Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niechciane dzieci in vitro

Redakcja
Kościół głosi, że metoda in vitro jest obciążona wieloma problemami moralnymi, a także zdrowotnymi

Z ojcem Jackiem Norkowskim OP, bioetykiem, rozmawia Jarosław Zalesiński

W poprzedniej kadencji Sejm dopracował się zasadniczo trzech projektów ustaw dotyczących in vitro. Któryś z nich jest dla ojca do przyjęcia?
Projekt posła Bolesława Piechy, zakazujący stosowania techniki in vitro.

Tylko że ten projekt akurat został odrzucony przez specjalną podkomisję sejmową.
Wszystkie pozostałe dopuszczały, pod takimi czy innymi warunkami, metody in vitro. Kościół głosi, że w ogóle nie należałoby stosować tej techniki, ponieważ jest obciążona wieloma problemami moralnymi, a także zdrowotnymi.

W dokumencie końcowym zespołu ekspertów, kierowanym niegdyś przez Jarosława Gowina, mówi się, że wprowadzenie zakazu in vitro jest ze społecznych i politycznych powodów niemożliwe w Polsce.
To stanowisko nie bierze pod uwagę faktu, że istnieją inne metody leczenia niepłodności, choćby naprotechnologia, metoda która ma dobre wyniki.

Tylko kuracja zajmuje często kilka lat.
Metoda in vitro także jest czasochłonna, a o wiele kosztowniejsza. W naprotechnologii dzięki długiej diagnostyce dochodzi się do przyczyn niepłodności, co pozwala także na jej leczenie.

Statystyczne rezultaty naprotechnologii są podobno obiecujące, ale to in vitro jest dziś powszechnie stosowaną metodą. Co w niej, zdaniem ojca, wymagałoby uregulowania?
Jeśli założymy, że zostanie ona zalegalizowana? Najważniejszy problem etyczny to niszczenie zarodków oraz magazynowanie zamrożonych. Wszyscy się z tym mocują, bo jednak uznają, że jakiś problem w tym jest. W wylewaniu do zlewu rozmrożonych zarodków coś jest chyba nie tak. A jest to praktykowane w wielu krajach.

Projekt Marka Balickiego dawałby prawo niszczenia zarodków.
No właśnie, bo inaczej nie da się z tego problemu wybrnąć. Jak długo można te zarodki przechowywać? W niektórych krajach nagromadzono ich już ogromne ilości, setki tysięcy, jeśli nie więcej. A drugim problemem jest to, że aby doszło do zagnieżdżenia się zarodków, wszczepia się ich więcej niż jeden. W krajach europejskich można wszczepiać zwykle dwa do trzech.

Zarodków wszczepia się więcej, bo wtedy jest większe prawdopodobieństwo powodzenia zabiegu.
Tylko że pojawił się problem niechcianych ciąż mnogich, niechcianych dzieci in vitro. Istnieje rozwinięta praktyka usuwania tych "nadliczbowych". One mogłyby się urodzić, ale rodzice często decydują się na usunięcie niechcianego bliźniaka albo dwojga z trojaczków.

O tym problemie ubocznym in vitro mniej się mówi.
Ale on realnie istnieje. In vitro w sposób nieuchronny prowadzi do jeszcze jednej ścieżki aborcyjnej.

Jeden z przygotowanych projektów, firmowany nazwiskiem Jarosława Gowina, zakłada możliwość tworzenia i wszczepiania tylko jednego zarodka.
Pewnych dylematów etycznych rzeczywiście udałoby się w ten sposób uniknąć. Nie byłoby problemu preselekcji, nie powstawałyby nadliczbowe zarodki ani "nadliczbowe" dzieci w łonie matki. Tylko czy medycyna przyjęłaby to rozwiązanie? Prawdopodobieństwo zagnieżdżenia się zarodka i jego rozwoju byłoby wówczas bardzo małe. W praktyce metoda ta nie wytrzymałaby chyba presji, bo okazywałaby się w praktycznym stosowaniu nieefektywna.

Presji czyjej?
Rodziców, klinik. Byłaby też presja finansów. Metoda dość kosztowna o bardzo małym prawdopodobieństwie powodzenia nie byłaby stosowana.

Byłaby względnie etyczna, ale nieopłacalna?
Więcej zarodków wszczepia się nie po to, żeby mnożyć problemy z niechcianymi ciążami mnogimi, tylko żeby w ogóle doszło do zagnieżdżenia się któregokolwiek z zarodków. Takie są ograniczenia metody in vitro. Moim zdaniem projekt legalizacji tylko tych zabiegów, w których tworzony byłby i wszczepiany jeden zarodek, nie przejdzie w Sejmie.

Jeszcze jednym problemem etycznym jest selekcjonowanie zarodków.
Skoro dochodzi do poczęcia większej liczby zarodków w technice in vitro, to musimy je jakoś selekcjonować, wybrać któryś, a resztę zostawić. Czymś się wtedy kierujemy. Kościół uważa, że wszelka eugenika, selekcjonowanie ludzi na mniej i bardziej wartościowych ze względu na ich materiał genetyczny, jest niezgodna z godnością człowieka. Również na poziomie prenatalnym. Zresztą cała metoda in vitro nie odpowiada godności człowieka, bo człowiek powinien począć się w akcie małżeńskim swoich rodziców.

Obecnie obowiązujące prawo w Polsce, dotyczące aborcji, jest pewnym kompromisem między bezwzględnym zakazem aborcji a szczególnymi społecznymi sytuacjami.
To zostało przegłosowane w parlamencie, który nie jest gremium kościelnym.

Ale Kościół to prawo milcząco przyjmuje.
Przed kliniką w Warszawie, w której są przeprowadzane te legalne zabiegi, od jakiegoś czasu organizowane są regularne demonstracje młodzieży katolickiej. Według mnie to jest właśnie Kościół.

Czy jednak może sobie ojciec wyobrazić taki milczący kompromis wokół najmniej kontrowersyjnej metody in vitro?
Może dojść do takiej sytuacji. Skoro doszło do tego we Włoszech, może dojść i w Polsce.

W każdym razie określenie, co jest dopuszczalne, a co nie, jest chyba obowiązkiem państwa, a nie prawem samorządów, które zgłaszają gotowość finansowego wspierania in vitro.
Te samorządy wychodzą przed orkiestrę. Jeżeli państwo nie określiło jeszcze ram prawnych dla stosowania metody in vitro, jak można popierać coś, co takich ram jest pozbawione?

Rozmawiał Jarosław Zalesiński

PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Pomorze: In vitro dofinansowane przez lokalne samorządy?

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki