Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejne tajemnice ORP "Orzeł"

Dorota Abramowicz
Jedno z nieznanych wcześniej zdjęć ORP "Orzeł"
Jedno z nieznanych wcześniej zdjęć ORP "Orzeł" Archiwum
Jest 29 stycznia 1936 roku. W Hadze kontradmirał Jerzy Świrski w imieniu polskiego rządu podpisuje umowę na budowę dwóch okrętów podwodnych ORP "Orzeł" i ORP "Sęp". Od wielu lat Polacy zbierali pieniądze na nowoczesne okręty podwodne. Fundusz Obrony Morskiej przekazał rok wcześniej około 5 milionów złotych, dwa okręty mają jednak kosztować ok. 21 milionów.

Aż 85 proc. tej kwoty Polska ma spłacić Holandii eksportem naturalnych produktów rolnych. Jednak konkretna kwota, wymieniona w kontrakcie, podpisanym ze stocznią Koninklijke Maatschappij "de Schelde" we Vlissingen pozostaje tajemnicą. Kontrakt ląduje w strzeżonym archiwum dyrekcji.

- Tego typu dokument powinien być znany tylko dwóm stronom - kupującemu i sprzedającemu - tłumaczy Jacek Duch, dyrektor Damen Shipyards Gdynia, stoczni budującej luksusowe jachty, która znajduje się w jednej, powiązanej kapitałowo grupie z "wojenną" Royal Schelde w Vlissingen .

- Podczas jednego ze spotkań, ustanawiającego politykę handlową firmy, postanowiłem jednak poprosić kolegów z Holandii o przejrzenie archiwów i wyciągnięcie wszystkiego, co mają o budowie naszych okrętów. I tak najpierw do Gdyni dotarł reprint liczącego 29 stron dokumentu "Contract for the suply Torpedo - Submarines of 1100 tons to the Polish Navy", w którym dokładne wymienia się zobowiązanie holenderskiej stoczni wobec polskiego kontrahenta. Brakuje tylko dokładnej ceny, jaką mają zapłacić Polacy - dodaje.

- Drugi egzemplarz kontraktu mógł się znaleźć w Archiwum Marynarki Wojennej - zastanawia się kapitan Marek Błuś, dziennikarz i publicysta morski. - Niestety, wojna zatarła ślady. Zasłanianie ceny przez holenderską stocznię może przyczynić się do powstawania wielu spekulacji. W latach 20. XX w. Francuzi budowali dwa okręty dla Łotwy, potem przypadkowo na jaw wyszło, że 2,5 proc. wartości kontraktu stanowiła łapówka.

- Nie szukałbym w decyzji o zasłonięciu ceny drugiego dna - powątpiewa Jacek Duch. - To normalna praktyka handlowa.
Dokładnego zbadania przez historyków wymaga także prawie 200 zdjęć nadesłanych z Vlissingen. Wprawdzie w książce Jerzego Pertka, poświęconej ORP "Orzeł", i na stronach internetowych pojawiają się fotografie przedstawiające budowę okrętu, jednak są to zupełnie inne ujęcia.

Wszystkie opatrzone są dokładnymi datami. Ostatnie pochodzą z 2 lutego 1939 roku i przedstawiają polskich marynarzy wchodzących na pokład okrętu. Osiem dni później "Orzeł" był już w Gdyni.

- Najciekawsze powinny być fotografie przedstawiające załogę. To są ci sami ludzie, którzy zostali internowani w Tallinie, podjęli brawurową ucieczkę do Anglii i 23 maja 1940 roku wyruszyli w swój ostatni patrol - mówi kpt. Marek Błuś.

Jacek Duch czeka jeszcze na pozostałe dokumenty. Wraz ze zdjęciami zamierza w imieniu gdyńskiego klubu Rotary przekazać je w drugiej połowie września Muzeum MW w Gdyni.

Okręt-bohater, uciekinier

Historia ORP "Orzeł" do dziś budzi emocje i pytania. 2 września 1939 r. zamierzano skierować "Orła" do akcji przeciwko pancernikowi "Schleswig Holstein". Nie udało się, bo niemiecki pancernik nie opuścił kanału portowego. Dowódca okrętu, kmdr Henryk Kłoczkowski, najpierw położył "Orła" na dnie, a nas

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki