Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GDYNIA DO PRZEGLĄDU: Wojciech Szczurek? Głosowałbym

Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski
Serio, zrobiłbym to. Poszedłbym do lokalu wyborczego, pobrał kartę do głosowania, bardzo uważnie przeczytał i dopilnowałbym by się nie pomylić i by mój głos na pewno został oddany na obecnego prezydenta Gdyni.

- Ha! Wiedziałem! - krzyknął zapewne w tym momencie jeden z kilku dyżurnych gdyńskich paranoików. – Mówiłem wam, że to kryptoszczurkowiec? - Człowiek z „Samorządności” może wyjść, ale „Samorządność” z człowieka – nigdy! Taki niby z niego opozycjonista, a jak co do czego, to i tak poprze człowieka, przeciwko któremu gardłuje!

Tylko, że ja niestety tego nie zrobię. Nie zrobię, bo nie znajdę nazwiska wiecznego prezydenta Gdyni na karcie do głosowania. Właśnie obwieścił, że choć zabiegali, kusili i niemalże błagali – on bohatersko i dzielnie odmówił. Do parlamentu kandydować nie będzie, bo wybiera Gdynię. I wszystko zepsuł, bo ja z wielką gorliwością zbierałbym podpisy, rozdawał ulotki i informował wszystkich gdynian, że przed nami niepowtarzalna okazja wysłać Wojciecha Szczurka na długą, czteroletnią delegację do stolicy, a co za tym idzie – sprawić, by przestał już kochać Gdynię. A miłość to długa, silna i przemocowa. Ściska i obejmuje Wojciech swoją oblubienicę w dzikim szale, nie bacząc na to, że ona zupełnie nie ma sił ani ochoty na ten związek, że toksyczne uczucie wyniszcza ją i sprawia, że marnieje. Nie ma to wielkiego znaczenia – afekt to afekt, kto by pytał o zdanie czy ochotę? Trzeba umiłować do końca i ściskać tak długo, aż ustaną wszelkie oznaki oporu – a być może również oznaki życia… To się nazywa miłość do ostatniego tchu.

Żeby było jasne – zaskoczony nie jestem i innego scenariusza się nie spodziewałem, ale czasem fantazja podsuwa najbardziej nawet nierealne scenariusze. I ten, gdy prezydent Szczurek obwieszcza gdynianom koniec tego toksycznego związku i na białym pendolino mknie do stolicy, by stać się tam jednym z kilkuset wasali partyjnego szefa, choć nierealny – jest bardzo miły. Kojarzy mi się z wolnością, oddechem i wiatrem odnowy. I oczami duszy widzę wtedy gdynian, nieśmiało wychodzących z różnych miejsc i kryjówek, pytających: - Czy to prawda? Już można mówić? Można mieć pomysły? Wolno mieć swoje zdanie i kogoś ono będzie obchodzić?

I choć wiem, dlaczego Wojciech Szczurek nie da się tak, ot prostu, oderwać od obiektu swych żądz i chuci, to przewrotna myśl, że mógłbym na niego zagłosować z pełnym przekonaniem i w poczuciu, że robię coś niezwykle dobrego dla swojego miasta, była tak kusząca, że uśmiecham się do niej, nawet wiedząc, że się to nigdy nie wydarzy.

A wiosną będzie zupełnie inaczej – na wybory samorządowe pójdę, pobiorę kartę do głosowania, bardzo uważnie przeczytam i dopilnuję, by mój głos na pewno nie został oddany na obecnego prezydenta Gdyni. Taką szansę mógł mieć w październiku – i nie skorzystał. I śledząc komentarze, które towarzyszyły jego niedawnej decyzji, wierzę, że wiosną wyślemy pana prezydenta nie w delegację, ale na emeryturę. I do tej myśli szeroko się uśmiecham.

*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana, Norman Davies powinien być Honorowym Obywatelem Gdyni, a głosowanie na Wojciecha Szczurka w październiku mogłoby mieć sens.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki