Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hilary Jastak: Ksiądz pod specjalnym nadzorem

Krzysztof Wójcicki
Z powodu działalności i przekonań ks. Hilary Jastak był inwigilowany przez cały okres istnienia PRL
Z powodu działalności i przekonań ks. Hilary Jastak był inwigilowany przez cały okres istnienia PRL Ze zbiorów rodzinnych
To UB, a potem SB szczuła przeciw niemu innych księży, rozgrywała jego konflikt z biskupem, obserwowała, rewidowała, nakładała kary finansowe, a raz nawet aresztowała. W dziesiątą rocznicę śmierci "króla Kaszubów", ks. prałata Hilarego Jastaka, jego teczki w IPN przeglądał Krzysztof Wójcicki

Po raz pierwszy nazwisko Jastak pojawia się w ściśle tajnych dokumentach UB w Gdańsku 3 lutego 1949 roku, w raporcie kpt. Zdzisława Basaka. Czytamy w nim: "Z dniem 1 stycznia 1949 roku na terenie Gdyni powstała jedna parafia więcej. Z ramienia Kurii Chełmińskiej administratorem został mianowany ks. Hilary Jastak, przeniesiony z parafii NMP w Gdyni, dyrektor okręgu Caritas".

W istocie wszystko zaczęło się od Caritasu w 1946 r. Wtedy to 32-letniemu księdzu (wyświęconemu w 1941 r. w Warszawie, gdzie niemieckie władze wysiedliły jego rodzinę z Kościerzyny) kuria biskupia powierzyła Gdynię oraz dekanaty kaszubskie, leżące na terenie powiatów kościerskiego, kartuskiego i morskiego. Gdynia w roku 1946 wciąż była symbolem wolności. Gdyński ośrodek współpracował z podobnymi placówkami w USA, Szwecji, Anglii, Szwajcarii i Danii. Ksiądz Jastak organizował pomoc najbiedniejszym rodzinom, szczególną troską otaczając dzieci, zwłaszcza osierocone. Od jesieni 1947 roku dodatkowo objął funkcję duszpasterza akademickiego. Mógł się wówczas przekonać, że z nową władzą żartów nie ma. Jeden z młodych pracowników Wyższej Szkoły Handlu Morskiego, anglista Franciszek Wiktorski, który witał ówczesnego prymasa Polski kardynała Augusta Hlonda, w tajemniczy sposób zaginął. Okazało się, że zanim utopiono go w basenie Prezydenckim przy Skwerze Kościuszki, przetrzymywany był przez 50 dni w willi UB na Kamiennej Górze. Tej samej, w której w czasie wojny rezydowało gestapo.

Wrogi stosunek do rządu
Władza nie mogła Jastakowi darować imponujących sukcesów gdyńskiego Caritasu. Naciski zaczynały się nasilać: wezwania, przesłuchania, wyjaśnienia, kary pieniężne. Wzmagały się także ataki komunistycznej prasy, która kłamliwie donosiła o nadużyciach. W końcu złożono księdzu propozycję współpracy. Powiadomił o tym oficjalnym listem biskupa ordynariusza Kazimierza Józefa Kowalskiego.

Kolejny 25-stronicowy raport UB w Gdańsku podpisany przez kapitana Stanisława Supruniuka z 1 lutego 1950 roku nosi klauzulę "ściśle tajne". Kapitan donosi: "Ponadto znaleziono materiały kompromitujące Biskupa Kowalskiego, który pobierał dla siebie z Caritasu produkty jak: kawa, czekolada itp. oraz szereg dokumentów stwierdzających przekazywanie towarów z Caritasu dla Seminarium Duchownego w Pelplinie".

Do akcji przeciw ks. Jastakowi użyto także tzw. księży patriotów, posłusznych komunistycznym władzom i ich tajnym służbom. Dowodem jest dalszy ciąg raportu kapitana Supruniuka:
"W dniu 26 stycznia 1950 roku odbyło się zebranie. Referat wygłosił ks. Dyker Ambroży z Sopotu, który potępił dotychczasową działalność kierownictwa Caritas (...). Ks. Krasucki Witold z Gdyni odczytał oświadczenie leżącego w szpitalu ks. Rompy Roberta z Kacka Małego koło Gdyni. Ks. Rompa w swoim oświadczeniu piętnuje działalność ks. Jastaka Hilarego z Gdyni, który był dyrektorem Caritasu i przez okres swego urzędowania dopuszczał się różnych machinacji darami, przesyłając większe transporty skóry, odzieży i innych produktów do Kurii Pelplińskiej i innych ośrodków klerykalnych".
Dalsza część raportu nie pozostawia złudzeń: "Panuje wśród księży przekonanie, że ksiądz Jastak zostanie zamknięty. (...) Nadmienić należy, że ksiądz Jastak jest najbardziej z zaufanych księży u Biskupa Kowalskiego oraz najbardziej wyraża swój wrogi stosunek do obecnego rządu, ponadto bardzo często kontaktuje się z przedstawicielami obcych mocarstw".

Rozpowszechnianie fałszywych informacji
Ksiądz Jastak nie dawał za wygraną, a funkcjonariusze czynili swoją powinność, co jasno wynika z kolejnego, ściśle tajnego, 36-stronicowego raportu starszego (już awansował) kapitana Supruniuka z 1 marca 1950 roku: "W dniu 14 lutego 1950 roku zastosowano środek zapobiegawczy w stosunku do Biskupa Kowalskiego oraz przeprowadzono rewizję w jego gabinecie, która ujawniła kilka dokumentów mówiących o wydawaniu przez Biskupa Kowalskiego zarządzeń godzących w interesy narodowe - sprzeczne z polityką rządową. Między innymi znaleziono dokument pisany w dniu 10 lutego 1950 roku przez księdza Jastaka Hilarego z Gdyni, w którym proponuje, ażeby zakopać dokumenty z Kurii, ponieważ jego zdaniem władze administracyjne w najbliższych dniach mogą wtargnąć do pałacu. W tym samym piśmie ksiądz Jastak stawia wnioski przed biskupem, których księży gdyńskich należałoby przenieść, ponieważ idą na współpracę z władzami świeckimi oraz obrazuje swoją postawę i obronę przy przesłuchaniu go przez Prokuratorów".

Ks. Jastak, przekazując wspomniany list bp. Kowalskiemu, zaklinał, by ten zniszczył go po przeczytaniu. Biskup wykazał się jednak niefrasobliwością i pismo wpadło w ręce UB, dając pretekst do aresztowania niepokornego kapłana. Zatrzymano go 15 lutego 1950 r. pod zarzutem "rozpowszechniania fałszywych wiadomości mogących wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego, odnośnie metod stosowanych rzekomo przez władze bezpieczeństwa". Jednocześnie podczas przesłuchań bezskutecznie próbowano zmusić księdza do pisemnego potwierdzenia malwersacji w Caritasie.

W kwietniu 1950 r. episkopat zawarł z władzami porozumienie regulujące stosunki Kościół - rząd, co spowodowało zwolnienie większości aresztowanych księży. Ale nie Jastaka. Dopiero kiedy jego przyjaciele z Gdyni, z Janem Skwierczem na czele, przekazali władzom informację, że Kaszubi są przekonani, iż ksiądz Jastak został zamordowany w więziennej celi, UB uwolniło go. Mimo to pozostawał on nadal pod ciągłym dozorem, z zakazem opuszczania Gdyni i z obowiązkiem meldowania się dwa razy w tygodniu.

Szkodliwa politycznie aktywność
Nieformalna inwigilacja trwać będzie nieustannie przez kolejnych 40 lat. Obejmie wszystkie przejawy aktywności księdza Jastaka: budowę kościoła, punkty katechetyczne (po likwidacji nauki religii w szkołach), Towarzystwo Przyjaciół KUL, organizację pielgrzymek, walkę z bezprawną eksmisją sióstr urszulanek. Na księdza spadały kary, głównie finansowe, poprzez nakładanie wymyślnych podatków.
Kiedy 17 grudnia 1970 r., w "czarny czwartek", milicja i wojsko otworzyły ogień do protestujących robotników, ksiądz prałat odprawił pierwszą w Polsce mszę w intencji zamordowanych na ulicach Gdyni.
Jego parafia, na której terenie miała miejsce większość tragicznych wydarzeń, zorganizowała natychmiastową pomoc rodzinom ofiar, poszkodowanym i potrzebującym wsparcia, głównie psychicznego. Kościół w tym czasie czynny był całą dobę. W kolejnych tygodniach ksiądz Jastak zaczął gromadzić informacje o zabitych i represjonowanych, chcąc stworzyć prawdziwy obraz wydarzeń. Swoje ustalenia przekazał w liście do prymasa Polski, kardynała Stefana Wyszyńskiego, którego gościł w Gdyni, wiosną 1953 roku.

Podpułkownik Aleksander Świerczyński, który przez całą ubecko-esbecką karierę (1949-1982) zajmował się Kościołem i uważany był w tych sprawach za specjalistę, w tajnej informacji z 16 stycznia 1971 roku donosił przełożonym: "Ks. prałat H. Jastak złożył na ręce ordynariusza diecezji chełmińskiej rezygnację ze stanowiska administratora parafii NSPJ w Gdyni. Rezygnacja ma związek z konfliktem między Jastakiem a biskupem, wynikłym na tle utrzymywania bezpośrednich kontaktów przez ks. Jastaka z kard. Wyszyńskim, poza wiedzą ordynariusza. M.in. ks. Jastak po wypadkach w Gdyni osobiście informował o ich przebiegu Wyszyńskiego oraz przywiózł do Gdyni grudniowy apel Wyszyńskiego w celu odczytania w kościołach gdyńskich. Ponieważ ks. Jastak znany jest z reakcyjnej postawy, a w dniach grudniowych i później wykazywał szkodliwą politycznie aktywność - Wydział IV współdziałając z Rejonową Służbą Bezpieczeństwa w Gdyni dążył będzie poprzez odpowiednie inspiracje do przeciwstawiania Jastakowi ogółu księży gdyńskich, a szczególnie dziekanów Gdynia Północ i Gdynia Południe".

Mimo faktycznie napiętych stosunków między Jastakiem a biskupem Kowalskim, rezygnacja nie została przyjęta, a "szkodliwa politycznie aktywność" księdza nie zmalała. Przesłane przez Prymasa słowa "uznania, wdzięczności i czci braterskiej" dla proboszcza parafii NSPJ w Gdyni uciszyły wszelkie spory.

Nie może spać, gada od rzeczy
Pod koniec lat 70. mieszkanie księdza Jastaka stało się miejscem konspiracyjnych spotkań Studenckich Komitetów Solidarności (powstałych po zamordowaniu przez SB krakowskiego studenta Stanisława Pyjasa) oraz Ruchu Młodej Polski. Budziło to oczywiste zainteresowanie wiadomych służb. W meldunku operacyjnym z 13 lutego 1980 roku porucznik Andrzej Daniliszyn donosił: "TW <<Klemens>> poinformował, że dwaj działacze antysocjalistyczni z Trójmiasta Andrzej Jarmakowski i Arkadiusz Rybicki opracowali monografię parafii NSPJ w Gdyni".

W istocie ksiądz prałat zatrudnił dwóch wymienionych absolwentów UG. Pierwszy jest dziś wydawcą prasy polonijnej w Chicago, drugi posłem. Oficjalnie zajmowali się pisaniem historii parafii w latach 1949-1979, a w rzeczywistości drukowali poza zasięgiem cenzury. Książka odbita na powielaczu wyszła w drugim obiegu i jest do dziś cennym źródłem historycznym.
W sierpniu 1980 r. ks. Hilary Jastak odprawił pierwszą w historii PRL mszę w socjalistycznym zakładzie pracy. Uczynił to na prośbę strajkujących stoczniowców, których delegacja przybyła do niego dzień wcześniej. W tajnym meldunku operacyjnym z 21 sierpnia 1980 r. czytamy: "Dnia 17 sierpnia 1980 roku o godz. 13.00 przy nabrzeżu Rumuńskim portu w Gdyni ks. Hilary Jastak, administrator parafii NSPJ, odprawił mszę. W kazaniu oświadczył, że skwapliwie skorzystał z zaproszenia<<Komitetu strajkowego>>. Wyraził ubolewanie, że prezydent miasta Gdyni nie spotkał się z nimi, mimo iż ich działalność jest zgodna z prawem i konstytucją. Wyraził pogląd, że w kraju jest niezbędny sprawiedliwy podział dóbr. Zaapelował o modlitwę w intencji władz kierujących krajem, w tym za premiera, za <<komitet strajkowy>>, za robotników, za rolników, aby sprzyjała im pogoda w czasie żniw. Na zakończenie stwierdził: <>. W ostatnich słowach ks. Jastak apelował o zachowanie spokoju i porządku".

Powstała analogiczna, jak przed 10 laty sytuacja. Ksiądz prałat, który został pierwszym kapelanem NSZZ Solidarność, popadł w zatarg z kurią biskupią. Zdaniem hierarchów naruszył on bowiem prawo kanoniczne (msza polowa, absolucja generalna bez zezwolenia), ponadto dokładnie poinformował o sytuacji na Wybrzeżu - z pominięciem zwierzchności - prymasa Wyszyńskiego. Kolejne lata, aż do jego przejścia na emeryturę w 1984 roku wypełnione będą próbami łagodzenia tego historycznego już dziś sporu.

Okres stanu wojennego, kiedy to po kazaniach księdza Jastaka wyruszały spod kościoła protestacyjne pochody, nie mógł pozostać bez śladu w dokumentach bezpieki. Działo się to także za sprawą TW "Klemensa", który o księdzu Jastaku i jego kręgu pisał najwięcej.

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia 1981 roku w Gdyni rozrzucone zostały w olbrzymiej ilości patriotyczne ulotki, firmowane przez studentów WSM. TW "Klemens" w oparciu o wiarygodne źródła donosił swemu opiekunowi z SB, por. Daniliszynowi: "Matryce, na których sporządzane były ulotki, znajdują się na terenie plebanii Jastaka". A niedługo potem zapewniał: "Stan zdrowia Jastaka pozostawia wiele do życzenia, nie może spać po nocach, gada od rzeczy".

Wbrew sugestiom "Klemensa" prałat Hilary Jastak przeżyje jeszcze blisko 20 lat, ciesząc się dobrym zdrowiem i pogodą ducha.

Czynne wsparcie dla ukrywających się

Ostatnim śladem w dokumentach bezpieki kierowanych przeciwko księdzu Jastakowi jest plan działań operacyjnych pod kryptonimem "Jutrzenka". Pismo tajne, specjalnego znaczenia w postaci instrukcji z 24 stycznia 1982 roku podpisał szef wydziału śledczego gdańskiej SB, ppłk Zenon Ring.
"(…) istnieje w Trójmieście grupa księży udzielająca czynnego wsparcia dla ukrywających się przed internowaniem działaczy opozycyjnych. Księża ci, wykorzystując pomieszczenia plebanii, mogą przetrzymywać u siebie poszukiwanych aktywistów Ruchu Młodej Polski i Solidarności oraz działać na rzecz formowania konspiracyjnych struktur opozycji politycznej".
Plan działań przewidywał koncentrację radiowozów MO w rejonie parafii NSPJ, pozorując przygotowanie akcji. W tym samym czasie ksiądz Jastak miał zostać poinformowany telefonicznie przez osobę "życzliwą" o milicyjnych planach. Plebania była poddana stałej kontroli, spodziewano się bowiem zatrzymania "figurantów" opuszczających te obiekty w sytuacji wytworzonego sztucznego zagrożenia.

Z zachowanej karty ewidencyjnej WUSW z 26 czerwca 1985 roku wynika, że "jakkolwiek ks. Jastak w latach 1980-82 czynnie popierał byłą <<S>>i wrogo występował przeciwko Polsce, to aktualnie zaniechał wrogiej działalności". Pozostałe dokumenty zniszczono całkowicie, wyznaczając rok ich "brakowania" na 1996.

Pozostaje jeszcze wstydliwa sprawa tożsamości TW "Klemensa". Jesienią ub. roku Sławomir Cenckiewicz opublikował w "Rzeczpospolitej" artykuł, w którym ujawnił, iż pod tym kryptonimem krył się znany i szanowany dotąd ksiądz, dr Jerzy Więckowiak, znawca sztuki sakralnej, autor wielu książek o dziejach Kościoła na Pomorzu. Mimo iż hierarchia kościelna wiedziała o jego przeszłości, dzięki ustaleniom diecezjalnej komisji historycznej, ks. Więckowiak cały czas sprawował urząd proboszcza parafii Chrystusa Króla w Gdyni. Złożył go dopiero po publikacji Cenckiewicza.
Na ironię losu zakrawa też fakt, iż jeden z inwigilujących ks. Jastaka ubeków, Stanisław Supruniuk, został w 1999 r. odznaczony przez prezydenta Kwaśniewskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, takim samym, jaki kilka lat wcześniej otrzymał od Lecha Wałęsy ks. Jastak. Wprawdzie w 2001 roku prezydent odebrał Supruniukowi order, a prokuratura rozpoczęła przeciw niemu śledztwo o zbrodnie na narodzie polskim, ale proces do dziś nie został zakończony.

ks. Hilary Jastak
Urodził się 3 IV 1914 roku w Kościerzynie. W latach 1934-1939 kleryk w Seminarium Duchownym w Pelplinie, absolwent Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie (1941). Członek organizacji konspiracyjnej "Krzyż i Miecz", kapelan AK, opiekun "Szarych Szeregów". Od 1946 roku nieustannie w Gdyni, najpierw jako dyrektor Caritasu i duszpasterz akademicki, a następnie od roku 1949 przez 40 lat proboszcz parafii NSPJ i budowniczy kościoła w latach 1956-1966. W 1961 po ukończeniu prac nad stanem surowym kościoła otrzymał godność prałata. 17 XII 1970 i w kolejne rocznice Grudnia '70 odprawiał msze w intencji zabitych na ulicach Gdyni, opiekował się rodzinami ofiar. 17 VIII 1980 odprawił mszę w gdyńskiej stoczni. Po 13 XII 1981 udzielał pomocy represjonowanym i ukrywającym się, wspierał działaczy opozycyjnych. W 1991 został honorowym obywatelem Gdyni, kapelan Światowego Związku Żołnierzy AK, Honorowy Członek Społecznego Komitetu Budowy Pomników Ofiar Grudnia '70, Honorowy Obywatel Kościerzyny. Zmarł 17 I 2000 w Gdyni. Pochowany został w krypcie przy kościele NSPJ w Gdyni, nieopodal ulicy, która nosi jego imię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki