Teraz zacznie się jazda kolejką górską podczas której będziemy pałowani, straszeni, rozbawiani, podjudzani, zaskakiwani, denerwowani i oczywiście dezorientowani – i to wszystko bez zwalniania tempa przez wagonik, w którym jedziemy. Czym się taka jazda kończy, możemy sobie wyobrazić, a nasze żołądki już to przeczuwają.
Nienawidzę tej konkurencji, w której politycy doszli już do mistrzostwa, czyli dzielenia nas. Prawak – lewak, konserwa – libek, to najłagodniejsze z określeń. Jeśli niewystarczająco gorliwie krytykujesz rządzących, już podejrzliwi obywatele są gotowi by wyzwać cię od „pisowców” lub „kryptopisowców”, jeśli śmiesz wnieść krytyczne uwagi co do tego co się dzieje w kraju, dowiesz się, żeś od Tuska a twa polskość jest wątpliwa. Zwrócisz uwagę, że jakiś wątek podnoszony przez konfederatów jest ciekawy, toś kuc, ruska onuca i mizogin.
Spałowani, obici, pokłóceni, rozżaleni i niesamowicie podzieleni, z pianą na ustach i zaciśniętymi pięściami dotrwamy do połowy października i … nic się nie skończy. Bo nas jako gdynian też już dzielą, z myślą o przyszłości. Od tygodni czytam ze zdziwieniem, że trzeba się jasno opowiedzieć, czy jesteś „roszczeniowym samochodziarzem” czy „ekoterrorystą na rowerze”. Musisz jasno powiedzieć, dla kogo chcesz być przyjazny i nie możesz być przyjazny dla ludzi. Wyrazisz współczucie dla tkwiących w korkach? – już po tobie. Jesteś przeciwny nowoczesności, ekologii i przyjaznym przestrzeniom publicznym. Zależy ci na buspasach? Nienawidzisz automobilistów. Wspominasz, że w Gdyni trudno jeździ się na rowerze i dużo brakuje do bezpiecznego standardu? – jesteś szalonym ekoterrorystą. Wykupiłeś bilbord? Jesteś przeciwnikiem uchwały krajobrazowej! Musisz się określić.. Zasoby furii i gniewu są w nas zbyt silne, by niuansować. Na kogoś trzeba się rzucić, stąd potrzeba etykiet. Liczba spraw i wątków, o które możemy się pokłócić, rośnie w szybkim tempie: już nie trzeba o wielką politykę, można o miejsce do parkowania, rower, samochód czy hulajnogę. Okazja do rozładowania zdarza się coraz częściej – i coraz częściej z niej korzystamy. Okładamy się tymi pałami bez umiaru, bez litości, każdą przestrzeń do dyskusji traktując jako okazje do sporu, wyzwania i przylepienia etykietki. Jednego dnia jestem katotalibem i pluszowym katolikiem, następnego dnia mogę być prosamochodowy i opętany ekologizmem, trzeciego dnia – radykalnym krytykiem władz Gdyni i jednocześnie pozornym krytykantem kryjącym wewnętrzne przywiązanie do ekipy prezydenckiej. Do wyboru, do koloru. O Gdyńskim Dialogu tego samego dnia słyszę, że jest lewicowy i że jest kryptoPiSem. Wygląda na to, że producenci etykiet żyją w raju, bo wszyscy rzucili się, by etykietować wszystkich dookoła. Nie przeszkadzają przylepione wcześniej nalepki, zaprzeczające nowej. Najważniejsze, by podkreślić różnice i napompować je do rozmiaru Himalajów, tak by dzieliły nas w sposób niepodważalny i uniemożliwiający porozumienie.
Podzieleni ludzie są słabi i nieskuteczni. Poobijani, sfrustrowani i gniewni niczego nie zmienimy, ani nie naprawimy. Nie dostaniemy premii za jedność i zostaniemy na poziomie wygrażających sobie nawzajem plemion. Stojąc po kolana w bagnie będziemy ciągnąć za nogi tych, którzy chcą z niego wyjść i nas wyciągnąć, bo oni akurat na to nie zasługują i są podejrzani. Będziemy stać naprzeciwko siebie i nawet zanurzeni po szyje, będziemy sobie wygrażać, choćby nawet gniewnymi spojrzeniami, skoro ręce są uwięzione w bagiennym mule.
Niesamowite jest to, że daliśmy to sobie zrobić.
*A ponadto uważam, że Polanka Redłowska nie powinna być sprzedana, Norman Davies powinien być Honorowym Obywatelem Gdyni, a od dzielenia wolę - dodawanie.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?