Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jassem nie da nam popalić

Dorota Abramowicz
Jacek Jassem
Jacek Jassem Grzegorz Mehring
Dostaje anonimy. Pełne agresji i wyzwisk. Czyta w nich, że jego propozycje są kompletnym idiotyzmem. Brakiem zrozumienia dla praw innych ludzi. Bardziej kulturalnie, ale równie ostro wypowiadają się ludzie nauki, kultury, dziennikarze. Nic dziwnego, skoro to właśnie prof. Jacek Jassem jest autorem projektu ustawy o całkowitym zakazie palenia w miejscach publicznych.

Projekt kontrowersyjnej ustawy napisał podobno przed trzema laty w jeden wieczór, sam, korzystając tylko z materiałów dostępnych w internecie. Zajęła dwie kartki papieru. Skonsultował ją z kilkoma prawnikami. Dzwonił, umawiał się na rozmowy, odwiedzał parlamentarzystów, pisał listy. Udała mu się rzecz niespotykana - przekonał posłów różnych partii.

Namówił do wsparcia swego pomysłu nawet palaczy - zmarłego niedawno z powodu raka płuca prof. Zbigniewa Religę, obecną minister zdrowia Ewę Kopacz (rzuciła niedawno palenie) i posła PiS Tadeusza Cymańskiego (też rzuca). I tak najpierw sejmowa Komisja Zdrowia, a ostatnio rząd poparł jego propozycję. Wiele wskazuje na to, że już za kilka miesięcy Polska dołączy do licznej grupy państw wolnych od dymu tytoniowego, a jedynym miejscem, w którym będzie się można zaciągnąć papierosowym dymem, będzie prywatne mieszkanie palacza.

Premierowi mówi: nie zapalisz

Lubi wyzwania - z przyjaciółmi co najmniej raz w roku wyrusza na surwiwalową wyprawę. Zaliczył już m.in. spływ Jenisiejem, wyprawę w Andy, podróż do dżungli w Birmie i rafting na rzece Zambezi. Jednak najtrudniejszym celem, jaki sobie postawił, jest zmniejszenie umieralności rodaków związanej z paleniem papierosów.

Znajomy lekarz (palił 28 lat, drugi rok bez papierosa) o profesorze: Fanatyk, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Prywatnie sympatyczny, ale w tej jednej sprawie - bezkompromisowy. Nie ma szans, by przy nim zapalić.

Przekonało się o tym wiele osób. Wśród pracowników kliniki - lekarze, pielęgniarki, salowe, personel administracyjny, łącznie setka osób - nie ma ani jednego palacza. Taryfy ulgowej nie stosuje także wobec polityków, nawet tych z najwyższej półki.

- O tutaj, na tym fotelu siedział jeden z byłych premierów - profesor Jacek Jassem pokazuje krzesło w maleńkim gabinecie w Klinice Onkologii i Radioterapii gdańskiej Akademii Medycznej. - Nazwisko? Nie podam. Wyciągnął papierosa, spytał, czy może zapalić. Odpowiedziałem - nawet premierowi nie wolno palić w tej klinice.

Poseł Tadeusz Cymański, po kolejnym spotkaniu z gdańskim onkologiem, oznajmił za pośrednictwem jednego z tabloidów, że rzuca palenie. Równocześnie zaangażował się w walkę o wprowadzenie restrykcyjnej ustawy. Było to trzy lata temu.

- Czy dzisiaj palę? - powtarza pytanie poseł. - Powiem tak - staram się nie palić. Nie chcę jednak popierać projektu zmian prawa jako "człowiek niepalący". Ustawa nie jest skierowana przeciw palaczom i jestem gotów jej bronić nawet z papierosem w ręku.

Nie ma tego problemu gdańska posłanka lewicy, Joanna Senyszyn.
- Spotkaliśmy się przypadkowo na lotnisku, rozmowa trwała półtorej godziny - wspomina Senyszyn. - Profesor mówił z zapałem o swojej idei. Zainteresowałam się tym. Sama nie palę, więc ziarno padło na podatny grunt.
Minister Sławomir Nowak (PO) spotyka od kilku lat profesora na prywatnym gruncie.
- Oczywiście nie dało się tego uniknąć i rozmawialiśmy o zmianie ustawy - przyznaje minister. - Nie określiłbym go mianem fanatyka, raczej entuzjasty, który propaguje zakaz palenia w sposób nieuciążliwy dla rozmówców. Co ja na to? No cóż, nie mam sprecyzowanego poglądu. Sprawa wymaga rozwagi.

Profesora dobrze znają i popierają prezydenci Paweł Adamowicz i Wojciech Szczurek. Ten ostatni już kilka lat temu zapowiedział urzędnikom, że w pokojach, do których przychodzą interesanci, nie może się pojawić nawet zapach papierosa.

Dawid i Goliaci

W Warszawie nie idzie tak gładko. Na posiedzeniach sejmowych podkomisji z jednej strony barykady siada lekarz z Gdańska, z drugiej - lobbyści, prezentujący interesy producentów tytoniu, przemysłu tytoniowego, pracowników tychże firm, związków zawodowych. Reprezentowane są interesy współpracujących z przemysłem tytoniowym. W grę wchodzą ogromne pieniądze. Tylko budżet państwa zarabia rocznie na ich sprzedaży co najmniej 10 mld zł. Ograniczenie możliwości palenia - jak pokazały dane z innych krajów Europy, gdzie obowiązują restrykcyjne przepisy - oznacza straty. We Włoszech i Irlandii sprzedaż papierosów zaraz po wprowadzeniu zakazu palenia w pubach i restauracjach spadła o 10 proc.

- Lobbyści grają na czas - mówi profesor Jassem. - Zadają tysiące pytań, by odsunąć w czasie termin wprowadzenia ustawy. Każdy dzień, tydzień obowiązywania obecnych przepisów oznacza konkretny zysk.

W internecie pojawiają się anonimowe wpisy, ośmieszające zmianę ustawy. Można też natrafić na blogi, których autorzy alarmują: "im bliżej Polski jest taka polityka, tym bardziej niepokoi mnie obecny stosunek do wolności człowieka!".

Argument o stratach może trafić do przekonania politykom. W końcu mamy kryzys i nikomu tak naprawdę nie zależy na zwalnianiu pracowników, zamykaniu fabryk, mniejszej akcyzie. Negatywne skutki wprowadzenia zapisów ustawy będą widoczne natychmiast - tłumaczą lobbyści. W podtekście sugestia - wyborcy wam to zapamiętają...

- Kiedy zobaczy pan w swojej dziedzinie pozytywne efekty zakazu palenia? - pytam.
- Obawiam się, że już po zakończeniu pracy zawodowej.

Taki rak płuca rozwija się podstępnie, bez widocznych objawów, nawet przez kilkadziesiąt lat. Za to zabija 9 na 10 chorych. Co roku z powodu palenia przedwcześnie umiera ok. 50 tys. Polaków. Spore miasteczko. Wśród umierających są także bierni palacze. Tacy jak 72-letnia Hanna Niewiadomska z Gdańska, była pracownica Skanskiej SA, która 33 lata musiała przebywać w pracy w jednym pomieszczeniu z palaczami. To prof. Jassem namówił panią Halinę, by w precedensowym w Polsce procesie zażądała przed sądem zadośćuczynienia za cierpienia spowodowane chorobą.

Oczy chorych

Przez Klinikę Onkologii i Radioterapii w gdańskiej Akademii Medycznej przewinęły się tysiące chorych. Ilu z nich można zapamiętać?

- Wielu - mówi profesor. - Nie tylko twarze, ale także imiona, nazwiska, rodziny. Młode kobiety, które odeszły, zostawiając małe dzieci. Ludzi starszych. Oczy pacjentów. Czy wie pani, jak patrzy człowiek, który od lekarza słyszy, że zachorował na własne życzenie? W jego oczach widać ból, żal, strach. Tego się nie da zapomnieć.

- Mógł pan powiedzieć o oczach chorych podczas spotkania z Komisją Zdrowia...
- To zbyt osobiste. Jestem naukowcem i posługuję się tylko naukowymi, niepodważalnymi argumentami.

Prof. Witold Zatoński z warszawskiego Centrum Onkologii, najbardziej popularny w Polsce lekarz walczący z paleniem tytoniu (współtwórca pierwszej ustawy z 1995 roku) mówi, że "wstyd przyznać", ale po raz pierwszy usłyszał o Jassemie od Brytyjczyków i Duńczyków, podczas jednej z międzynarodowych konferencji.

- I tak musiało dojść do naszego spotkania. Natrafiłem na mądrego, zdeterminowanego człowieka. Tak prywatnie powiem pani, że cenię nie tylko Jacka, ale także jego najstarszą córkę, Annę. Była u nas na praktyce w Centrum Onkologii, teraz robi karierę w Brukseli. Pracuje w Komisji Europejskiej, jest specjalistą od spraw zdrowia publicznego, zajmuje się z powodzeniem unijną polityką antynikotynową.

Praktycznie cała rodzina profesora zajmuje się "polityką antynikotynową". Żona, Ewa Jassem, kierownik Kliniki Alergologii AM w Gdańsku, jest prezesem Pomorskiego Towarzystwa Przeciwtytoniowego, które m.in. namawia trójmiejskich restauratorów, by jeszcze przed wprowadzeniem zmian w prawie pozwolili klientom przebywać w niezadymionych pomieszczeniach.

Młodsza córka Joanna, lekarz, jest autorką publikacji na temat palenia papierosów przez studentów. I najmłodszy Adam, licealista, który będąc jeszcze w gimnazjum, zaprojektował plakat antytytoniowy rozwieszany w restauracjach.

- Zaprawia pan kolejne pokolenie do walki... - mówię
- Ależ ja przecież nie walczę z palaczami! - protestuje profesor. - Traktuję ich jako osoby uzależnione od palenia tytoniu, tak samo jak ludzi uzależnionych od innych narkotyków, na przykład od heroiny. Nie zgadzam się chociażby z przepisami, wprowadzonymi w niektórych częściach Wielkiej Brytanii, gdzie ogranicza się dostęp osób palących do niektórych zabiegów chirurgicznych. Uważam takie postępowanie za nieludzkie.

Bo palacz to też człowiek. Do uratowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki