Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Makowiecki: Ja panią z tego kobiecego pacyfizmu rozgrzeszam

rozm. Ryszarda Wojciechowska
Tom Koprowski
Patriotyzm na dziś to mieć dzieci i wychować je na dobrych ludzi. A gdy przyjdzie czas próby - bronić swojej matki, dziewczyny, rodziny. Swego kraju - mówi Lech Makowiecki, bard „sformatowany na polską tradycję”.

Kiedy Pan się nawrócił na patriotyzm?
Nie było żadnego nawrócenia. Od zawsze tworzyłem piosenki o historii Polski i ważnych dla Polaków sprawach, na przykład utwór „W smutnym kraju”, śpiewany z Babsztylem w Opolu ’81. W latach 80. trzeba było operować metaforą, w bardziej zakamuflowany sposób opowiadać o Polsce. W latach 90. to śpiewanie patriotyczne nagle przestało być potrzebne. Polska była wolna. Zachłysnęliśmy się kapitalizmem. Tylko bogacić się i patrzeć do przodu.

No i Pan się bogacił i patrzył do przodu.
Poszedłem w country folk. Mój zespół Zayazd obchodzi 30-lecie istnienia. Graliśmy muzykę inspirowaną rodzimym folkiem. Wtedy też powstała płyta „Zayazd u mistrza Adama”, czyli wiersze Mickiewicza z moją muzyką. To też było patriotyczne; Mickiewicza i Sienkiewicza rugowano z podręczników szkolnych. Mieliśmy nadzieję, że jak młodzież usłyszy przebojową piosenkę z tekstem wieszcza, to chętniej sobie tę poezję przyswoi. I tak się dzieje do dziś na naszych koncertach.

Przypomina mi się zabawna sytuacja. Prezentowaliśmy naszego śpiewanego Mickiewicza na Pikniku Country. Po koncercie podchodzi do mnie grupka umięśnionych, łysych facetów, wyraźnie rozbawionych. - Ale zaje..stą muzę gracie - stwierdzają. Na to ja: - Znaczy ładną? - Nie, nie, zaje..stą - upierają się. Przełknąłem i ten komplement. A oni brną dalej: - Kto wam takie zaje..ste teksty pisze? - Nie znasz... Żył kiedyś taki facet, nazywał się Mickiewicz - naprowadzam delikatnie. Prowodyr zafrasował się: - No nie znam... Ale teksty zaje..ste!

Wracając do repertuaru patriotycznego - ja te ballady pisałem cały czas. Żona nawet mówiła: Po co to robisz? Rozejrzyj się, komu to dzisiaj jest potrzebne? Ale ja wciąż pisałem. Dla siebie. I chowałem do szuflady. Musiałem...

Z jakiej potrzeby pisze się takie piosenki jak „Obudź się, Polsko!”. „Patriotyzm”, „Katyń” czy „Wołyń?
Z takiej, że jestem Polakiem. I że jako twórca też chciałbym to wyrazić. Niektórzy mówią, że patriotyzm to jest dziś polityka, że stawiając na tradycyjne wartości, narażę się drugiej stronie. Gdyby w ten sposób myśleli Mickiewicz, Sienkiewicz czy Matejko...

Wysoko Pan szuka porównań.
Nie porównuję się, tylko zwracam uwagę na to, że artyści z wysokiej półki jednak zajmowali się naszą historią. I to jak! Gdyby nie oni, nie rozmawialibyśmy teraz w języku polskim. Jeśli oni uważali, że pisanie, komponowanie czy malowanie dla Polski jest ważne, to znaczy, że tak jest.

Wszystkie moje patriotyczne utwory powstały pod wpływem jakiegoś impulsu. Obejrzałem film, przeczytałem książkę. „Katyń 1940” napisałem prawie 10 lat temu, czytając listę ofiar. Odnalazłem na niej nazwiska dwóch Makowieckich. Żadna moja rodzina, ale coś zapikało w sercu. Nagle wczułem się w sytuację człowieka, który wie, że za chwilę zginie, ale musi napisać ostatni list do rodziny. List, który i tak do nich nie dojdzie. I dosłownie w ciągu pięciu minut napisałem proste i wrażliwe przesłanie. Niczego potem nie poprawiłem. Internauci to docenili. Setki tysięcy wejść, tysiące polubień, kilkadziesiąt wersji coverowych, ściskające za serce wpisy... To największa nagroda dla twórcy...

A może to moda, tak jak podkoszulki z kotwicami, zdjęciami żołnierzy wyklętych czy opaski powstańcze na rękę?
To jest to dobra moda. Kiedy zaczynałem publikować twórczość patriotyczną, media traktowały patriotyzm jako obciach... Sugerowano otwarcie, żeby niektóre ballady pomijać. Radzono, żeby nie ruszać tematu Wyklętych. A ja na przekór nadałem kolejnej płycie tytuł „Patriotyzm”. Powiem pani więcej - jak zgłosiłem się do ZAiKS, żeby ten tytuł zastrzec, sądziłem, że to niemożliwe, aby jakiś autor nie nazwał tak swego wiersza czy piosenki. Byłem zdumiony, że jestem pierwszy.

Ciekawym odkryciem była też możliwość wykorzystania internetu - tego siedliska hejtu i zepsucia - do propagowania wartości patriotycznych. Nagle okazało się, że moje utwory są lajkowane, że pojawiają się niezwykle wrażliwe wpisy, nawet od mężczyzn. Jeden z nich napisał: „Panie Makowiecki, co pan ze mną zrobił? Myślałem, że jestem twardym sk....synem. A ja siedzę, słucham tego Wołynia i płaczę... Nie, ja nie płaczę! Ja wyję z bólu... Co pan ze mną zrobił?”.

Wzruszenie innych?
Tak, bo dzisiaj większość twórców zatraciła coś, co było esencją tworzenia - umiejętność wzruszania drugiego człowieka. Kiedy po wojnie wykonywano „Czerwone maki”, to wszyscy stawali na baczność i mieli łzy w oczach. A ja zapytam panią, kiedy ostatnio zdarzyło się pani płakać, wychodząc z kina albo słuchając ballady. Wzruszenie ludzi to sens tworzenia. A ja dokładam jeszcze edukację. Chciałbym w ten sposób edukować młodych, których ani rodzice, ani szkoła nie przygotowali do tematów historycznych, do tego, jak ważne są nasza tożsamość i tradycja. Oni potrzebują tylko dobrych wzorców. I ja im te wzorce - Pileckich, „Rojów”, Czarnieckich - podaję na tacy!

W swoim utworze pt. „Patriotyzm” śpiewa Pan, że „patriotyzm na dziś to mieć dzieci i wychować je na dobrych ludzi...”.
Bardzo często młodzi albo dziennikarze pytają mnie po koncercie, czym jest dla mnie patriotyzm czasu pokoju. Śpiewam o wojnie, bohaterskich czynach, ale teraz, kiedy nie trzeba krwi na barykadach przelewać - jak być patriotą? Może patriotyzm to płacenie podatków? Sprzątanie po swoim piesku trawnika? Dopingowanie na igrzyskach olimpijskich? Piękna polszczyzna?

A nie?
Nie. To bardzo powierzchowne, czasami infantylne traktowanie tematu. Sprzątanie po psie to tylko oznaka kultury; kto chciałby mieszkać w chlewie? Dopingowanie na meczach? Z całym szacunkiem - to tylko błaha rozrywka. Płacenie podatków? Niech pani spróbuje nie płacić, to natychmiast ktoś panią sprowadzi na ziemię. A patriotyzm nie może być wprowadzony odgórnie, nakazami i karami. Musi wynikać z serca. I z myślenia kategoriami dobra wspólnego. Zdarza się, że pięknej polszczyzny używają zwykli zaprzańcy. Dlatego jedną z ballad spuentowałem: „Patriotyzm na dziś to mieć dzieci i wychować je na dobrych ludzi”. To jest nasze najważniejsze posłannictwo w czasach pokoju. Niemcy mają teraz problem z powodu tego „niepatriotycznego” według mojej definicji podejścia. Nie mnożą się, nie uczą swoich dzieci dawnych wartości. Skutek: trzeba ściągać imigrantów, a czym to grozi - wyraźnie już widać.

Pan ma dwoje dzieci. Czy Tomek, też zresztą muzyk, i córka podzielają to Pana patriotyczne spojrzenie? Nie mówią - tato, co ty tam wymyślasz?
Nie mówią. Szanują moje poglądy, bo wiedzą, że wynikają one z troski o przyszłość nas wszystkich. Zawsze też mogę liczyć na ich szczerą opinię na temat muzyki czy tekstów - a ja otwarty jestem na wszelkie podpowiedzi i sugestie. Zwłaszcza że są profesjonalistami w tej materii. Szczególnie syn, mający już imponujący dorobek artystyczny.

I nie słyszy Pan od dzieci, że to obciach śpiewać o ranach, bliznach, o ojczyźnie?...

Nie. Zresztą moja definicja patriotyzmu sprawdziła się w przypadku syna i synowej, którzy mają dwójkę wspaniałych dzieci i poświęcają im mnóstwo czasu. Bo nie wystarczy tylko spłodzić potomstwo. Trzeba je ukształtować, wyedukować, przekazać im świat dobra i wartości. To się często dzieje kosztem samorealizacji. I daj Boże, żeby wszystkie pary małżeńskie podchodziły z taką miłością i taką codzienną troską do dzieci jak oni.

Czy z tego nurtu patriotycznego da się żyć?
Ja do tego przez lata dopłacałem! Utrzymuję się z grania koncertów stricte rozrywkowych, pisania felietonów, scenariuszy, wydaję tomiki wierszy, wraz z żoną prowadzimy agencję artystyczną. Twórczość patriotyczna to moja pasja. I cieszę się, że stać mnie na sponsorowanie kolejnych naszych płyt z przesłaniem. To jest spłata długu wobec mojego dziadka Teofila, uczestnika Bitwy Warszawskiej, zakatowanego przez Niemców w 1941 roku. To hołd dla ofiary rotmistrza Pileckiego, „Roja”, Orląt Lwowskich. Ostatnio TVP wykorzystała moje utwory „Wołyń 1943”, „44” i „Honor i Gniew” do oprawy muzycznej programów rocznicowych. Jest światełko w tunelu! Coraz częściej jesteśmy też zapraszani przez środowiska polonijne.

A ten nurt patriotyczny ma hejt?

Raczej nie. Jeżeli ballady opowiadają tylko historię Polski - internetowe trolle nie zauważają ich. A słuchająca je młodzież przeżywa często „déjá vu”, odkrywając naszą wspaniałą przeszłość. Trudno jednak oddzielić zupełnie historię od polityki. Przykładowo dla jednych Żołnierze Wyklęci - to bohaterowie. Dla innych - bandyci. I tu już nie ma miejsca na kompromis.

Historia jest bardzo ważna. Można z niej wyczytać przyszłość. Ludzie nie zmieniają się od wieków... Niestety, większość młodych żyje teraźniejszością. A ostatnie zagrożenia, jakie obserwujemy w Europie, przypomniały nam, że wojny się nie resetują. W Europie Zachodniej ludzie zaczynają ginąć w zamachach terrorystycznych. Na Ukrainie śmierć zbiera swe krwawe żniwo. A to jest już bardzo blisko nas. Zbyt blisko. Pewnie dlatego wielu mężczyzn w wieku poborowym (dokładnie 53 proc.) wyraziło ochotę na odbycie przeszkolenia wojskowego.

I to, Pana zdaniem, dobry znak?
Bardzo dobry. To znaczy, że młody mężczyzna - gdy przyjdzie czas próby - znów zechce bronić swojej matki, dziewczyny, rodziny. Swego kraju.

To ja już wolę tę Pana wersję patriotyzmu z rodzeniem dzieci.
Jest pani kobietą i ja panią z tego kobiecego pacyfizmu rozgrzeszam. Chowanie głowy w piasek nic nie da. W jednym z wierszy napisałem:„ (…) Morał dla tych, co twierdzą, że strusie są super:/ Kto w piasek chowa głowę - ten wystawia ... kuper”.

Ogłaszanie wszystkim, że się rozbrajamy i jesteśmy pacyfistami, jest zaproszeniem dla wrogów. I to właśnie obserwujemy dziś w Europie Zachodniej.

Pan się dobrze czuje teraz, przy dobrej zmianie? Pytam, bo na blogu komentuje Pan też teraźniejszość, nie tylko historię.

Dzisiaj czuję się lepiej. Nie jestem w żadnym ugrupowaniu politycznym, chociaż mam swoje preferencje wyborcze. Moją partią jest Polska. I wszystkim, którzy jej szkodzą, będę mówił „veto!”. Czuję wyraźne przebudzenie polskości w młodym pokoleniu. Jeszcze 10 lat temu na nasze patriotyczno-historyczne koncerty przychodzili tylko emeryci i kombatanci. Teraz takie koncerty organizuje już sama młodzież.

Jaki utwór najbardziej widownię rozkleja na Pana koncertach?
To zależy, w jakim środowisku się gra. Jeżeli to środowisko bardzo religijne, to „Obudź się, Polsko!” niesie wielkie wzruszenia i wszyscy śpiewają z nami. „Obudź się, Polsko ma./ Niech opadnie kłamstwa mgła”. To taka przenośnia. Za mgłą skrywa się najwięcej tajemnic. I nie jest to wynalazek ostatnich sześciu lat.

Mam wrażenie, że nastał czas koniunkturalnego patriotyzmu. Nie tylko w konfekcji. Pan się nie boi, że teraz patriotyzm nas zaleje?

Mam taką nadzieję. To przecież nie jest nic złego. Idą trudne czasy, potrzebni są nam dzielni i odpowiedzialni ludzie. Jeśli w tym kierunku pójdzie tak zwana moda, będę się z tego cieszył. Miałbym tylko ogromną prośbę do tych wszystkich młodych artystów ubranych na scenie w panterki, z opaskami na rękach: trzymajcie poziom. Niech wasze teksty będą szczere, a melodie niech płyną z serca. Patrioto-polo - to jest dopiero obciach! A na koniec może proste przesłanie z wiersza „Do narodu”: (…)Dla mnie możesz być Żydem, Litwinem, Tatarem,/ Kaszubą czy Ślązakiem, Łemkiem czy Madziarem,/ Jeśli Polskę masz w sercu - klnę się tu, przed światem -/Będziesz mi druhem szczerym! Wspólnej sprawy bratem!

Lech Makowiecki(ur. 1954). Z wykształcenia inżynier budowy okrętów; z wyboru - bard, autor, kompozytor, scenarzysta, felietonista („w Sieci”, „Gazeta Polska”). Karierę zaczynał w 1978 w zespole country-rockowym Babsztyl, z którym w 1985 r. zdobył główną nagrodę na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu. W 1986

założył grupę Zayazd. Przedstawia się jako admirator Mickiewicza, „antygenderysta”, fan Józefa Piłsudskiego i JP II. Sformatowany na polską tradycję, kulturę i edukację historyczną młodego pokolenia przez szlachetnie pojmowaną rozrywkę. Nagrał autorskie płyty: „Katyń 1940”, „Patriotyzm”, „Obudź się, Polsko”.

Jego synem jest wokalista i gitarzysta rockowy Tomasz Makowiecki, a synową Reni Jusis

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki