak przy każdej działalności człowieka. Co może wydarzyć się w Kokoszkach? Może zmniejszyć się skuteczność filtrów, ale to przecież zostanie natychmiast wykryte i wstrzymane. Ale gdyby nawet, to i tak nie będą powstawać żadne szkodliwe produkty. Osobiście jako chemik z dużym doświadczeniem, który przygotowywał niejeden raport środowiskowy, nie widzę w tym zakładzie żadnego zagrożenia, które można by wziąć pod uwagę. Fabryka i instalacje będą tak zabezpieczone przed pożarem czy wyciekiem, że ryzyko takich zdarzeń zostanie maksymalnie zredukowane. Celuloza pali się bardzo dobrze, zatem nawet w razie pożaru nie będą powstawały półprodukty spalania, które mogłyby być toksyczne. W przypadku wycieku wody głębinowe nie będą zagrożone. W procesie produkcji będą wykorzystywane odczynniki chemiczne, jak kwasy, ale w naprawdę śladowych ilościach, które kompletnie nie stanowią niebezpieczeństwa dla wód. Gruba warstwa gleby będzie działać jak filtr. Dodajmy, że ryzyko katastrofy chemicznej jest znacznie wyższe w innych zakładach w okolicach Gdańska. Nikt przeciwko temu jakoś nie protestuje. A ruch kolejowy? Może dojść np. do rozszczelnienia cystern z niebezpiecznymi substancjami. W Polsce nieraz mieliśmy do czynienia z wyciekiem chloru czy amoniaku. W Kokoszkach takich substancji nie będzie.

W Kokoszkach do włókniny dodawany będzie polimer akrylowy. Mieszkańcy boją się, że włókna dostaną się do płuc, powodując astmę czy nawet chorobę nowotworową.
- Zaproszona na spotkanie ekspert toksykologii z Łodzi wyjaśniła, że nowotwory mogą wywoływać tylko pewne cząstki zawieszone o takich rozmiarach, które pozwalają na ich inhalację do płuc, a konkretnie do pęcherzyków płucnych. Żeby te włókna stanowiły zagrożenie, musiałyby być odpowiedniej frakcji, o średnicy cząstek mniejszej niż 2,5 mikrometra. Muszą się także dostać do płuc. W Kokoszkach ich emisja będzie znikoma i nie stanowi zagrożenia dla zdrowia. Dodatkowo są takiej postaci, że ulegają rozkładowi i nie są toksyczne.

Argumenty ekspertów do protestujących nie trafiają. Co ich może przekonać? W przypadku dalszych protestów inwestor może się wycofać. Byłaby to strata dla Gdańska?
- Oczywiście, że tak. Przypominam, że Trójmiasto jest ośrodkiem akademickim. Gdzie studenci mają zdobywać praktykę zawodową, a później pracę w nowoczesnych zakładach. Niestety, byłem zaskoczony, a wręcz porażony niektórymi argumentami zgłaszanymi przez przeciwników fabryki. Obserwowałem przedstawicieli inwestora i oni też byli zaskoczeni. Z pewnością nie spodziewali się takiej reakcji. Nie wiem, jak można przekonać protestujących. Odpowiedzieliśmy na wszelkie wątpliwości i zarzuty przez nich zgłaszane w dyskusji. Zakres tematu i pytań został wyczerpany, nowych nie da się stworzyć. Argumenty które padły, powtarzały się zresztą wielokrotnie, zostały wyczerpane. Odpowiedzi są znane. Zakład będzie bezpieczny, nowoczesny, dający pracę. Powinien zostać zbudowany, jestem o tym całkowicie przekonany. Mogę zapewnić i proszę mi wierzyć, że nie będzie generował uciążliwości. Konsultacji społecznych nie można kontynuować w nieskończoność, zadawać tych samych pytań jak mantra. Ko wie, czy inwestor się nie zmęczy. Czas już podjąć decyzję o pozwoleniu na inwestycję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki