Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KSIĄŻKI Z ZAKURZONEJ PÓŁKI: „Zdrada Kopernika” - gdański „Kod Leonarda da Vinci”

Krzysztof Maria Załuski
Krzysztof Maria Załuski
„Zdrada Kopernika”, Artur Górski, Instytut Wydawniczy Erika, Warszawa 2010, str. 300 ISBN: 978-83-89700-94-0
„Zdrada Kopernika”, Artur Górski, Instytut Wydawniczy Erika, Warszawa 2010, str. 300 ISBN: 978-83-89700-94-0
Czy można przeczytać wszystkie wartościowe książki? Na pewno nie. Często, nawet najwytrawniejszym tropicielom literackich skarbów, zdarza się przeoczyć te najciekawsze pozycje. Wielu z tych perełek krytycy nigdy nie zauważyli. Część, z czasem uległa całkowitemu zapomnieniu. W tej rubryce chcielibyśmy przypomnieć Państwu książki wybitne, cenne albo „tylko” takie, wobec których nie można przejść obojętnie. Zacznijmy zatem od… Kopernika.

550 lat temu, dokładnie 19 lutego 1473 roku, w Toruniu, przyszedł na świat jeden z najwybitniejszych ludzi w historii światowej nauki. W tym roku obchodzić będziemy także 480. rocznicę jego śmierci. Aby uczcić te daty, Senat RP podjął uchwałę ustanawiającą rok 2023 Rokiem Mikołaja Kopernika.

Kopernik był prawnikiem, urzędnikiem, dyplomatą, lekarzem, duchownym i doktorem prawa kanonicznego. Zajmował się również astronomią, astrologią, matematyką, ekonomią, strategią wojskową, kartografią, filologią, fizyką i filozofią. Największe osiągnięcia miał jednak w astronomii. Jego najważniejsze dzieło „O obrotach sfer niebieskich” stało się nie tylko przełomem w nauce, lecz było także początkiem rewolucji, która na zawsze zmieniła percepcję świata. Nic więc dziwnego, że trafił na stałe do polskiej i światowej wyobraźni masowej - na pomniki, na banknoty, do podręczników, filmów i książek… Jedną z takich książek jest, wydana w 2010 roku przez Instytut Wydawniczy Erika, powieść Artura Górskiego zatytułowana „Zdrada Kopernika”.

Podobno powieści sensacyjnych nie należy recenzować, bo i tak sprzedają się same. W dobie upadku literatury byłoby to chyba jednak zbyt daleko idącą lekkomyślnością. Zwłaszcza w przypadku tej, kompletnie już zapomnianej, choć niezasłużenie, książki.

„Zdrada Kopernika” zainteresowała mnie jednym z miejsc brawurowej akcji… Jest to ulica Mariacka w Gdańsku. A konkretnie pierwszy budynek od strony bazyliki, czyli hotelik o nazwie „Kamienica Gotyk”. W domu tym mieszkała Anna Schilling, oficjalnie gospodyni, a nieoficjalnie kochanka Mikołaja Kopernika.

Artur Górski znany jest głównie z publikacji o tematyce związanej z tajnymi służbami i opowieści o mafii. Ten, obecnie 59-letni, pisarz ma w dorobku 40 tytułów, wiele z nich stało się bestsellerami.

„Zdrada Kopernika” bestsellerem nie była. Chociaż dekadę temu sprzedawała się całkiem nieźle. Powieść ta nawiązuje do głośnej, choć z pewnością kontrowersyjnej książki Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci”, któremu z kolei patronował sam wielki Umberto Eco ze swoim arcydziełem „Imię róży”.

Chrystusa zastępuje tu nasz wielki astronom Kopernik, Marię Magdalenę - Anna Schilling. Wydawca Łukasz Dybowski, to Robert Langdon z „Kodu Leonarda”, dziennikarka Anna Schiegl to Sophie Neveu i nawet profesor Heinz Schultz w jakiś sposób przypomina, zamordowanego na pierwszych stronach książki Browna, kustosza Luwru Hacquesa Sauniere.

Nie znaczy to, że powieść Górskiego jest plagiatem, czy chociażby pastiszem „Kodu…”. Wszystko tu jest jakby w pomniejszeniu. Nawet objętość obu dzieł. Książka Browna to blisko 600 stron drobnego druku, „Zdrada Kopernika” ma zaledwie 300, a znaków na stronie też dwa razy mniej.

Bohaterowie „Kodu” muszą zmierzyć się z demoniczną i wszechpotężną organizacją Opus Dei, przeciwnikami Dybowskiego i Anny jest jakaś bliżej niesprecyzowana włoska mafia reprezentowana przez niebezpiecznego, ale nie tak znów bardzo groźnego Stefano Parezzio. I wreszcie tam Paryż, Rzym, Zurych, tutaj Budapeszt, Wiedeń oraz swojskie Warszawa, Toruń i Gdańsk.

I właśnie Gdańsk jest najważniejszy - tu mieszka główny bohater powieści, tu zostaje wydana książka „Narratio prima”, wokół której zawiązuje się intryga opowiedziana przez Górskiego. Tu rozgrywa się też finałowa scena „Zdrady…”.

Górski nie jest mieszkańcem Gdańska, mimo to znakomicie orientuje się w szczegółach, które umykają nawet rodowitym obywatelom grodu nad Motławą. O Gdańsku pisze ciepło, widać, iż jest pod urokiem jego zabytków i atmosfery. Chwała mu za to, bo każdy tego rodzaju opis, zamieszczony w poczytnej książce stanowi pewnego rodzaju promocję miasta. Notabene „Zdrada Kopernika” nie jest jedyną książką Artura Górskiego o Gdańsku. Jego kolejna powieść, nosząca tytuł „Zemsta Fahrenheita”, też się tutaj dzieje.

„Zdrada Kopernika” arcydziełem nie jest. Jej nieskomplikowaną formę i fabułę nie sposób nawet zaklasyfikować do literatury pięknej pierwszej kategorii. A jednak jej treść wciąga, w pewnych momentach nawet bardzo. Spokojnie więc można jej poświęcić wieczór albo dwa, zamiast oglądać kolejną szmirę na Netflixie.

ZOBACZ TEŻ:

Kaszubski splin… Nostalgiczna wyprawa w czerni i bieli

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki