18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Kotowski, biograf Poli Negri: Symbolem seksu się nie bywa. Trzeba się tego nauczyć

rozm. Gabriela Pewińska
Pola Negri zagrała w ponad 60 filmach. Tu w obrazie z 1943 roku "Wystrychnąć na dudka"
Pola Negri zagrała w ponad 60 filmach. Tu w obrazie z 1943 roku "Wystrychnąć na dudka" wikipedia/ Andrew L. Stone Productions/United Artists
"Pola Negri. Własnymi słowami"(Wyd. Prószyński i S-ka, 2014) to zbiór - w większości niepublikowanych w Polsce - autobiograficznych artykułów prasowych, esejów i opowiadań składających się, obok autobiografii, na dorobek literacki Poli Negri. Całość opracował Mariusz Kotowski.

Pola Negri, można powiedzieć, to najważniejsza kobieta w Pana życiu...
Od młodości dorastałem w blasku jej legendy, mimo że nie dane mi było wtedy obejrzeć żadnego filmu z jej udziałem. Polka z małego miasteczka, która podbiła Hollywood. Gwiazda. Już gdy miałem dziesięć lat, fascynowała mnie sztuka filmowa. Marzyłem, by robić filmy. Tak jak Polę Negri i mnie losy zaprowadziły do Stanów Zjednoczonych. Pochłonięty studiami w szkole filmowej nie poświęcałem Poli Negri zbyt wiele czasu, ale pewnego dnia 1998 roku w nowojorskiej restauracji Joego Allena na Ósmej Alei stanąłem twarzą w twarz z jej ogromnym zdjęciem... Patrzyła na mnie spojrzeniem tak czułym, jak władczym. Rzuciła mi wyzwanie.

Chyba nie było na świecie mężczyzny, który by jej odmówił.
Postanowiłem przywrócić do życia jej postać, pokazać światu fascynującą legendę. Zacząłem jeździć jej śladami. To był ostatni moment. Żyli jeszcze ludzie, którzy ją znali. Tak powstał mój dokumentalny film "Pola Negri - w kinie życie jest snem". Film sponsorowała moja żona Heidi, i to ona tak naprawdę jest kobietą mego życia. Żonie dedykowałem wydaną właśnie w Polsce książkę "Pola Negri. Własnymi słowami".

To już druga Pana publikacja o niej.
Jeszcze dziesięć lat temu niewiele było informacji na temat Poli Negri. Dziś są książki, strona internetowa, zatrudniłem ludzi, by prowadzili rzetelną dokumentację, by publikowali prawdziwe o niej dane, a nie kłamstwa, bajki. Sponsoruję tę całą akcję. Zależy mi, by świat nie zapomniał o Poli. O Poli takiej, jaka była naprawdę.

O jakich kłamstwach Pan mówi?

Obniżano jej status jako gwiazdy. Pisano tylko, że była kochanką Chaplina czy Rudolfa Valentino.

Bo była. Pan właściwie życie swoje poświęcił Poli Negri. To zwykła fascynacja, a może wielka miłość?
To nie żadna miłość! To szacunek dla wyjątkowej Polki, której ogromna praca za granicą została przypieczętowana wielką karierą. Musiałem coś zrobić, by jej legendę obwieścić światu, bo przecież żaden inny Polak by się za to nie wziął! Polacy nie najlepiej znoszą Polaków, którym się udało coś osiągnąć w wielkim świecie. Jak ktoś naprawdę zrobił karierę w Hollywood, ciężko na swój sukces zapracował, to jakoś nikt nie chce o tym rozmawiać, ale plotki rozpowiadać - o, to bardzo chętnie! Pola Negri to nie była jakaś tam polska aktorka. To była gwiazda! Kobieta piekielnie inteligentna, która wiedziała, o co chodzi w tym biznesie. W przeciwieństwie do młodych polskich aktorek, które przyjeżdżają do Ameryki, by próbować tu się przebić. Polscy aktorzy do robienia kariery takiego formatu nie są w ogóle przygotowani. To straszny kłopot! Prowadząc tu własne studio filmowe, chciałbym mieć u siebie polską gwiazdę. Na razie to jednak niemożliwe.

O takich gwiazdach jak Pola Negri można tylko marzyć. Nie ma już takich aktorek.
Ostatnio przyjechała do mnie jedna aktorka z Polski. Wchodzi - widzę, że coś w sobie ma. O Jezu, jak ja chciałem jej pomóc! Ale gdy zaczęliśmy rozmawiać - czar prysł. W głowie zupełnie co innego niż na zewnątrz! Polscy aktorzy, którzy przyjeżdżają do Ameryki, nie chcą się uczyć, nie chcą pracować, tylko liczą na cud! Nie rozumieją, jak działa ten biznes. Pola Negri rozumiała, wiedziała, że to jak wyglądasz, kim jesteś, to jest sto procent twojego sukcesu. Miała talent i potrafiła go wykorzystać, przede wszystkim jednak chciała pracować. Nikt jej niczego nie dał, sama sięgała po wszystko. Była intelektualistką, mądrą, wykształconą kobietą. Ludziom się wydaje, że zrobiła karierę przez łóżko. To tak nie działa. Ci, którzy myślą, że jest inaczej, to ludzie, którym w życiu nie wyszło, szukają więc naiwnego usprawiedliwienia.

Niemniej Pola Negri miała do mężczyzn szczęście. Zwykle podobała się tym, którym dobrze było się podobać. Mężczyźni mieli na jej punkcie absolutnego fioła.

Każdy ma jakieś kochanki czy kochanków. Nie chodzi o to, by spać z kimś dla samego spania. Nieważne kto z kim spał, najważniejsze, że się wyspali, a potem wyprodukowali coś, czym świat się zachwycił. Z samego spania wielkiej sztuki nie ma. To za mało. Pani się śmieje, ale to jest smutne.

Pola Negri była symbolem seksu. Wiedziała, jak się wylansować. Chwaliła się, że jako pierwsza wprowadziła seks na ekran, ale zastrzegała, że był to seks w dobrym stylu.
Symbolem seksu się nie bywa. Trzeba się tego nauczyć. W Ameryce pisze się o tym książki instruktażowe. Jak chcesz zrobić karierę w Hollywood, jak chcesz zostać gwiazdą, to pierwsze co musisz zrobić, to stać się symbolem seksu. Ale trzeba wiedzieć, jak to zrobić.

Pola wiedziała. Rewelacyjna figura, porcelanowa cera, pełne ognia spojrzenie i egzotyczny, niski głos. Umiała nim szarżować, nawet jako gwiazda kina niemego.
Niedawno gościła u mnie, z mężem, młoda, polska aktorka. Bardzo zdolna dziewczyna, ale symbolem seksu to ona nigdy nie będzie, choćby jej pani dała milion dolarów. Inny charakter. Nie będzie też gwiazdą. Za pięćdziesiąt lat umrze jako dobra polska aktorka. Tyle. Szkoda, że te młode artystki nie mają tej świadomości, że - by zaistnieć - trzeba mieć to coś, trzeba mieć duszę! A w szkole tego nie uczą...

Pola umiała zaistnieć. Ona pierwsza malowała na czerwono paznokcie u stóp. To doprowadzało mężczyzn do szału. Nosiła wartą miliony biżuterię. O drogich futrach nie wspominając. Używała złotej zapalniczki, piła najlepszego szampana, chodziła do opery, z nostalgią śpiewała stare romanse. Fukała na tych, którzy śmieli nazywać ją porządną. Chaplin wspomina swoje pierwsze z nią spotkanie: - Na jej widok ogarnęło mnie coś, czego nie umiem opisać - czułem się, jakbym tonął.

Świat mody zawdzięcza jej nie tylko tę czerwień na paznokciach, także rosyjskie długie kozaki i turbany na głowie, tudzież wielkie kapelusze...

Te płatki kwiatów, którymi zasypana była podłoga w jej garderobie... Od najmłodszych lat, pewnie dzięki niezwykle silnej matce, czuła, że jest stworzona do wielkich rzeczy, że wszystko jej się należy, była jak królowa, pisze Pan w swojej książce.
To była gwiazda, która wiedziała, dlaczego jest gwiazdą.

Famme fatale...

W życiu wcale fatalną nie była. Stała mocno na ziemi. Dokładnie wiedziała, o co w tym wszystkim chodzi. Ale niech sobie ludzie myślą, co chcą! Teraz przygotowuję swój nowy film. Modlę się, żeby wyszło. Zaangażowałem wielu dobrych aktorów, ale bez gwiazdy nie uciągnę. Jedną mamy. Jeśli ona przeczyta scenariusz i powie "tak", to film powstanie, jeśli będzie inaczej, to nie ma co sobie tym filmem głowy zawracać. Masz gwiazdę, masz film.

Który fragment życia Poli Negri fascynuje Pana szczególnie?
Kiedy była już starą kobietą. Starzała się luksusowo. Wielki dom, kilka samochodów, szofer, sekretarka, która pomagała jej spisywać wspomnienia. Raz w roku wyjeżdżała do Nowego Jorku, do Plaza Hotel, by odpocząć. Ona wiedziała, jak jej starość będzie wyglądać. Zawsze miała to, co chciała mieć. Wiedziała jak żyć, do końca. To nie była jakaś babcia, co błaga: - Pomóżcie, bo umrę z głodu! Znała swoje miejsce i ludzie, którzy byli w jej otoczeniu, też znali swoje miejsce względem niej. Było oczywiste, że żadna pani Ela nie będzie siedziała obok pani Poli. Bo to była POLA NEGRI! Kocham to! Uwielbiam taki porządek rzeczy!

Zmarła w szpitalu w wieku 90 lat. Zanim odeszła, przydarzyło jej się coś, w co nie mogła uwierzyć. Młody, przystojny lekarz czytał jej szpitalną kartę i nie skojarzył nazwiska. Spytała: - Pan nie wie, kim jestem?...
Umiała grać do końca. Miała wspaniałe życie. Ludzie, którzy takiego życia nie rozumieją, myślą: - O, taka była bogata i uwielbiana, a taka biedna i samotna umarła... Bzdura! Każdy umiera jak zechce. Chciałbym poznać choć jedną polską aktorkę, co ma 80 lat, a służąca jej kawkę podaje rano do łóżka... Negri była ważna i dla mnie, i dla świata, ale już więcej o niej książek pisał nie będę. Już więcej nie mogę poświęcić jej czasu, dziesięć lat - wystarczy. Muszę zająć się własną karierą, swoim filmem. Szkoda, że w Polsce nie powstało żadne muzeum pamięci Negri, że w szkołach teatralnych nie studiuje się jej filmów, ani życia. Nic dziwnego, że potem nikt nie wie, jak się robi karierę za granicą. Dzięki temu, że zgłębiałem jej życie, wiedziałem jak się w Ameryce odnaleźć, popełniałem mniej błędów. Pola była mocna, twarda. Trzeba być takim w tym biznesie.

W jednym ze swoich tekstów, które odkrywa przed nami książka "Własnymi słowami", napisała, że świat robi wszystko, byśmy mieli więcej czasu, a tymczasem czego byśmy nie robili, to i tak mamy za mało czasu na miłość.
Widzi pani, jaka mądra była! Świat się sam nie zmienia, to ludzie zmieniają świat. Jak już zrobię tu kilka filmów, jak zrobię nazwisko, napiszę książkę o polskich aktorach. Dlaczego im nie wyszło w Hollywood.

Po co nam dziś Pola Negri?
Zależy od tego, gdzie chcesz być. Jak chcesz żyć w małej wiosce i siedzieć w małym pokoiku, nic nie robiąc, nie musisz nic o niej wiedzieć. Ale jeśli chcesz z tego pokoiku wyjść i stać się kimś, czytaj o niej lub o ludziach jej podobnych. To ci pomoże wiele zrozumieć.

Żałuje Pan, że nie udało się Panu poznać Poli osobiście?
Wcale nie żałuję. Legenda gwiazd jest czymś innym niż ich życie. Dlatego ostrzegam młode aktorki, które myślą, że wystarczy poznać jakiego słynnego reżysera, a kariera gotowa. Nic z tego. To tak nie działa.

Pola Negri była szczęśliwa?
Czy była szczęśliwa? Dziewczyna, która wyjeżdża z małego, biednego Lipna, ucieka z matką, bez grosza przy duszy, a potem staje się gwiazdą w Warszawie, w Berlinie, w Hollywood. Ma nogi na Hollywood Boulevard, ma dom w Londynie, zamek w Paryżu, szofera i orchidee w wazonie, kończy życie w pięknym apartamencie w San Antonio, gdzie słońce nigdy nie zachodzi... Jakby tak przyszło pani odchodzić z tego świata, to co by pani powiedziała o swoim życiu? Że było szczęśliwe? No słucham? Proszę odpowiedzieć...

[email protected]

Mariusz Kotowski
- choreograf i reżyser pracujący w Stanach Zjednoczonych. Po ukończeniu Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Olsztynie studiował w Londynie, gdzie zdobył tytuł profesora w Królewskim Towarzystwie Nauczycieli Tańca. Pracował w renomowanej szkole tańca Dance Sport w Nowym Jorku na Broadwayu. Ukończył studia na wydziale reżyserii w New York University.
Jego debiutem reżyserskim był film o Poli Negri, "Życie jest snem w kinie". Film zdobył wiele nagród na festiwalach filmowych w Stanach Zjednoczonych. Jest właścicielem studia filmowego Bright Shining City Production w Austin w Teksasie i w Los Angeles w Kalifornii. Autor biografii "Pola Negri - legenda Hollywood", która ukazała się w 2011 roku.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki