Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Komorowski wychodzi z pałacu, prezydent Duda wchodzi

Barbara Szczepuła
Mamy więc nowego prezydenta. Andrzej Duda jest młody, sympatycznie się uśmiecha, ma ładną żonę i córkę. Tyle o nim na razie wiemy. W dobie demokracji medialnej to wystarczy. Połowa Polaków ma nadzieję, że teraz wszystko potoczy się w dobrą stronę, co daj Boże, amen.

Ale co to znaczy w dobrą stronę? Każdy rozumie to inaczej. W prawą stronę? W lewą stronę? Przecież nie środkiem polskiej drogi, bo środkiem szedł prezydent Komorowski odsądzany przez środowisko Andrzeja Dudy od czci i wiary. Najciekawsze wydają mi się błyskotliwe analizy dziennikarzy, którzy sami siebie nazywają "niepokornymi". Czytam i oczy mi się szeroko otwierają. W jak strasznym kraju żyliśmy dotąd! W 1989 roku celowo zbudowano państwo słabe - "pokornie przyjęliśmy rolę kraju podrzędnego, skolonizowanego, na zawsze peryferyjnego, pustoszonego, drenowanego, bez siły, bez godności, bez ambicji, bez nadziei" - pisze Maciej Pawlicki w tygodniku "wSieci". Kraju wymierającego, pogardzanego przez własnych obywateli. Kto do tego doprowadził? Jak to kto? Donald Tusk, który "wraz ze swym politycznym i medialnym gangiem zdewastował wspólnotę, skłócił Polaków, zniszczył kulturowe standardy, zerwał więzi, zatruł serca i umysły, zabił ambicje i nadzieje". Jego niezdarna następczyni stanowi zaledwie groteskową karykaturę premiera, ale też jest groźna…

Na szczęście jednak prezydentem został Andrzej Duda i to jest "punkt zwrotny w polskiej historii. Kres toksycznej satrapii. Zwycięstwo Polski nad własną niemocą, zwycięstwo Polaków nad swoją ślepotą, ogłupieniem, bezsilnością".
Teraz prezydent Duda musi podnieść nas z kolan. Ciekawa jest konkluzja publicysty "wSieci": "Potrzebne jest przywrócenie cywilizowanych standardów rozmowy, debaty, rzeczowej wymiany argumentów, spokojnego starcia racji, które nie kwestionują prawa istnienia żadnej ze stron, nie spychają jej w niebyt. Kultura rozmowy buduje mosty, wzmacnia wspólnotę".
"Nie będzie to łatwe" - ciągnie Pawlicki. "Bo spadnie na niego lawina obelg i pogardy".

Gdy Bronisław Komorowski wygrał pięć lat temu z Jarosławem Kaczyńskim, aktywiści PiS i niepokorni dziennikarze nazywali go "przypadkowym prezydentem", Komoruskim. Jarosław Kaczyński odmawiał mu podania ręki i współpracy. Trwało to przez pięć lat i nie był to przemysł pogardy, tylko oczywista oczywistość, bo prezydentura należała się Kaczyńskiemu. "Nad prezydentem Komorowskim unosił się od pierwszego do ostatniego dnia czarny dym smoleńskiego pogorzeliska" - czytam w jednym z portali. "Ale las Birnam nadchodził". To oczywiście aluzja do szekspirowskiego Makbeta.

Premier Ewa Kopacz, nazywana w "niepokornych" mediach "lekarką z Szydłowca", powiedziała: "Życzymy prezydentowi Dudzie sukcesu. Jego sukces będzie też sukcesem Polski. Jesteśmy gotowi do współpracy".
Ale każdy rozumie, że wszystko to obłuda i przemysł pogardy. Słowa, słowa, słowa - żeby znowu wrócić do Szekspira. Nikt nie da się na to nabrać!
W iście wiecowym wystąpieniu w Sejmie, zwanym orędziem, prezydent Andrzej Duda mówił o zasypywaniu podziałów w społeczeństwie. Mam nadzieję, że mówił do wszystkich Polaków. Także do "niepokornych".

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki