Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pląsawica, która podbiła świat. Czy "Harlem Shake" wstrząśnie rynkiem rozrywki i reklamy?

Tomasz Rozwadowski
Harlem Shake w Malborku
Harlem Shake w Malborku Radosław Konczyński
Jeśli będziemy wspominać po latach pierwsze miesiące 2013 roku, wielu z nas będą one kojarzyć się z olbrzymią falą popularności "Harlem Shake", krótkich tanecznych filmików zamieszczanych w internecie. Być może niektórzy będą wspominać własne produkcje tego typu lub chociaż skromny w nich udział? To pokaże czas. Póki co, możemy przyjrzeć się fenomenowi "Harlem Shake", który wciąż trwa na naszych oczach.

A było to tak: 2 lutego br. na YouTube pojawiło się nagranie pięciu nastolatków z australijskiego stanu Queensland, obecnie znanych jako TheSunnyCoastSkate, wykonujących charakterystyczny taniec do fragmentów nagrania piosenki "Harlem Shake" dokonanego przez amerykańskiego artystę Harry'ego Rodriquesa, posługującego się pseudonimem Baauer, a wydanego w formie singla w maju 2012 r. Wtedy, wydawało się, piosenka przeszła bez większego echa.

Około półminutowy klip piątki z Australii okazał się być naśladownictwem podobnego memu, który na własnym wideo-blogu umieścił niewiele wcześniej inny Australijczyk, ukrywający się pod pseudonimem Filthy Frank. Jego wersja zawierała już składniki obecne we wszystkich kolejnych naśladownictwach i przeróbkach, mianowicie sfilmowaną grupę ludzi przebranych w komiczne kostiumy, tańczących do fragmentów piosenki Baauera. Oba australijskie filmiki zaczęły rozprzestrzeniać się wirusowo dzięki rosnącej w lawinowym tempie liczbie wejść na YouTube. Prawie natychmiast ruszyła, światowa już, fala naśladownictw opartych na identycznym schemacie. Bardzo prędko w sieci znalazły się także pierwsze polskie produkcje, a o zjawisku zaczęło być głośno w krajowych mediach w połowie lutego.

Jak tańczyły mumie?

Aby zrozumieć, czym jest "Harlem Shake", musimy cofnąć się w przeszłość stosunkowo głęboko, mianowicie do wczesnych lat 80. XX wieku. W 1981 r., czyli w okresie, gdy kształtowała się wczesna wersja kultury związanej z rapem i hip-hopem, w nowojorskiej dzielnicy Harlem, zamieszkałej głównie przez czarnoskórą społeczność, niejaki Al B wymyślił nowy krok taneczny. Początkowo, gdy zaczęto go praktykować w Harlemie, nazywano go "albee", od Ala B, ale, gdy jego popularność zaczęła zataczać szersze kręgi, powstała nazwa "Harlem Shake", co można przetłumaczyć na język polski jako "trzęsiawka z Harlemu".

Jest to bardzo prosty taniec, przypominający wywodzący się ze wschodniej Afryki taniec eskista, polegający na rytmicznym potrząsaniu ciałem utrzymywanym w sztywnej pozie. Al B przyznaje, że krok najbardziej przypomina alkoholową pląsawicę, ale datuje jego początki na czasy starożytnego Egiptu, kiedy to był wykonywany przez mumie. Mumie, jak powszechnie wiadomo, są skrępowane bandażami, co poważnie ogranicza swobodę ruchów. Stąd charakterystyczna sztywność kręgosłupa i kończyn. Taniec zdobył pewną popularność i przetrwał do następnego stulecia, jednak nigdy nie zdobył masowego rozgłosu.
Szersza publiczność poznała krok z Harlemu w 2001 r., gdy został przypomniany w klipie "Let's Get It", pochodzącego właśnie z tej dzielnicy rapera G. Depa. Artysta urodzony w 1973 r. prawdopodobnie zetknął się z nim w czasach dzieciństwa lub wczesnej młodości. W roku 2006 powstał kolejny taniec, bardzo podobny, który został nazwany "The Chicken Noodle Soup" (czyli rosół drobiowy z makaronem) i jemu udało się przebić komercyjnie na szerszą skalę dzięki DJ Webstarowi i Young B. Taniec zaczęli popularyzować inni wykonawcy, którzy odkurzyli przy okazji pierwowzór, czyli "Harlem Shake". Stąd już prosta droga do 2012 r. i nagrania Baauera.

Bardzo chwytliwa piosenka z pogranicza hip-hopu, house'u i electro, została dostrzeżona na świecie, siłą rzeczy dotarła też do Australii.

Jak wirus

Wszystkie memy, a u szczytu popularności w połowie lutego lądowało w YouTube ok. 4 tysiąca nowych produkcji dziennie, posiadają formę zdefiniowaną na początku szału przez TheSunnyCoastSkate. Ścieżka dźwiękowa składa się z wymontowanych z piosenki Baauera 15 sekund wstępu i 15 sekund partii basu, zakończonej rykiem lwa. Scenariusz przeważnie rozpoczyna się od jednej osoby, najczęściej w hełmie lub w masce, tańczącej w grupie osób, które zdają się nie zwracać na nią uwagi. Kiedy wchodzi bas, następuje cięcie montażowe i widzimy wszystkich wcześniej pokazanych, tańczących konwulsyjnie. Styl tańca przypomina tradycyjną formę Harlem Shake. W tej części filmu uczestnicy są najczęściej skąpo ubrani lub przebrani w przedziwne stroje, kostiumy i rekwizyty, używający przeróżnych rekwizytów. W kręceniu filmu mogą uczestniczyć zarówno osoby całkowicie anonimowe, jak i powszechnie znane, gwiazdy i celebryci.

Siłą tej formy jest jej genialna prostota. Filmowane z jednej kamery, w dwóch ujęciach, mogą pokazywać od dwóch osób do wielotysięcznego tłumu. Oryginalność przebrań zależy od inwencji uczestników. Nie ma dialogów, więc filmiki mogą powstawać dosłownie wszędzie. Najwięcej memów powstało i powstaje w USA, Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Australii, Niemczech i prawie wszystkich pozostałych krajach Europy, w Rosji, Chinach, Indiach, Ameryce Południowej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i na Jamajce.

Wspomniana liczba 4 tys. nowych memów na dzień została osiągnięta 10 lutego. Następnego dnia w YouTube było już około 12 tys. różnych wersji, których łączna oglądalność przekroczyła 44 miliony. 15 lutego było to już około 40 tys. wersji, a oglądalność przekroczyła 175 mln.

Niekiedy "Harlem Shake" przybiera formy nieoczekiwane. W Egipcie i Tunezji powstały jego wersje polityczne, związane ze społecznym fermentem w świecie arabskim. Niekiedy też twórców dosięgają konsekwencje prawne lub służbowe. W Australii grupa kilkunastu górników straciła pracę za wykonanie tańca pod ziemią. Z pracy wyleciał bibliotekarz jednego z kolegiów uniwersytetu w Oksfordzie, za udostępnienie studentom wnętrza biblioteki do nakręcenia własnej wersji memu. Studentów ukarano grzywnami. W Rosji aresztowano 5 osób za klip nakręcony przy pomniku zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. W Nowym Jorku odwołano mecz młodzieżowej ligi hokejowej, gdy odkryto, że sportowcy sfilmowali się w klubowej szatni w bardzo skąpych strojach (jednemu z chłopaków za przebranie wystarczyła jedna skarpetka). W Walii zawieszono w obowiązkach zawodowych nauczyciela religii, który zatańczył z kartonową figurą Benedykta XVI. Podobnych skandali było więcej.

Rewolucja na "Hot 100"

Nieoczekiwany i ogromny sukces "Harlem Shake" przyśpieszył (poprzedzoną dwoma latami dyskusji) decyzję amerykańskiego magazynu "Billboard" publikującego listy przebojów, by uwzględniać odtąd liczby wejść na YouTube jako jeden ze wskaźników popularności utworów umieszczanych na słynnej "Hot 100" oficjalnej amerykańskiej listy przebojów. Po osiągnięciu w ubiegłym roku dzięki YouTube masowej popularności przez "Gangnam Style" oraz "Somebody That I Used To Know" Gotye stało się jasne, że część piosenek może osiągać status przeboju jeszcze zanim zaczną je promować rozgłośnie radiowe. W konsekwencji tej decyzji piosenka Baauera zadebiutowała 21 lutego na singlowej liście "Billboardu" od razu na miejscu pierwszym, bazując na branych wcześniej kryteriach, osiągnęłaby najwyżej miejsce pod koniec pierwszej piętnastki.

Fenomen "Harlem Shake" z pewnością odciśnie swoje piętno także na rozwoju praw autorskich. Firma będąca właścicielem praw do oryginalnego nagrania zagwarantowała sobie prawa do dochodów reklamowych z wejść na wszystkie przeróbki utworu, z wyjątkiem nagrania dokonanego przez wschodzącą gwiazdę hip-hopu Azealię Banks. Przewiduje się także zmiany na rynku reklamowym, dzięki "Harlem Shake" rozprzestrzeniające się wirusowo utwory z YouTube zostały wreszcie postrzeżone jako nośnik reklam, o ile jednak w przypadku "Gangnam Style" mieliśmy do czynienia z zaplanowaną szczegółowo kampanią sterowaną przez specjalistów, wylansowanie "Harlem Shake" odbyło się całkowicie oddolnie. Agencje reklamowe zaczną więc śledzić oglądalność memów i podczepiać pod nie swoje produkcje - długość trwania memu jest jednak krótsza od przeciętnej piosenki, reklamy poprzedzające je będą musiały być krótsze od tych przy tradycyjnych muzycznych wideo.

"Harlem Shake" jest już teraz wydarzeniem o historycznym znaczeniu dla dziejów współczesnego przemysłu rozrywkowego oraz mediów. Pytaniem pozostaje jeszcze skala tego wydarzenia, prawdopodobnie większa, niż sobie teraz wyobrażamy. Sprawa przecież jest nadal w toku.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki