Komentatorzy polityczni nie mają tego dylematu, bo przecież żaden polityk otwartym tekstem nie przyzna się do tego, że kłamie. To znaczy, był taki jeden socjalistyczny premier Węgier o trudnym nazwisku na G. (Ferenc Gyurcsány - dla szczególarzy), który coś takiego chlapnął do kolegów, nie wiedząc, że ktoś to nagrywa. Co z tego wynikło, wiadomo - upadek rządu, rozsypka partii i "IV RP" nad Dunajem. Politycy muszą się zatem posługiwać subtelniejszymi metodami. A do takich należy stopniowanie prawdy na kolejnych etapach ciągu myślowego. Służę świeżym przykładem.
Czytaj także: Trójmiasto: Obchody drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej [FILM, ZDJĘCIA]
Teza 1: po katastrofie smoleńskiej polski rząd dopuścił do szeregu zaniedbań w śledztwie i zanadto zaufał dobrej woli strony rosyjskiej (niewątpliwie prawda).
Teza 2: rządowi zależało, żeby ukryć prawdę (to już twierdzenie grubymi nićmi szyte). Teza 3: nie wiemy nic pewnego na temat przyczyn katastrofy i sprawę powinno przebadać od zera grono niezależnych, najlepiej międzynarodowych specjalistów (nieprawda - na ten temat wiadomo już bardzo dużo).
Teza 4: są poważne przesłanki, by sądzić, że to był zamach (zdecydowane nadużycie, w dodatku w sprzeczności z tezą 3).
Teza 5: to było odcięcie głowy narodu, a więc de facto wypowiedzenie wojny (...). Wykropkowałem określenie w nawiasie nie dlatego, że boję się procesu z Antonim Macierewiczem, ale po prostu uważam, że w polskiej polityce pada dostatecznie wiele mocnych słów, a tu delikatnie się nie da. Powiedzmy - najsubtelniej jak się da - że chodzi o ten trzeci rodzaj prawdy, który wymieniał w często cytowanym powiedzeniu ksiądz Tischner.
Przy okazji drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej wśród tzw. publicystów mainstreamowych, cokolwiek by to miało znaczyć (a w niektórych środowiskach to mocna obelga), pojawiły się głosy, że należy dyskutować z tymi, dla których nie był to jedynie tragiczny wypadek lotniczy, ale rodzaj symbolu, swoisty punkt zwrotny w postrzeganiu najnowszych dziejów Polski. Zadanie to, już z gruntu trudne, Antoni Macierewicz swoim "wojennym" wystąpieniem definitywnie uniemożliwił. Po czymś takim nie pozostaje już nic innego jak - za przeproszeniem - robienie sobie jaj. Niestety, ubiegł mnie Jarek Janiszewski, który we wczorajszym felietonie instruował wszystkich fanów pana Antoniego, jak należy fachowo przygotować się do nadchodzącej, ponoć nieuniknionej, wojny z Rosją. I doprawdy dziwić się wypada wszystkim "prawdziwym patriotom", że jeszcze nie ślą synów na ochotnika do wojskowej komendy uzupełnień, skoro ojczyzna w niebezpieczeństwie.
Czytaj także: Rocznica katastrofy smoleńskiej: Jak upamiętniliśmy ofiary na Pomorzu (ZDJĘCIA)
Kiedy rok temu zbliżała się pierwsza rocznica katastrofy, któraś z prawicowych publicystek zaapelowała: "My to przeżywamy. Nie naśmiewajcie się z nas!". Odpowiedział jej ktoś z przeciwnego obozu: "A ja was proszę, wyśmiewajcie nas, kpijcie, ale nas nie nienawidźcie".
Ten postulat pozostaje aktualny i w tym roku. Śmiech też może prowadzić do prawdy. W kluczowej scenie "Imienia róży" Umberto Eco Wilhelm z Baskerville dyskutuje z bibliotekarzem Jorge z Burgos o zaginionej drugiej księdze "Poetyki" Arystotelesa, poświęconej komedii i satyrze. "Arystoteles uważa skłonność do śmiechu za siłę dobrą, która może mieć walor poznawczy - mówi. - Prawda zostaje osiągnięta przez pokazanie ludzi i świata jako gorszych od tego czym są lub za co ich uważamy, gorszych w każdym razie, niż pokazały ich poematy heroiczne, tragedie, żywoty świętych". Jorge nie godzi się z tym poglądem, zabijając po kolei wszystkich, którzy wchodzą w kontakt z zakazaną księgą, aż w końcu niszczy ją samą wraz z tysiącami innych wolumenów. Satyra kontra żywoty świętych - tak właśnie od dwóch lat wygląda najgorętszy spór w polskiej debacie publicznej. Oby nie skończyło się pożarem, jak u Eco.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?