Obecnie składką emerytalną objęte są tylko wypłaty do 250 proc. średniej krajowej. Przekładając to na praktykę - w 2009 roku każdy, kto zarobi więcej niż 95 tys. zł, przestaje płacić składki emerytalne.
Najpierw pomysł budził oburzenie - czemu nie odprowadza się składek od największych emerytur. Wszak skutkiem niepobierania ich są niższe wpływy do ZUS. Problem jest jednak dużo głębszy. Doraźnie patrząc - na tym systemie zyskują najbogatsi. Pod koniec roku na ich konta trafiają dużo wyższe wypłaty - nieobciążone składką, podczas gdy średniacy przez cały rok płacą składkę. Pozornie więc obecny system premiuje najbogatszych w sposób nieuzasadniony. Taka ocena jest jednak adekwatna wyłącznie w ocenie sytuacji "tu i teraz".
Globalnie taki system pobierania składek jest dla całego społeczeństwa korzystniejszy. Czemu? Bo zabezpiecza ZUS (lub jego następców) na przyszłość. Z dużym prawdopodobieństwem można bowiem zakładać, jak w przyszłości będą się kształtowały emerytury. Wiadomo też, że świadczenia z ZUS będą miały charakter podstawy emerytalnej i nie będą gwarantować bardzo dostatniej egzystencji. W efekcie planowanie wydatków w przyszłości staje się prostsze. Co więcej - jest nadzieja, że taki system nie będzie nadmiernym obciążeniem ZUS w przyszłości.
Gdyby jednak zmusić najbogatszych do odprowadzania dużo wyższych składek, sytuacja by się zmieniła. Wprawdzie "tu i teraz" przychody ZUS by wzrosły, ale też zakład musiałby się liczyć z inną skalą wydatków w przyszłości. Gigantyczne składki dziś prowadziłyby do gigantycznych wypłat świadczeń w przyszłości. Oczywiście - wysokie emerytury byłyby pochodną bardzo wysokich składek, jednak sytuacja ZUS stałaby się zupełnie inna. Emerytury z ubezpieczenia obowiązkowego nie miałyby charakteru zabezpieczenia podstawowej egzystencji, a byłyby analizowane pod kątem realnych zysków, tak jak inne inwestycje kapitałowe. Jak można założyć, porównanie takie wypadałoby dla ZUS blado. I taka sytuacja budziłaby niebywałe emocje. Jeszcze większe niż budził ZUS do tej pory.
Co więcej - ryzyko ponoszone przez ZUS byłoby nieporównywalnie większe niż do tej pory. Wskutek tego krótkoterminowa poprawa sytuacji ZUS spowodowałaby cichą rewolucją w całym systemie. Problem w tym że "pozytywne" skutki zmian byłyby widoczne natychmiast. Ryzyko i ewentualne zagrożenie zostałyby odroczone w czasie, być może nawet o dziesiątki lat.
Dlatego wprowadzanie pełnych składek od najwyższych zarobków wydaje się rozwiązaniem złym.
Nie oznacza to, że się nie powinno dokonywać zmian i poszukiwać oszczędności właśnie w systemie emerytalnym. Wprowadzone już przez rząd zmiany w emeryturach pomostowych miały być początkiem prac w tym zakresie. Wprawdzie już się szacuje, że przyznane po reformie rekompensaty będą znacząco obciążały budżet, ale pozytywny ruch został wykonany. Pośpiech jest bowiem konieczny. W 2010 roku na 100 Polaków w wieku produkcyjnym przypadać będzie ok. 26 emerytów. W 2030 roku ma ich już być 46 (wg prognozy GUS). Nie bez znaczenia jest jeszcze jeden czynnik - wzrostowi liczby emerytów będzie towarzyszyć proces wydłużania się przeciętnego życia, z 79 lat w 2010 roku do ponad 82 lat w 2030 roku. A to wymaga odpowiedniego przygotowania systemu emerytalnego. Procesy te zachodzić będą w kraju, gdzie do "regularnego męskiego wieku emerytalnego" faktycznie pracuje zaledwie co 11 osoba (według badań Fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju i Towarzystwa Ekonomistów Polskich).
Zamiast zatem generować bardzo poważne wydatki w przyszłości na rzecz względnie małej liczby najlepiej zarabiających, należy się zastanowić nad innymi źródłami pozyskiwania środków i zmniejszania dotacji. Konieczne się wydaje szybkie zreformowanie KRUS - wprowadzone przed rokiem zmiany (zróżnicowanie składki dla posiadaczy największych gospodarstw rolnych) nie zmieniają sytuacji - świadczenia dla emerytów rolniczych głównie istnieją dzięki dotacjom z budżetu państwa. Konieczne jest także przeprowadzenie realnej reformy emerytalnej dla służb mundurowych - niestety, pod naciskiem związkowego lobby rząd się wycofał z projektów przedstawionych kilka miesięcy temu. Innym nierozwiązanym problemem polskiego systemu emerytalnego są składki i przyszłe świadczenia osób prowadzących samodzielnie działalność gospodarczą. Obecny poziom składek na ZUS sprawia, że w przyszłości emerytury "samodzielnych przedsiębiorców" będą ich zapewne kwalifikowały do otrzymywania świadczeń z pomocy społecznej. W tej sytuacji może należałoby wprowadzić zachęty lub mechanizmy różnicujące składki najlepiej i najsłabiej zarabiających "przedsiębiorców". Przyszłe wypłaty wyższych emerytur zrekompensują mniejsze zapewne wydatki na pomoc społeczną dla tych ludzi.
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?